Nie będzie aresztu dla policjanta, który śmiertelnie postrzelił kolegę

Policja przed budynkiem na warszawskiej Pradze. Podczas zatrzymania agresywnego mężczyzny z maczetą jeden z funkcjonariuszy użył broni służbowej.
Obrona Bartosza Z. zaskoczona wnioskiem prokuratury o tymczasowe aresztowanie
Źródło: TVN24

Prokuratura nie będzie składać zażalenia na decyzję sądu, który nie przychylił się do wniosku o tymczasowe aresztowanie Bartosza Z., policjanta podejrzanego o zastrzelenie kolegi z pionu kryminalnego na Pradze Północ. Śledczy podają też, na jakim etapie jest postępowanie. Czekają na opinie biegłych, między innymi z zakresu balistyki.

- Po nadesłaniu przez sąd pisemnego uzasadnienia postanowienia o uwzględnienie wniosku o tymczasowe aresztowanie i zastosowanie szeregu środków zapobiegawczym o charakterze wolnościowym, prokurator podjął decyzję o tym, że nie będzie kierował zażalenia na to postanowienie - przekazał w rozmowie z tvnwarszawa.pl rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Norbert Woliński.

Jako pierwszy informację podał rmf24.pl.

Zapytaliśmy też o aktualne ustalenia w tej sprawie. - Na obecnym etapie postępowania przesłuchiwani są kolejni świadkowie. Nadto zachodzi konieczność uzyskania szeregu opinii, w tym opinii z zakresu balistyki. Oczywiście również opinii z zakresu medycyny sądowej, a także opinii z zakresu badań audiowizualnych - powiedział nam prokurator.

Kaucja i dozór

Pod koniec listopada informowaliśmy o tym, że w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Pragi odbyło się posiedzenie w sprawie wniosku o tymczasowe aresztowanie funkcjonariusza policji, który śmiertelnie postrzelił innego policjanta. Bartosz Z. może wyjść na wolność za poręczeniem majątkowym. Sąd wyznaczył kaucję w wysokości 50 tysięcy złotych, mężczyzna ma też dozór policji oraz zakaz zbliżania się do świadków i na miejsce tragedii.

Woliński podawał wówczas, że sąd nie zastosował wobec podejrzanego środka zapobiegawczego, wnioskowanego w postaci tymczasowego aresztowania, stosując szereg środków wolnościowych w postaci dozoru policji w wymiarze pięć razy w tygodniu z obowiązkiem stawiania się na właściwą komendę, zakazu zbliżania się do świadków, w tym przede wszystkim bezpośrednich świadków zdarzenia oraz zakazu zbliżania się na odległość mniejszą niż 500 metrów do miejsca, w którym doszło do interwencji.

Dodał również, że funkcjonariusz podejrzany o śmiertelne postrzelenie swojego kolegi został zawieszony.

Nie przyznał się

Przypomnijmy: do śmiertelnego w skutkach postrzelenia policjanta przez innego funkcjonariusza doszło na warszawskiej Pradze przy ulicy Inżynierskiej. Dwa patrole policji interweniowały w sprawie agresywnego mężczyzny. Jeden z policjantów użył broni, wskutek czego drugi funkcjonariusz został ranny, a potem zmarł w szpitalu.

Prokuratura wszczęła śledztwo w związku ze śmiertelnym postrzeleniem policjanta. Funkcjonariusz, który użył broni został przesłuchany w charakterze podejrzanego.

- Podejrzany usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień i nieuzasadnionego użycia broni służbowej oraz spowodowania choroby realnie zagrażającej życiu, a w następstwie spowodowania śmierci innej osoby – przekazywał Woliński.

Zaznaczył, że Bartosz Z. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia. Grozi mu od pięciu lat do dożywotniego więzienia.

Policjant, z którego broni padł strzał, służbę pełnił od ponad roku.

Zmarły funkcjonariusz to 34-letni asp. szt. Mateusz Biernacki, policjant Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI. W piątek, 29 listopada odbył się jego pogrzeb, a w całym kraju zawyły policyjne syreny. W ten sposób oddano hołd zmarłemu.

-  W los policjanta wpisana jest służba ludziom, także z narażeniem życia i zdrowia. Mateusz poniósł najwyższą ofiarę, służąc - mówił na pogrzebie szef MSWiA Tomasz Siemoniak.

Czytaj także: