Oddali hołd zastrzelonemu policjantowi. Zawyły syreny w całym kraju

W piątek w całej Polsce zawyły syreny
Zawyły syreny. Policjanci oddali hołd zastrzelonemu funkcjonariuszowi
Źródło: TVN24
W piątek, w dniu pogrzebu zastrzelonego na warszawskiej Pradze policjanta, w całym kraju zawyły syreny. W ten sposób mundurowi oddali hołd swojemu zmarłemu koledze.

Syreny zawyły punktualnie o godzinie 12 w Warszawie, ale także w Katowicach, Poznaniu, Wrocławiu, Szczecinie, Łodzi i wielu innych miastach. Radiowozy w rzędzie z włączonymi sygnałami oraz salutujący policjanci w równym szeregu - tak wyglądało uczczenie pamięci funkcjonariusza zastrzelonego w bramie na Inżynierskiej.

"W dzień pogrzebu, punktualnie o godz. 12:00, niech w całym kraju wybrzmią policyjne sygnały dźwiękowe i błyskowe, w geście hołdu dla Mateusza" - apelowali wcześniej policjanci w mediach społecznościowych. Pogrzeb odbywa się w piątek w Kościele Rzymskokatolickim pw. Św. Michała Archanioła w Białej Podlaskiej.

"W miniony weekend zginął na służbie 34-letni asp. szt. Mateusz Biernacki, policjant Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI. Pozostawił pogrążoną w żalu rodzinę i najbliższych" - podawała wcześniej Komenda Główna Policji.

W piątek zawyły syreny na cześć zmarłego policjanta
W piątek zawyły syreny na cześć zmarłego policjanta
Źródło: Polska Policja

Policjant strzelił do policjanta

Przypomnijmy: policjant został postrzelony w sobotę na ulicy Inżynierskiej. Dwa patrole policji interweniowały w sprawie agresywnego mężczyzny. Jeden z policjantów użył broni, wskutek czego drugi funkcjonariusz został ranny, wkrótce zmarł w szpitalu.

Prokuratura wszczęła śledztwo w związku ze śmiertelnym postrzeleniem policjanta. Funkcjonariusz, który użył broni w czasie sobotniej interwencji w Warszawie został przesłuchany w charakterze podejrzanego.

Policja przed budynkiem przy ul. Inżynierskiej 6 na warszawskiej Pradze
Policja przed budynkiem przy ul. Inżynierskiej 6 na warszawskiej Pradze
Źródło: PAP/Paweł Supernak

- Podejrzany usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień i nieuzasadnionego użycia broni służbowej oraz spowodowania choroby realnie zagrażającej życiu, a w następstwie spowodowania śmierci innej osoby – informował rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Norbert Woliński. Zaznaczył, że Bartosz Z. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia. Grozi mu od pięciu lat do dożywotniego więzienia.

Na trzy miesiące został aresztowany agresywny mężczyzna, od którego zaczęła się tragiczna historia.

Czytaj także: