Myszojeleń przyszedł na świat w warszawskim zoo. Maluch jest pierwszym dzieckiem Lindy i Arnolda - pary kanczyli jawajskich. Zwierzęta zamieszkały razem latem ubiegłego roku. "Linda na początku była nieco niedostępna, ale Arnold nie dawał za wygraną" - opisują ich opiekunowie. W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia nowego podopiecznego ogrodu zoologicznego oraz nagranie randki jego rodziców.
W środę warszawskie zoo poinformowało o narodzinach małego kanczyla jawajskiego, zwanego potocznie myszojeleniem. Najmniejszy ssak kopytny świata urodził się 2 grudnia. Maluch ma około 10 centymetrów wzrostu i nie wiadomo jeszcze, jakiej jest płci. "Młode jest żwawe i z ciekawością eksploruje wolierę w Ptaszarni, gdzie mieszka. Pilnuje też mamy, bo w pierwszych dniach życia jest od niej zależne - pije tylko mleko" - przekazał ogród zoologiczny. Mały myszojeleń jest też bardzo samodzielny, jak opisują opiekunowie, "chwilę po narodzinach wstał i biegał na maleńkich nóżkach za rodzicielką".
Jej/jego rodzicami są Linda i Arnold. "Linda znakomicie odnalazła się w roli matki, troszczy się o swoje maleństwo. Tata Arnold, czyli 'czworonożny dracula', nazywany tak ze względu na niewielkie wampirze kły występujące u samców, również bacznym okiem pilnuje swojego potomka" - przekazało zoo.
Linda i Arnold - para myszojeleni z warszawskiego zoo
Kanczyle jawajskie mieszkają w stołecznym zoo zaledwie od 2020 roku, ale już zrobiły zawrotną karierę. Pierwszy w ogrodzie zoologicznym pojawił się Arnold. Był płochliwy i głównie chował się wśród liści, rzadko odważył się wychodzić na środek woliery. Sytuacja zmieniła się w lipcu, kiedy do Arnolda przyjechała prosto z łódzkiego zoo samiczka - Linda. Jej usposobienie jest zupełnie inne niż samczyka. Jest spokojna, przyjazna i kontaktowa. Szybko porozumiała się z Arnoldem i - jak podaje zoo - "już następnego dnia razem zgodnie eksplorowali wybieg". Dzięki niej Arnold się ośmielił i razem stworzyli zgodną parę, czego efektem są narodziny potomka.
Stołeczne zoo pokazało na swoim profilu film z jednej z randek myszojeleni. "Jak to z kobietami bywa, Linda na początku była nieco niedostępna, ale Arnold nie dawał za wygraną. Zabawa w berka trwała kilkanaście minut, ale zakończyła się baaardzo owocnie" - napisało zoo. Po czterech miesiącach od randki na świecie pojawił się mały myszojeleń.
Rodzinę kanczyli można obserwować w jednej z wolier Ptaszarni warszawskiego zoo, bo tam ma zapewnione odpowiednie parametry temperatury i wilgotność.
Przez lata wierzono, że kanczyle są jak jednorożce
Nazwa myszojeleń pochodzi z języka angielskiego - mouse deer, co w bezpośrednim tłumaczeniu to właśnie myszojeleń. Kanczyl mniejszy, zwany również jawajskim, to jeden z najmniejszych ssaków kopytnych. Mierzy około pół metra i waży do dwóch kilogramów, a jego kończyny mają średnicę porównywalną do średnicy ołówka. Prowadzi dość skryty, zazwyczaj nocny tryb życia. W skład diety myszojeleni wchodzą głównie rośliny. Z uwagi na dość małe rozmiary zjadają one głównie to, co spadło na ziemię lub co dopiero z niej wyrosło. Czasami zdarza im się też uzupełnić dietę o drobne bezkręgowce.
Mimo niepozornych rozmiarów samce zaciekle bronią swojego rewiru. Mają bardzo długie kły, których używają podczas walki. Dodatkowo, by odstraszyć rywala, tupią kopytkami.
W Czerwonej Księdze, opisującej gatunki zaginione i zagrożone wyginięciem, Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody określiła te zwierzęta kategorią DD (Data Deficient - Brak Danych). Powodem jest niewystarczająca liczba danych na ich temat i trudności w obserwacji gatunku w naturalnym środowisku. Kanczyle zamieszkują tropikalne lasy południowowschodniej Azji.
Zwierzęta te zyskały popularność na przełomie 2018 i 2019 roku, gdy grupa badaczy Global Wildlife Conservation odnalazła w lasach południowego Wietnamu kanczyle srebrzystogrzbiete, uznawane od 30 lat za gatunek wymarły.
O ich historii przeczytać można między innymi na stronie wrocławskiego zoo, które wspierało projekt badawczy GWC. Odkryto je w 1910 roku i to z tego okresu pochodziła większość informacji na temat gatunku, przez wiele lat były one trudne do zweryfikowania i poszerzenia. "Dopiero w styczniu 1990 roku naukowcy dostali taką okazję. Był to zaledwie jeden osobnik, który padł ofiarą myśliwych. Od tego momentu rozpoczęła się 'gorączka kanczylowa'. Przez wiele lat grupa naukowców próbowała odnaleźć przedstawicieli tego gatunku w naturze i dowiedzieć się o nim więcej. Pojawiły się nawet głosy sugerujące, że kanczyl srebrnogrzbiety to 'jednorożec', czyli fantasmagoria, że najprawdopodobniej taki gatunek nie istniał i nie istnieje" - czytamy na stronie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Warszawskie Zoo / Facebook