W weekend kierowca SUV-a ściął sygnalizator na przejściu dla pieszych na Wybrzeżu Szczecińskim, potrącił dwie osoby i uciekł. Strażnicy miejscy udzieli pomocy poszkodowanym, opisali też szczegóły.
Tuż po północy z 13 na 14 września strażnicy miejscy z VII Oddziału Terenowego, jadąc Wybrzeżem Szczecińskim, zauważyli grupę ludzi w rejonie przejścia dla pieszych przy ulicy Okrzei.
Wokół, jak opisują funkcjonariusze, porozrzucane były fragmenty sygnalizatorów świetlnych, leżał plastik i blacha. Samochody w obrębie skrzyżowania zatrzymywały się, ktoś krzyczał, że był wypadek i są ranni. Na miejscu nie było jednak pojazdów, które uczestniczyły w zdarzeniu. Strażnicy pobiegli w stronę grupy ludzi.
Zastali tam leżącą na jezdni kobietę w wieku około 25 lat i siedzącego na krawężniku, oszołomionego około 30-letniego mężczyznę.
"Uderzył w słup sygnalizacyjny, a potem w przechodniów"
- Ranną zajmowała się kobieta, która powiedziała, że jest ratowniczką. Przynieśliśmy środki opatrunkowe z naszej apteczki i zawiadomiliśmy inne służby o konieczności interwencji – relacjonuje Artur Dmitruk, który wraz ze starszym inspektorem Mariuszem Bednarczykiem działał na miejscu wypadku.
- Poszkodowana za wszelka cenę próbowała się podnieść. Trzeba było jej to uniemożliwić, bo nie wiadomo, jakich obrażeń doznała w czasie wypadku. Na mocno krwawiącą ranę głowy założyliśmy opatrunek. Jej partner uskarżał się na ból karku, szyi i nogi. Monitorowaliśmy stan obojga do czasu przyjazdu pogotowia. Rannych karetki przewiozły do szpitala przy Szaserów - relacjonowali strażnicy miejscy.
Oczekując na przyjazd policji, strażnicy ustalili czwórkę świadków zdarzenia. Udało się też zabezpieczyć nagranie wypadku, który zarejestrował jeden ze świadków.
"Z uzyskanych informacji wynikało, że poszkodowani przechodzili po przejściu dla pieszych na zielonym świetle, gdy biały SUV z dużą prędkością uderzył w słup sygnalizacyjny, a potem w przechodniów. Sprawca wysiadł z samochodu, ocenił szkody, a potem wsiadł ponownie do SUV-a i demolując drugi sygnalizator, odjechał z miejsca zdarzenia" - opisali funkcjonariusze.
Komplet informacji, dane świadków i film, na którym widać sprawcę, strażnicy przekazali policji. W zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, na czas jego uprzątnięcia, pomogła straż pożarna. Jak ustaliliśmy w Komendzie Stołecznej Policji, sprawca wypadku jeszcze nie został zatrzymany, ale funkcjonariusze ustalili jego tożsamość.
Czytaj też >>> Wjechali w auto rodziny z dziećmi. Jeden z nich uciekł po wypadku. Nagranie i nowe informacje
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż miejska