Zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów. Sąd ma wezwać jeszcze kilkanaście osób

Sprawa zabójstwa Jaroszewiczów
Przełom w śledztwie w sparwie zabójstwa Jaroszdewiczów
Źródło: tvn24
W trwającym procesie o zabójstwo byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji Solskiej, do którego doszło w 1992 roku, sąd wysłuchał w piątek oskarżonych, rodziny ofiar i kontynuuje przesłuchania świadków. Do wezwania pozostało jeszcze co najmniej kilkanaście osób, w tym biegli.

- Jestem przekonany, że ustalenia z lat 90. były prawidłowe - ocenił emerytowany policjant, który w 1992 r. był pierwszym "dochodzeniowcem" na miejscu zbrodni, a następnie pracował nad sprawą. Dodał, że "zawsze trzeba pamiętać o zazębianiu się dowodów", a w ówczesnym śledztwie poszczególne elementy - jego zdaniem - korelowały ze sobą.

Duża część piątkowych zeznań świadka dotyczyła śledztwa, którego finałem był poprzedni proces o zabójstwo Jaroszewiczów zakończony w 1998 r. Wówczas o zabójstwo byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji Solskiej, jedną z najgłośniejszych zbrodni lat 90., do której doszło w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r., byli oskarżeni czterej kryminaliści z Mińska Mazowieckiego: Krzysztof R. - "Faszysta", Wacław K. - "Niuniek", Henryk S. - "Sztywny" i Jan K. - "Krzaczek".

ZOBACZ: Sprawa zabójstwa Jaroszewiczów. Co oszołomiło psa pilnującego domu w Aninie?

- Sąd przedłużał wtedy im areszty i nie było wątpliwości - do czasu rozprawy głównej - mówił świadek.

Nóż pochodzący z domu byłego premiera w mieszkaniu oskarżonego

Wskazywał m.in. na "niedostępny w sprzedaży" nóż fiński, rzekomo pochodzący z domu byłego premiera, który jeden z ówcześnie oskarżonych miał w mieszkaniu, a który zupełnie nie pasował do skromnych mebli i przeciętnego wyposażenia tego mieszkania. Odnosił się także do kwestii alibi, które nie utrzymało się w toku dalszego postępowania. Jednocześnie przypominał podobny napad w Aninie, do którego doszło w 1990 r.

Jednak pierwszy proces o zabójstwo b. premiera i jego żony 30 października 1998 r. zakończył się uniewinnieniem wszystkich oskarżonych. Nastąpiło to - jak wówczas uzasadniono - z braku dowodów. O uniewinnienie, co odbiło się wtedy szerokim echem, wniósł w mowie końcowej sam prokurator.

PRZECZYTAJ: Komu naraził się Jaroszewicz? Zeznawał syn zamordowanego. "Dzisiaj mogę to ujawnić".

Wtedy kobieta obciążająca oskarżonych przed sądem, jako konkubina "Faszysty", odmówiła składania zeznań. Tym samym jej wcześniejsze zeznania ze śledztwa nie mogły być brane pod uwagę. Z kolei zeznania Barbary S., która była ofiarą napadu w Aninie w 1990 r., sąd w 1998 r. ocenił jako niespójne, a nawet częściowo sprzeczne.

Niewykluczone jednak, że w aktualnym procesie, jako świadkowie, staną przed sądem żyjący członkowie grupy uniewinnionej w latach 90.

Drugi proces w sprawie m.in. zabójstwa byłego premiera i jego żony rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Warszawie w sierpniu 2020 r.

Zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów
Zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów
Źródło: TVN24

Prokuratura: sprawcami trzej członkowie gangu karateków

Sprawcami zbrodni - według prokuratury - byli Robert S., Marcin B. i Dariusz S., trzej członkowie tzw. gangu karateków, który w latach 90. dokonał kilkudziesięciu napadów rabunkowych. Rabunkowy charakter miała mieć też - zdaniem śledczych - zbrodnia popełniona na Jaroszewiczach. Prokuratura oskarża Roberta S. o uduszenie Piotra Jaroszewicza oraz zastrzelenie jego żony Alicji Solskiej-Jaroszewicz, a Dariusz S. i Marcin B. oskarżeni są o współudział w zabójstwie b. premiera. Ponadto prokuratura zarzuciła Robertowi S. także zabójstwo starszego małżeństwa w 1991 r. w Gdyni oraz usiłowanie zabójstwa mężczyzny w Izabelinie w 1993 r.

W piątek sąd przesłuchał jeszcze znajomego młodszego z synów Piotra Jaroszewicza. Troje świadków się nie stawiło. Okazało się, ze dwoje z wezwanych od lat na stałe mieszka za granicą, na trzeciego sąd nałożył 2 tys. zł kary.

Obecnie trzej oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy. Sąd Okręgowy w Warszawie, uchylając latem 2021 r. areszt wobec nich, uzasadniał to m.in. osłabieniem mocy materiału dowodowego. Z postanowieniem tym nie zgodziła się prokuratura i wniosła zażalenie. W lutym ub.r. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał zaskarżone postanowienie, ale z przyczyn formalnych. - W ocenie Prokuratury Okręgowej w Krakowie powyższe stanowisko sądu II instancji jasno wskazuje na to, iż wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez oskarżonych zarzucanych im czynów nadal istnieje w realiach tej sprawy i nie uległo "osłabieniu" - oceniała prokuratura.

Kolejne terminy rozpraw w tej sprawie zaplanowano na połowę lutego. Nie wiadomo, jak długo potrwa jeszcze ten proces, do przesłuchania pozostało co najmniej kilkanaście osób - świadków i biegłych. 

Czytaj także: