Zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów. Miał być przełom, od sierpnia oskarżeni są na wolności

Źródło:
PAP
Śledztwo ws. zabójstwa Jaroszewiczów
Śledztwo ws. zabójstwa JaroszewiczówTVN24
wideo 2/5
Ćwierć wieku bezradności. Historia śledztwa ws. zabójstwa Jaroszewiczów

Oskarżeni w sprawie zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów, decyzją sądu, w sierpniu opuścili areszt. Zażalenie złożyła prokuratura, oceniając decyzję jako "nieuzasadnioną" i "bulwersującą". Nie słabną głosy, że tłem zabójstwa pary musiała być polityka. Choć od zbrodni minęło prawie 30 lat, wciąż pozostaje nierozliczona. Na jakim etapie jest proces?

Do jednej z najbardziej tajemniczych zbrodni lat 90. doszło w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. Ciało byłego premiera Piotra Jaroszewicza w jego willi w warszawskim Aninie znalazł młodszy syn Jan. Zaniepokoił go fakt, że rodzice nie odbierali telefonu. Po znalezieniu zwłok ojca od razu pojechał zawiadomić policję. Dopiero potem okazało się, że nie żyje również jego matka.

Byłego premiera uduszono paskiem od sztucera, który zaciągnięto ciupagą. Mężczyznę znaleziono przywiązanego do fotela w swoim gabinecie, z obandażowaną głową. Z tego samego sztucera zastrzelono Alicję Solską-Jaroszewicz, której położone na wznak ciało znaleziono w łazience. Zgodnie ze sporządzoną wówczas notatką policyjną dom nie nosił widocznych śladów włamania, uwagę zwracały między innymi rozbite aparaty telefoniczne. Policjanci zauważyli też dziwne zachowanie psa rasy sznaucer - praktycznie nie reagował na obecność innych osób i "sprawiał wrażenie oszołomionego".

Jaroszewiczowie byli bardzo ostrożni

O tym, że sprawcy zbrodni nie szukali dóbr materialnych, od razu podczas pierwszego przesłuchania mówił syn pary Jan Jaroszewicz. Przyznał, że nie wiadomo mu o tym, by ojciec miał w domu jakieś dokumenty wagi państwowej, jednak wie, że pracował nad "poprawkami i uzupełnieniami" do wydanej w 1991 roku książki "Przerywam milczenie". Mężczyzna podkreślał także, że drzwi wejściowe do willi rodziców były otwarte, mimo że klucz posiadał tylko on i rodzice, a dorobienie go jest w Polsce niemożliwe.

Przesłuchiwany był też syn Jaroszewicza z pierwszego małżeństwa Andrzej, który podkreślał, że były premier i jego małżonka byli osobami bardzo ostrożnymi. Jedynym nieostrożnym zachowaniem ze strony jego ojca miały być nocne spacery z psem. Na takie przechadzki Piotr Jaroszewicz wybierał się jednak z pistoletem, a gdy wieczorem oglądał telewizję, broń leżała na podręcznym stoliku. "Zwyczajem było to, że nawet kiedy ja miałem przyjechać wieczorem do rodziców, to wcześniej zawiadamiałem ich telefonicznie - taka była umowa. Nigdy nie zdarzyło się, by drzwi do domu były otwarte (...) Rodzice nigdy wieczorem nie wpuściliby nikogo obcego na teren posesji" - czytamy w protokole przesłuchania.

Zacieranie śladów na początkowym etapie

Śledztwo wszczęto już 2 września 1992 roku, jednak - jak po latach, podkreśla wiele obserwujących je osób - w jego początkowej fazie popełniono wiele niemożliwych do naprawienia potem błędów. Do miejsca zbrodni dostęp miała zbyt duża liczba osób, co skutkowało zacieraniem śladów. Z akt zginęły też kluczowe dla sprawy folie daktyloskopijne z odciskami palców. To zresztą ich odnalezienie sprawiło, że w 2017 roku praska prokuratura okręgowa w Warszawie zdecydowała o podjęciu kolejnego śledztwa.

Wcześniej w 2000 roku prawomocnie uniewinniono oskarżonych w sprawie czterech recydywistów. Proces toczył się od 1994 roku i głównym dowodem miały być zeznania konkubiny jednego z nich.

Sprawa zabójstwa JaroszewiczówArchiwum TVN

Przełom: zarzuty dla członków gangu karateków

O przełomie w sprawie Jaroszewiczów w marcu 2018 roku poinformował minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Chodziło o przedstawienie zarzutów trzem domniemanym sprawcom, z czego do zarzucanych im czynów przyznało się dwóch. Chodziło o Roberta S., Marcina B. oraz Dariusza S. - byłych członków tzw. gangu karateków, który w latach 90. dokonał kilkudziesięciu napadów rabunkowych. Rabunkowy charakter miała mieć też zbrodnia popełniona na Jaroszewiczach.

Początek całej sprawie dały wyjaśnienia Dariusza S. Mężczyzna złożył je w lutym tego samego roku w toku innego śledztwa - groziła mu wówczas surowa kara w sprawie uprowadzenia dla okupu. Przyznając się do uczestnictwa w napadzie rabunkowym na willę Jaroszewiczów i obciążając tym samym swoich byłych kolegów z grupy, S. skorzystał ze statusu małego świadka koronnego, w związku z czym w sprawie porwania skazano go jedynie na dwa lata pozbawienia wolności. O skierowaniu do sądu aktu oskarżenia krakowska prokuratura okręgowa poinformowała pod koniec 2019 roku.

Prokurator: zeznania wskazują, że podejrzani byli w willi Jaroszewiczów
Prokurator: zeznania wskazują, że podejrzani byli w willi Jaroszewiczów14.03 | Na konferencji prasowej w Krakowie szef MS podkreślił, że - po tym, jak prokuratura postawiła zarzuty trzem prawdopodobnym zabójcom Jaroszewiczów - przed nami dalszy ciąg czynności dowodowych oraz "ustalenie wszystkich szczegółów tej sprawy, tej zbrodni, ale też innych zbrodni, o których przy okazji prokuratorzy i policjanci dowiedzieli się, prowadząc to postępowanie".tvn24

Uznawany za szefa gangu Robert S. został oskarżony o uduszenie Piotra Jaroszewicza oraz zastrzelenie jego żony, a Dariusza S. i Marcina B. oskarżono o współudział w zabójstwie byłego premiera. Oskarżeni mieli zabrać z willi dwa pistolety, pięć tysięcy marek niemieckich, pięć złotych monet oraz damski zegarek. Dodatkowo Robertowi S. zarzucono zabójstwo małżeństwa S. w 1991 roku w Gdyni oraz usiłowanie zabójstwa mężczyzny w Izabelinie w 1993 roku. Pierwotnie sprawą miał zająć się sąd w Gdańsku, jednak ostatecznie trafiła ona do Sądu Okręgowego w Warszawie. Proces ruszył w sierpniu ubiegłego roku.

Podobnie jak w postępowaniu przygotowawczym, Robert S. nie przyznał się do żadnego z zarzucanych mu czynów. - Zarzuty oraz oskarżenie przed sądem sformułowano w oparciu o kłamstwa współoskarżonych. Nie miałem nic wspólnego z tymi czynami. Nie brałem w nich żadnego udziału. Do dnia postawienia zarzutów nie miałem żadnej wiedzy na temat udziału Marcina B. i Dariusza S. w zbrodni w Aninie - podkreślał na pierwszej rozprawie.

Rok składali wyjaśnienia, zasłaniali się niepamięcią

Składanie wyjaśnień przez oskarżonych trwało niemal rok. Choć Dariusz S. oraz Marcin B. twierdzili, że byli na miejscu zbrodni, podczas procesu wielokrotnie zasłaniali się niepamięcią i nie potrafili wskazać podstawowych faktów dotyczących dnia napadu. Niektóre z wyjaśnień składanych w prokuraturze modyfikowali, a z innych wycofywali się zupełnie. Konsekwentnie obciążali jednak Roberta S., podkreślając, że to on kierował napadem, a oni byli zwykłymi wykonawcami zadań. Stoi to w sprzeczności z niektórymi wyjaśnieniami samego Roberta S., który argumentował, że na przestępczą drogę sprowadził go najstarszy z całej trójki Dariusz S. Przekonywał też, że mężczyzna był osobą mściwą, skłonną do przechwalania się oraz zazdrosną o to, że to Robertowi S. lepiej powodzi się finansowo.

Z niczyich wyjaśnień nie wynikało jednak, dlaczego przestępcy, których działalność koncentrowała się na rabunkach, zdecydowali się napaść na dom znanego polityka, nie zabrać stamtąd niczego wyjątkowo cennego, i w końcu zabić jego oraz jego żonę. - Uważam, że Robertowi S. coś odbiło. (...) Później dowiedziałem się, że jest on osobą nieobliczalną, gwałtowną oraz wręcz niebezpieczną, ale tego wieczoru o tym nie wiedziałem, bo to była nasza pierwsza wspólna robota - tłumaczył się w prokuraturze Dariusz S.

Czy w sprawie było drugie dno?

Już przed sądem S. sugerował, że w sprawie "mogło być drugie dno". W pewnym momencie mówił nawet, że nie widział, by Robert S. kogokolwiek zastrzelił, a jedynie założył, że tak się stało. Sugerował również, że już po dokonanym przez ich grupę napadzie do willi Jaroszewiczów mógł wejść ktoś jeszcze. - Skoro Piotr Jaroszewicz był torturowany i przypalany papierosami, a myśmy czegoś takiego nie robili, to ktoś to musiał zrobić - to jedyne wytłumaczenie - stwierdził.

Mimo wielu zarzutów kierowanych pod adresem szefa grupy Dariusz S., konsekwentnie utrzymywał, że w czasie napadów zachowywał się on "grzecznie i kulturalnie". - Większość napadów przebiegała w spokojny sposób, nie stosowałem drastycznych metod - potwierdzał główny oskarżony. Podkreślał przy tym, że obciążających go mężczyzn łączy "lojalność wspólników w sprawach przestępczych". - Łączy ich coś takiego, czego obawia się i jeden, i drugi - mówił.

Sąd wysłuchuje oskarżonych w sprawie zabójstwa Jaroszewiczów
Sąd wysłuchuje oskarżonych w sprawie zabójstwa JaroszewiczówTVN24

"Sąd nie może nie reagować". Uchylone areszty

Nowy obrót w sprawie nadała sierpniowa decyzja sądu o uchyleniu oskarżonym trwającego niemal cztery lata aresztu. Sędzia Agnieszka Jarosz wskazała na malejące prawdopodobieństwo tego, by faktycznie byli oni sprawcami zbrodni.

- Sąd nie może nie reagować na wynikające z rozprawy osłabienie mocy materiału dowodowego. W niniejszej sprawie na sprawstwo oskarżonych wskazują jedynie dowody z wyjaśnień Dariusza S. oraz Marcina B. – uzasadniała. Na decyzję zażalenie złożyła prokuratura, oceniając ją jako "nieuzasadnioną" i "bulwersującą". Sprawa czeka na wyznaczenie trzeciego już z kolei terminu - powodem zwłoki są m.in. nowe wnioski złożone przez strony postępowania.

Czy tłem zabójstwa mogła być polityka?

Wśród osób, które wciąż badają okoliczności śmierci byłego premiera, panuje dość powszechne przekonanie, że jej tłem musiała być polityka. Jaroszewicz był brutalnie torturowany, a jednocześnie podawano mu leki i opatrywano rany. Szczególnie zastanawiający był fakt, że skrępowany mężczyzna miał wolną prawą rękę, co sugerowałoby wymuszenie podpisu pod jakimś dokumentem. O tym, że wiele osób mogło być zainteresowanych, żeby Jaroszewicz nie ujawniał posiadanych przez siebie archiwaliów, w wywiadzie dla PAP mówiła Monika Góra, autorka wydanej w tym roku książki "Człowiek, który wiedział za dużo. Dlaczego zginęli Jaroszewiczowie?". Wersji jest kilka: niektóre mówią o informacjach kompromitujących dygnitarzy PRL, inne o dokumentach zdobytych jeszcze w czasie II wojny światowej.

Oskarżycielami posiłkowymi w toczącym się przed warszawskim sądem procesie są bliscy ofiar, w tym obaj synowie premiera. Na sali sądowej regularnie pojawia się jeden z nich, Andrzej Jaroszewicz, którego za to, co stało się w willi w Aninie, w październiku ubiegłego roku przepraszał oskarżony Marcin B. Jaroszewicz zaznaczył wówczas, że nie wie, czy przeprosiny były szczere i nie wierzy w składane przez oskarżonego wyjaśnienia. Pytany przez PAP o ocenę procesu kilka miesięcy później, syn byłego premiera nie wyraził jednoznacznego zdania, podkreślając, że postępowanie jest wciąż na wczesnym etapie. - Jedna rzecz jest pewna: cała ta trójka to po prostu wyrachowani, bezwzględni, pozbawieni sumienia bandyci - a jeden z nich, Robert S., jest jeszcze totalnym psychopatą - stwierdził.

Autorka/Autor:kz/b

Źródło: PAP

Pozostałe wiadomości

Polska policja we współpracy z niemiecką namierzyła i ujęła sprawcę wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Mężczyznę czeka teraz procedura wydania Polsce w ramach Europejskiego Nakazu Aresztowania – wynika z nieoficjalnych informacji tvn24.pl. Wieczorem potwierdziła je Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Sprawca wypadku na Trasie Łazienkowskiej Łukasz Ż. zatrzymany w Niemczech

Sprawca wypadku na Trasie Łazienkowskiej Łukasz Ż. zatrzymany w Niemczech

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Rozpoczął montaż się ponad 100 elektronicznych tablic na przystankach tramwajowych. Zainstalowano w nich kilka nowości.

Będą nowe wyświetlacze na przystankach. Już nie pokażą "???". Mapa

Będą nowe wyświetlacze na przystankach. Już nie pokażą "???". Mapa

Źródło:
PAP

Na skrzyżowaniu ulic Odrowąża i Matki Teresy Kalkuty na Bródnie doszło do wypadku z udziałem rowerzystki oraz tramwaju. Kobieta została zabrana do szpitala.

Rowerzystka wjechała pod tramwaj

Rowerzystka wjechała pod tramwaj

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W czwartek wieczorem na ulicy Połczyńskiej doszło do zderzenia samochodu osobowego z motocyklem. Kierujący jednośladem trafił do szpitala. Okoliczności wypadku wyjaśnia policja.

Zderzenie auta i motocykla na Bemowie. Jedna osoba ranna

Zderzenie auta i motocykla na Bemowie. Jedna osoba ranna

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W Żelechowie (województwo mazowieckie) doszło do obywatelskiego zatrzymania 50-latka, który prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Z jednej strony auto nie miało opon, a mężczyzna nie posiadał uprawnień do kierowania.

"Z dużą prędkością jechał bez opon". Nie miał prawa jazdy, wydmuchał dwa promile

"Z dużą prędkością jechał bez opon". Nie miał prawa jazdy, wydmuchał dwa promile

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na czwartkowej sesji radni i radne Warszawy jednogłośnie przyjęli uchwały o pomocy finansowej czterem gminom poszkodowanym przez powódź. Nysa, Lądek-Zdrój, Kłodzko i Głuchołazy dostaną od Warszawy po pięć milionów złotych.

Warszawscy radni jednogłośni w sprawie pomocy gminom poszkodowanym przez powódź

Warszawscy radni jednogłośni w sprawie pomocy gminom poszkodowanym przez powódź

Źródło:
PAP

Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie świętuje 10. urodziny - z tej okazji przygotowano urodzinowy program, w ramach którego w dniach 26-30 września odbędą się koncerty, autorskie oprowadzania, noc filmowa, debata i warsztaty.

Koncert, warsztaty, pokazy filmów, debata. Muzeum POLIN hucznie świętuje 10. urodziny

Koncert, warsztaty, pokazy filmów, debata. Muzeum POLIN hucznie świętuje 10. urodziny

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności niebezpiecznego zdarzenia na Pradze Południe. Kierowca range rovera miał próbować umyślnie rozjechać kierującego skuterem, a gdy to się nie udało, z grupą innych osób go pobił. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa.

Próba umyślnego przejechania autem, a później pobicie. Zarzut usiłowania zabójstwa dla kierowcy

Próba umyślnego przejechania autem, a później pobicie. Zarzut usiłowania zabójstwa dla kierowcy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

62-latka została okradziona w jednym ze sklepów odzieżowych. Policja publikuje nagranie z tego zdarzenia. Widać na nim kobietę, która miała wyjąć portfel z plecaka klientki. Jest poszukiwana.

Zakryła ręce sukienką i portfel klientki sklepu zniknął

Zakryła ręce sukienką i portfel klientki sklepu zniknął

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Tempo przyrostu jest bardzo duże, widać je wręcz gołym okiem. Spodziewamy się, że w weekend będzie około dwóch metrów - mówi Jan Piotrowski, pełnomocnik prezydenta Warszawy do spraw Wisły, pytany o sytuację na stołecznym odcinku rzeki.

Rośnie poziom Wisły w Warszawie. W ciągu ostatniej doby o kilkadziesiąt centymetrów

Rośnie poziom Wisły w Warszawie. W ciągu ostatniej doby o kilkadziesiąt centymetrów

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Porwał ją nurt Wisły, unosiła się na powierzchni wody twarzą do dołu. Kobietę wyciągnęli z wody policjanci z komisariatu rzecznego i przeprowadzili resuscytację. Na brzegu czekali już na nią ratownicy medyczni.

Nurt Wisły porwał kobietę

Nurt Wisły porwał kobietę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Ratownicy medyczni opisali w mediach społecznościowych dramatyczną akcję na Mokotowie. Policjanci zostali tam zaatakowani podczas interwencji, padły strzały. Trzy osoby trafiły do szpitala. W czwartek rano prokuratura poinformowała o śmierci 35-letniego mężczyzny, który zaatakował policjantów.

"Zaatakował maczetą policjantów", ci użyli broni. Mężczyzna nie żyje

"Zaatakował maczetą policjantów", ci użyli broni. Mężczyzna nie żyje

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura postawiła zarzuty matce noworodka, którego znaleziono martwego w koszu na śmieci. Podejrzanymi w sprawie są też "osoby z bliskiego otoczenia dziewczyny". Mieli utrudniać śledztwo.

Martwy noworodek w śmietniku. "Dziecko urodziło się żywe". Zarzuty i wniosek o areszt

Martwy noworodek w śmietniku. "Dziecko urodziło się żywe". Zarzuty i wniosek o areszt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Kierowca zasnął za kierownicą, blokując przejazd przez skrzyżowanie na Młocinach. Próbowali go obudzić strażnicy miejscy, a potem policjanci i ratownicy medyczni. Nie udało się, trafił do szpitala.

Zasnął na skrzyżowaniu. Próbowali go obudzić strażnicy, policjanci i ratownicy. Bezskutecznie

Zasnął na skrzyżowaniu. Próbowali go obudzić strażnicy, policjanci i ratownicy. Bezskutecznie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Powstaje boisko do rugby, kształtów nabiera bieżnia stadionu. Stawiane są trybuny, zbudowana została szatnia. Trwają też prace związane ze zbiornikiem rekreacyjnym. Ciekawostką jest ocalała fontanna, z której już niedługo popłynie woda. Postępy prac w kompleksie sportowym Skra.

Stawiane są trybuny, widać zarys stawu. Trwają prace w kompleksie sportowym Skra

Stawiane są trybuny, widać zarys stawu. Trwają prace w kompleksie sportowym Skra

Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

Prokuratura w Płocku postawiła zarzut pedofilii lekarzowi. Zarzucono mu między innymi dopuszczenie się innej czynność seksualnej wobec małoletniej. Został tymczasowo aresztowany.

Zatrzymali lekarza w przychodni. Zarzuty i areszt

Zatrzymali lekarza w przychodni. Zarzuty i areszt

Źródło:
PAP

W Parku Skaryszewskim trwają prace archeologiczne w ramach projektu odtworzenia ogrodu daliowego. "Zostały zalecone przez Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków i mają na celu wyznaczenie oryginalnego układu rabat i dróg oraz odkrycie śladów oryginalnej nawierzchni z okresu powstania ogrodu" – wyjaśnia Zarząd Zieleni Warszawy.

Odtworzą ogród daliowy w Parku Skaryszewskim

Odtworzą ogród daliowy w Parku Skaryszewskim

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Podczas gaszenia pożaru domu w miejscowości Wolkowe strażacy znaleźli spalone ciało 77-letniego mężczyzny. Z ustaleń prokuratury wynika, że to 41-letni syn zmarłego podłożył ogień. Podejrzany usłyszał zarzut zabójstwa oraz znęcania się nad ojcem.

Groził ojcu, że go zabije i spali. Prokuratura: podłożył ogień w budynku, 77-latek zginął w płomieniach

Groził ojcu, że go zabije i spali. Prokuratura: podłożył ogień w budynku, 77-latek zginął w płomieniach

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Kręcono w nim "Pana Tadeusza", nowi właściciele zapowiadali powstanie luksusowego hotelu. Deweloperowi przerwała prace sprawa w sądzie. Został oskarżony o uszkodzenie zabytkowego spichlerza, dziś zapadł wyrok. Sąd uniewinnił dewelopera. Prokuratura nie wyklucza apelacji.

Finał sprawy uszkodzenia zabytkowego spichlerza, deweloper uniewinniony

Finał sprawy uszkodzenia zabytkowego spichlerza, deweloper uniewinniony

Źródło:
tvnwarszawa.pl