W środę na nadzwyczajnej sesji radni z Otwocka zdecydowali o umowie pomiędzy miastem a ministrem kultury. Dzięki niej z resortu w ciągu 10 lat ma popłynąć do otwockiego samorządu (zdominowanego przez PiS) 100 milionów złotych na współprowadzenie Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, a także 3,5 miliona na remont zabytkowej willi. Opozycja grzmi, że chodzi o "zabetonowanie" na stanowiskach ludzi ustępującej władzy.
Jak poinformowała po godzinie 15 Marta Abramczyk-Dzikiewicz, uchwała została podjęta stosunkiem głosów 10 za, 9 przeciw. Dwie osoby odmówiły udziału w głosowaniu. Sesja odbyła się w auli Urzędu Miasta Otwocka w trybie nadzwyczajnym, została zwołana dzień wcześniej.
Radni informowani o sesji niecałe 20 godzin przed
"Nie odpuszczają. Jutro wraca na sesję otwockiej Rady Miasta temat współprowadzenia przez Otwock rządowego instytutu. Niecałe 20 godzin - z takim wyprzedzeniem radni są informowani o sesji" - poinformował we wtorek w mediach społecznościowych Przemysław Bogusz, bezpartyjny radny Otwocka, który od początku śledzi losy porozumienia pomiędzy ministerstwem kultury a władzami Otwocka.
Szczerba: złote spadochrony dla PiS-owczyków
Przed sesją poseł KO Michał Szczerba zwołał konferencję w tej sprawie. Jak określił, resort kultury chce zabetonowania na 10 lat Instytutu Dmowskiego i Funduszu Patriotycznego, który stanowił "przepompownię środków do środowisk skrajnych". - Ale dzisiaj minister Gliński przyjeżdża tutaj z ofertą korupcyjną wobec radnych, wobec miasta. Przekaże wam 3,5 miliona złotych na remont zabytku. Za co? Za to, że zapewnicie złote spadochrony dla moich ludzi, dla PiS-owczyków, którzy będą pracować w instytucie, który będziecie finansować przez kolejnych 10 lat - powiedział poseł.
Jak dodał, nie ma zgody na to, "żeby tych złotych spadochronów ktoś udzielał instytutowi, który przewidziany jest do likwidacji".
Zdaniem posła, prezydent Otwocka uczestniczy w "jakiejś formie oferty korupcyjnej". - Jest to jeden z przykładów tego, że PiS otrzymując te kilka tygodni od prezydenta Dudy na tą komiczną nominację Morawieckiego, próbuje betonować instytucje, próbuje betonować stanowiska, próbuje doprowadzać do tego, że nieodwołalnymi będą dyrektorzy pochodzący z nominacji PiS-owskiej – stwierdził.
Dodał, że w instytucie pracuje Piotr Mazurek, czyli "prawa ręka Morawieckiego i Glińskiego", zwany przez media "załatwiaczem", "ułatwiaczem" konkursów i dotacji. - Pan Piotr Mazurek został zatrudniony na stanowisku wicedyrektora Instytutu Dmowskiego. Tak mieszkańcy Otwocka będą utrzymywać Mazurka kwotą 200 tysięcy rocznie, żeby PiS-owski funkcjonariusz, młody działacz PiS-owski miał pracę – ocenił.
Walo: niech politycy nie wtrącają się w otwockie sprawy
Podpisanie umowy oznacza, że przez najbliższe 10 lat do Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, który miałby zostać przeniesiony do Otwocka, wpływałoby nawet 100 milionów złotych. Placówka miałaby siedzibę w zabytkowej, ale podupadającej nieruchomości przy ulicy Czaplickiego 7. I to właśnie na remont zabytku konsekwentnie przesuwają akcenty władze Otwocka.
- Dla nas willa i jej remont są olbrzymią szansą. To jest zabytek od dwóch lat stoi wyłączony z użytkowania, niszczeje. Koszty utrzymania to są setki tysięcy złotych. Mamy szansę, by ten budynek znowu był perełką otwockich zabytków, żeby znowu tam tętniło życie - skomentował wiceprezydent Otwocka Paweł Walo (Konfederacja). - Jeżeli radni i pan poseł Szczerba storpeduje ten projekt, to będzie ich wyrzut sumienia przez ich najbliższe 20 lat. Tak naprawdę niech politycy nie wtrącają się w nasze otwockie sprawy, z Warszawy niech zajmą się cyrkiem w Sejmie - dodał jeszcze przed głosowaniem.
Płyną pieniądze dla środowisk konserwatywnych
Do wspomnianego instytutu należy Fundusz Patriotyczny, który każdego roku dysponuje 30 milionami złotych, z czego 20 milionów złotych może być przeznaczane na "przedsięwzięcia inwestycyjne i infrastrukturalne". Z tej puli dotacje otrzymały 52 podmioty, duża część z nich jest związana z dotychczasowym obozem władzy lub środowiskiem konserwatywnym, które PiS wspiera.
Instytut podlega ministrowi kultury i dziedzictwa narodowego Piotrowi Glińskiemu. Los tego typu instytucji jest po zmianie władzy w zasadzie przesądzony. Albo są likwidowane, albo obsadzane ludźmi z nowego rozdania. Porozumienie ministerstwa kultury i miasta Otwocka mogłoby otworzyć trzeci scenariusz: pozostawienie w rękach obozu Zjednoczonej Prawicy instytucji dotowanej publicznymi pieniędzmi. Bo minister nie mógłby samodzielnie odwołać władz instytutu. Według przeforsowanej umowy, potrzebowałby do tego zgody miasta.
Umowa dotyczy prowadzenia Instytutu Dmowskiego jako wspólnej instytucji ministerstwa i miasta. Ma obowiązywać aż do 31 grudnia 2033 roku.
Umowa na dekadę, czy można ją podważyć?
"Mówiąc w skrócie, jeśli uchwała przejdzie, to przez 10 lat na instytut będzie przeznaczane ponad 10 mln zł rocznie (czyli łącznie przeszło 100 mln zł) tylko z ministerstwa, plus 2 mln z budżetu miasta - po 200 tys. rocznie, a do odwołania i powołania dyrektora i określenia warunków jego umowy potrzebna będzie zgoda miasta. W mojej opinii to klasyczny przykład utrudniania przyszłemu rządowi obsadzania stanowisk w podległych mu jednostkach, bądź wręcz podejmowania decyzji o zasadności istnienia instytucji tworzonych przez obecnie rządzących" - interpretował zapisy umowy radny Przemysław Bogusz.
Informował też, że zaplanowana na ubiegły czwartek sesja w trybie nadzwyczajnym nie doszła do skutku z powodu braku kworum.
Według posła Szczerby, uchwałę da się uchylić, ponieważ - w jego ocenie - została podjęta w sposób wadliwy, podobnie jak zwołanie sesji. Wojewoda może to zrobić w ciągu 30 dni od dnia doręczenia, co musi to nastąpić w ciągu siedmiu dni od podjęcia uchwały.
- Taka uchwała może być uchylona przez przyszłego wojewodę mazowieckiego, mam nadzieję, że w ciągu miesiąca pojawi się nowy wojewoda, który dokładnie zbada tę sytuację. Również mieszkańcy mogą zaskarżyć tę uchwałę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Jest ona jawnie sprzeczna z interesami społeczności w Otwocku - ocenił polityk KO.
Zwrócił też uwagę, jakim zgrzytem jestem wiązanie instytutu z tym miejscem. - W willi wybudowanej w 1928 roku przez polskiego Żyda miałby się zagnieździć Instytut Dmowskiego, który pielęgnuje historię ruchu narodowego, ruchu nacjonalistycznego lat 20. - zauważył.
Miasto o ratowaniu zabytku. NIK zapowiada kontrolę
Miasto zapewniało z kolei, że rozmowy były prowadzone "w celu uratowania zabytkowego i zniszczonego budynku przy ul. Czaplickiego". "Dzięki współpracy z Instytutem Dziedzictwa i Myśli Narodowej pozyskane 3,5 mln zł posłużą na zrewitalizowanie budynku i oddanie go na cele społeczne. Eksponaty, które trafią do Otwocka są związane z jednymi z głównych Ojców Niepodległości – Romanem Dmowskim i Ignacym Janem Paderewskim" - stwierdzono.
Miasto wymieniło też, że w budynku ma powstać m.in. izba pamięci poświęcona Paderewskiemu, w skład której miałoby wchodzić około 100 artefaktów, m.in. fortepian, oryginalne dokumenty, zdjęcia, pocztówki z wizerunkiem artysty, a także niektóre zbiory z Muzeum Czartoryskich.
Działalność instytutu wywołała wiele kontrowersji. Najwyższa Izba Kontroli zapowiedziała przeprowadzenie w nim kontroli. Interweniowali również posłowie Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński i Michał Szczerba. - Ten instytut stał się tak naprawdę kroplówką dla nacjonalistów, dla antysemitów, dla wszelkiej maści skrajnie radykalnych środowisk na polskiej prawicy - ocenił wówczas Szczerba.
Zdaniem Jońskiego fundusz, o którym mowa, był po to, by "przelewać ogromne pieniądze do ludzi władzy". - Między innymi do Bąkiewicza - przypomniał.
Dyrektorem instytutu jest prof. Jan Żaryn, prawicowy historyk, senator IX kadencji (był członkiem klubu PiS).
Źródło: tvnwarszawa.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24