Nawet 100 milionów złotych przez najbliższe dziesięć lat mogłoby popłynąć z resortu kultury do Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego. Trudności z zatrzymaniem strumienia pieniędzy miałby nawet nowy minister. Wszystko dzięki umowie, która miała być omawiana na zwołanej naprędce nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Otwocka. To właśnie miasto rządzone przez prezydenta sprzyjającego Prawu i Sprawiedliwości miałoby być stroną i zarazem beneficjentem wspomnianej umowy. Sesja została jednak odwołała, a Najwyższa Izba Kontroli poinformowała, że rozpoczęła kontrolę w instytucie.
Do Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego należy Fundusz Patriotyczny. Jak informowaliśmy na tvn24.pl, Fundusz każdego roku dysponuje 30 mln zł, z czego 20 mln zł może być przeznaczane na "przedsięwzięcia inwestycyjne i infrastrukturalne". Z tej puli dotacje otrzymały 52 podmioty, duża część z nich jest związana z dotychczasowym obozem władzy lub środowiskiem konserwatywnym, które PiS wspiera.
Instytut podlega ministrowi kultury i dziedzictwa narodowego Piotrowi Glińskiemu. Los tego typu instytucji jest po zmianie władzy w zasadzie przesądzony. Albo są likwidowane, albo obsadzane ludźmi z nowego rozdania. Porozumienie ministerstwa kultury i miasta Otwocka mogłoby otworzyć trzeci scenariusz - pozostawienie w rękach obozu Zjednoczonej Prawicy instytucji dotowanej publicznymi pieniędzmi. Bo minister nie mógłby samodzielnie odwołać władz instytutu. Potrzebowałby do tego zgody miasta.
- W mojej opinii to klasyczny przykład utrudniania przyszłemu rządowi obsadzania stanowisk w podległych mu jednostkach bądź wręcz podejmowania decyzji o zasadności istnienia instytucji tworzonych przez obecnie rządzących - komentował na Facebooku bezpartyjny radny Otwocka Przemysław Bogusz.
Ratusz na facebookowym profilu wytłumaczył, że dzięki umowie miasto dostanie pieniądze na remont zabytkowego budynku w centrum.
- Ten instytut stał się tak naprawdę kroplówką dla nacjonalistów, dla antysemitów, dla wszelkiej maści skrajnie radykalnych środowisk na polskiej prawicy - ocenił poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba. Zasugerował, że ewentualną uchwałę rady mógłby uchylić nowy wojewoda, którego zapewne powoła po zmianie rządu nowy premier.
Umowa na 10 lat
Umowa dotyczy prowadzenia Instytutu Dmowskiego jako wspólnej instytucji ministerstwa i miasta. Miałaby być zawarta do 31 grudnia 2033 roku.
Filią instytutu miałaby być Izba Pamięci Ignacego Jana Paderewskiego, dla której zaplanowano siedzibę w zabytkowej, choć zniszczonej nieruchomości przy ulicy Czaplickiego 7. To byłaby dla miasta wyraźna korzyść, bo na remont obiektu od lat nie było pieniędzy.
Dotacje od ministerstwa kultury zapewnione
Jak czytamy w projekcie umowy, minister zobowiązuje się zapewnić instytutowi środki - ponad 10 mln zł rocznie. Z kolei miasto ma przekazywać na tę działalność 200 tysięcy złotych.
W latach 2024-2025 Minister przekaże Instytutowi dotację celową na wydatki remontowe z przeznaczeniem na zagospodarowanie, przystosowanie i przeznaczenie nieruchomości położonej w Otwocku przy ul. Czaplickiego 7 na siedzibę filii Instytutu, tj. Izby Pamięci Ignacego Jana Paderewskiego (w tym: na prace projektowe, kosztorysy, prace adaptacyjne, obsługę inwestorską, nadzory i wyposażenie) w łącznej wysokości 3 500 000 zł (słownie: trzy miliony pięćset tysięcy złotych).
Jak podkreślono, zmiany statutu będą dokonywane przez ministra kultury za zgodą miasta. Dyrektor placówki ma być również powoływany i odwoływany przez ministra, za zgodą miasta.
"Po nadaniu Statutu Instytutowi, Miasto wskaże dwóch dodatkowych członków Rady Programowej Instytutu, którzy pełnić będą swoją funkcję do końca obecnej kadencji Rady" - podkreślono.
Zlikwidować instytut będzie mógł minister, wówczas nieruchomość wróci do miasta. Również ministerstwo zapewnia w takim przypadku zabezpieczenie zbiorów placówki.
Radny: to przykład utrudniania przyszłemu rządowi obsadzania stanowisk
W czwartek wieczorem miała się odbyć, zwołana w trybie nadzwyczajnym, Rada Miasta. Informował o tym wspomniany wyżej Przemysław Bogusz.
"Z dzisiaj na jutro, w trybie nadzwyczajnym, z pominięciem siedmiodniowego terminu przewidzianego w statucie miasta na zapoznanie się z projektami uchwał, zwołana została na wniosek prezydenta (a dokładnie - działającego z jego upoważnienia wiceprezydenta) sesja otwockiej Rady Miasta. Przedmiotem obrad ma być projekt uchwały dotyczącej współprowadzenia przez miasto jednego z rządowych instytutów, na którego filię prezydent zamierza przeznaczyć budynek starego sądu przy Czaplickiego" - komentował na Facebooku.
I dodał: "Mówiąc w skrócie, jeśli uchwała przejdzie, to przez 10 lat na instytut będzie przeznaczane ponad 10 mln zł rocznie (czyli łącznie przeszło 100 mln zł) tylko z ministerstwa, plus 2 mln z budżetu miasta - po 200 tys. rocznie, a do odwołania i powołania dyrektora i określenia warunków jego umowy potrzebna będzie zgoda miasta. W mojej opinii to klasyczny przykład utrudniania przyszłemu rządowi obsadzania stanowisk w podległych mu jednostkach, bądź wręcz podejmowania decyzji o zasadności istnienia instytucji tworzonych przez obecnie rządzących".
Jednak w czwartek wieczorem Bogusz poinformował na Facebooku, że radni otrzymali SMS-a z informacją o tym, że sesji jednak w tym dniu nie będzie, z powodu braku kworum.
Miała być sesja Rady Miasta, jednak jej nie będzie z powodu braku kworum
"Tuż przed planowaną sesją w sprawie współprowadzenia przez Otwock instytutu, który media wiążą m.in. z finansowaniem poczynań Bąkiewicza, radni dostali nową wersję umowy Ministra Kultury z Otwockiem, a zaraz potem... sms-a, że sesji dziś nie będzie z powodu braku kworum. A kogóż to miałoby zabraknąć? PiS-u, którego prezydent stoi na czele władz Otwocka i miałby tę umowę podpisać? Bo chyba nie radnych otwockiej Platformy, którzy dotąd dzielnie wspierali PiS" - napisał.
Miasto tłumaczy: współpraca "w celu uratowania zabytku"
Miasto zabrało głos w tej sprawie w mediach społecznościowych.
Jak zapewniono na Facebooku, rozmowy są prowadzone "w celu uratowania zabytkowego i zniszczonego budynku przy ul. Czaplickiego 7 – dawna willa Racówka i udostępnienia go do na cele społeczne". "Zbiory muzeum Czartoryskich i fortepian Ignacego Jana Paderewskiego to tylko niektóre z wielu eksponatów, które będą tam dostępne dla mieszkańców Otwocka i nie tylko" - zapewniono.
We wpisie przypomniano też, że od około dwóch lat zabytkowy budynek dawnej willi Racówka jest wyłączony z użytkowania z uwagi na zły stan techniczny.
"Obiekt, który powstał w latach 20. ubiegłego wieku rozpada się na naszych oczach, bo koszty jego remontu są ogromne. Miasto znalazło jednak sposób jak uratować i odrestaurować ten jednej z piękniejszych budynków w Otwocku i ponownie udostępnić go mieszkańcom" - wskazano.
"Dzięki współpracy z Instytutem Dziedzictwa i Myśli Narodowej pozyskane 3,5 mln zł posłużą na zrewitalizowanie budynku i oddanie go na cele społeczne. Eksponaty, które trafią do Otwocka są związane z jednymi z głównych Ojców Niepodległości – Romanem Dmowskim i Ignacym Janem Paderewskim" - zapewniono.
Miasto wymieniło też, że w budynku ma powstać m.in. izba pamięci poświęcona Paderewskiemu, w skład której miałoby wchodzić około 100 artefaktów m.in. fortepian, oryginalne dokumenty, zdjęcia, pocztówki z wizerunkiem artysty, a także niektóre zbiory z muzeum Czartoryskich.
Podobną odpowiedź przekazała nam rzeczniczka urzędu miasta Aleksandra Czajkowska.
- Jeśli chodzi o wspomniane komentarze, to w Otwocku kierujemy się pragmatyką polegającą na tym, że wszelkie działania, które są podejmowane kalkujemy pod kątem zysków dla miasta i mieszkańców Otwocka - powiedział z kolei cytowany w nadesłanym do nas komunikacie wiceprezydent Miasta Otwocka Paweł Walo.
Zapytaliśmy też o obsadzanie stanowisk przez partię rządzącą, co zarzuca władzom miasta część radnych.
- Do nas nie dotarły głosy, że radni formułują takie stwierdzenia. W Otwocku od 5 lat współpraca radnych o różnych poglądach politycznych – PiS, PO, bezpartyjnych – odbywa się w sposób merytoryczny i na bazie takich dyskusji podejmowane są wspólnie decyzje wyłącznie pod kątem mieszkańców i korzyści dla miasta - stwierdza dalej Walo.
NIK rozpoczyna kontrolę
Najwyższa Izba Kontroli poinformowała wieczorem w mediach społecznościowych, że rozpoczęła kontrolę w tym instytucie.
"Kontrolerzy NIK rozpoczęli działania kontrolne w Instytucie Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego. Instytucja ta ma być niedługo współprowadzona przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Miasto Otwock" - napisano na platformie X (dawnym Twitterze).
KO: ten instytut stał się kroplówką dla nacjonalistów
Sprawę nagłośnili w czwartek posłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba.
- Oczywiście wojewoda, jeśli dzisiaj ta uchwała zostanie przyjęta, będzie miał możliwość zareagować i będzie mógł stwierdzić nieważność tej uchwały, ale jeśli nie stwierdzi jej nieważności, to będziemy chcieli zaskarżyć ją do sądu administracyjnego - zapowiedział Joński na konferencji prasowej. - Nie pozwolimy na to, żeby wyprowadzali pieniądze. Nie pozwolimy na skok na 100 milionów złotych - podkreślił.
Dodał, że fundusz, o którym mowa, był po to, by "przelewać ogromne pieniądze do ludzi władzy". - Między innymi do Bąkiewicza - przypomniał.
- Ten instytut stał się tak naprawdę kroplówką dla nacjonalistów, dla antysemitów, dla wszelkiej maści skrajnie radykalnych środowisk na polskiej prawicy - ocenił z kolei poseł Szczerba. Jak przypomniał, wspólnie z posłem Jońskim zapowiedzieli na jednej z konwencji programowej usunięcie tego instytutu oraz likwidację funduszu patriotycznego. - Który jest de facto przepompownią środków publicznych zabranych kulturze polskiej, zabranej dziedzictwu narodowemu do organizacji skrajnych takich, jak chociażby Stowarzyszenia Roberta Bąkiewicza.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Przemysław Bogusz - bezpartyjny radny Rady Miasta Otwocka, Facebook