Prokuratura: zadał żonie 20 ciosów nożem. Syn próbował obronić matkę, został ranny. Areszt

Tragiczny finał awantury domowej (zdjęcie ilustracyjne)
Mężczyzna został aresztowany
Źródło: TVN24
Zabójstwo w Rozniszewie w powiecie kozienickim. 43-letni mężczyzna wielokrotnie ranił swoją żonę i syna nożem. Kobiety nie udało się uratować. Nastolatek, który próbował obronić matkę, został ranny - ustalili śledczy. Mężczyzna usłyszał zarzuty, został aresztowany.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu przekazała, że decyzję o zastosowaniu tymczasowego aresztu podjął w piątek rano sąd na wniosek prokuratury. Agnieszka Borkowska podkreśliła, że dla sprawy kluczowe, jak zwykle w przypadku zabójstw, będą badania psychiatryczne i opinia biegłego psychiatry, czy mężczyzna w chwili dokonania przestępstwa był poczytalny.

Tragedia rodzinna

W środę w godzinach wczesnorannych policja została powiadomiona o awanturze domowej w domu w miejscowości Rozniszew w powiecie kozienickim. W mieszkaniu policjanci zastali martwą 41-letnią kobietę i jej 15-letniego syna, który - z licznymi obrażeniami - trafił do szpitala. Zatrzymany został 43-letni mąż ofiary i ojciec chłopca.

43-latek usłyszał zarzuty zabójstwa żony i usiłowania zabójstwa syna. W trakcie przesłuchania mężczyzna nie odniósł się do stawianych mu zarzutów. Złożył krótkie wyjaśnienia, ale z uwagi na ich treść i konieczność weryfikacji, śledczy na razie nie ujawniają ich szczegółów.

Dwadzieścia ciosów nożem

- Z pierwszych ustaleń wynika, że podczas awantury domowej 43-latek zaatakował żonę nożem, zadając jej dwadzieścia ciosów w głowę, szyję oraz tułów – powiedziała prokurator Borkowska. I dodała: - W obronie matki stanął 15-letni syn, który starał się uniemożliwić zadawanie ciosów. Wówczas również został wielokrotnie dźgnięty nożem.

Następnie 43-latek zbiegł z miejsca zdarzenia. – W wyniku działań policji został odnaleziony w lesie, został zatrzymamy – opisała Borkowska.

Stan 15-latka jest stabilny. Śledczy sprawdzają, czy 43-latek w momencie zadawania ciosów był trzeźwy.

Rzeczniczka prokuratury powiedziała, że w rodzinie, w której doszło do tragedii, nie było wcześniej żadnych interwencji policji. Nie była ona objęta procedurą "niebieskiej karty", zakładanej w przypadku stwierdzenia używania przemocy.

Czytaj także: