Według zapisów projektu umowy obie strony - minister kultury i miasto - mają wkładać w instytut pieniądze przez kolejnych 10 lat. Tyle, że Otwock 200 tysięcy, a ministerstwo kultury miliony - w ciągu 10 lat nawet 100 milionów złotych.
- Ponieważ ta umowa pomiędzy ministerstwem a miastem jest podpisywana na 10 lat, ona zobowiązuje ministra, że będzie przekazywał co roku minimum 10 milionów na instytut oraz w tym roku przekaże jeszcze 3,5 miliona na remont willi w Otwocku - wyjaśniła na antenie TVN24 Kopińska.
CZYTAJ WIĘCEJ: Miliony przez 10 lat. Nowe porozumienie ministra Glińskiego i władz Otwocka
"Przyszły minister będzie miał związane ręce"
Zdaniem ekspertki problem polega na tym, że instytut jest traktowany jako organizacja pozarządowa. - Natomiast tak naprawdę to wszystko wskazuje na to, że to jest tzw. gongo, czyli to jest instytucja rządowa, która udaje, że jest organizacją pozarządową - oceniła.
Kopińska wskazała, że próbowała sprawdzić na stronie internetowej instytutu jakie są ich dotychczasowe budżety i czy jakoś się mają do wspomnianych 10 milionów. Jak powiedziała, takich informacji jednak nie ma.
Wymieniła także kolejny problem. - Instytut jest podmiotem zarządzającym tzw. Funduszem Patriotycznym, który co roku rozdaje granty dla organizacji patriotycznych na sumę 30 milionów. Teraz pytanie: czy nie ma gdzieś, również w innych planach, przekazania tych kolejnych 30 milionów co rok - stwierdziła. I zaznaczyła: - To jest sytuacja taka, że ona (umowa - red.) zobowiązuje ten następny rząd, tego następnego ministra kultury do wydawania dość dużych środków budżetu co roku. I jeszcze w umowie jest klauzula mówiąca o tym, że rozwiązać instytut można tylko i wyłącznie za zgodą miasta. Przyszły minister będzie miał związane ręce.
Czy umowę da się zerwać? Ekspertka oceniła, że "teoretycznie tak". Jej zdaniem, z drugiej strony wszelkie koszty ma ponosić ministerstwo. - Za każdym razem, żeby podjąć decyzję o zakończeniu działalności instytutu musi wyrazić zgodę miasto. Więc gdyby następny minister chciał zmienić tę umowę lub odmówił wykonywania tej umowy, to miasto może po prostu ministerstwo zaskarżyć i wtedy losy tej decyzji nie są znane. Sytuacja byłaby trudna i ciągnęła się latami - wyjaśniła.
Autorka/Autor: katke
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24