- We wtorek skierowaliśmy do sądu akt oskarżenia, który obejmuje dwie osoby: 30-letniego Daniela G. oraz 20-letnią Dagmarę N. - informuje tvnwarszawa.pl Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
"Mógł rzucić synem o podłogę"
O sprawie informowaliśmy we wrześniu 2018 roku. Pracownica ośrodka opieki społecznej podczas rutynowej wizyty zauważyła, że dwumiesięczny Kamil jest pobity. Zareagowała. Chłopiec trafił do szpitala, a ojciec na komendę.
- Początkowo mężczyzna usłyszał zarzut znęcania się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem. Groziło mu osiem lat więzienia - przypomniał Marcin Saduś.
Ale prokurator generalny Zbigniew Ziobro, z uwagi na brutalność czynu, stwierdził, że kwalifikacja powinna się zmienić. Ostatecznie 30-latkowi postawiono zarzut usiłowania zabójstwa. I taka kwalifikacja czynu została utrzymana w akcie oskarżenia.
- Mężczyźnie zarzuca się, że od 1 lipca do 7 września 2018 roku, czyli od chwili narodzin dziecka, znęcał się ze szczególnym okrucieństwem, nad swoim dwumiesięcznym synem oraz usiłowanie zabójstwa chłopca z zamiarem ewentualnym - przekazał prokurator.
Zdaniem śledczych doszło do co najmniej dwóch sytuacji, po których Kamil mógł umrzeć. Pierwszy raz, kiedy 30-latek miał rzucić synem o podłogę, drugi, kiedy uderzał go w główkę twardym narzędziem.
- Śmierci dziecka zapobiegła pomoc medyczna - przyznał Marcin Saduś.
Biegły wykluczył wersję podejrzanego
Daniel G. nie przyznał się do winy. Przekonywał śledczych, że dziecko wypadło mu z przewijaka, kiedy miało dwa tygodnie. W sprawie został powołany biegły, który wydał opinię wykluczającą tę wersję.
Mężczyzna przebywa w areszcie. Grozi mu dożywocie.
Matka "bała się zainterweniować"
Na ławie oskarżonych siądzie też matka Kamila, której śledczy zarzucają niedopełnienie obowiązków oraz narażenie syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo.
- Kobieta nie zapobiegała biciu syna. Pozostawiała dziecko pod opieka ojca, widząc, że je bije. Nie udzieliła też opieki medycznej - przekonuje Marcin Saduś.
20-latka przyznała się do winy. Złożyła obszerne wyjaśnienia. - Powiedziała, że nie zawiadomiła organów ścigania, bo bała się konkubenta oraz tego, że straci syna - podsumował Saduś.
Brutalne pobicie niemowlęcia
Autorka/Autor: Klaudia Ziółkowska
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24