Samochody osobowe, ciężarówka, autobus. Zderzenia na drogach i apel strażaków

W Warszawie i okolicznych powiatach poprószył śnieg. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia pierwszego stopnia przed oblodzeniem, a na stołeczne ulice wyjechały posypywarki.

Do pierwszego zdarzenia drogowego doszło przed godziną 8 na drodze wojewódzkiej 579 w Błoniu, w kierunku Leszna.

Na miejscu pojawiła się straż pożarna. W zderzeniu brały udział dwa samochody osobowe oraz tir. "W wyniku zdarzenia jedna osoba została poszkodowana i przekazana pod opiekę Zespołu Ratownictwa Medycznego" - poinformowali strażacy z Błonia.

Zderzenie w miejscowości Błonie

Na miejscu działania prowadziły trzy zastępy JRG Błonie, Zespół Ratownictwa Medycznego oraz policja.

Strażacy podkreślili, że po opadach śniegu warunki na drogach są bardzo trudne. "Apelujemy o ostrożność i dostosowanie prędkości do panujących warunków" - dodali.

Wypadek w Wołominie

Pojazdy zderzyły się również w Wołominie na skrzyżowaniu ulicy Legionów oraz Wileńskiej.

Do zdarzenia doszło przed godziną 8:30. Jak poinformowała Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Wołominie zderzyły się tam samochód osobowy i autobus komunikacji miejskiej. Auto osobowe uderzyło w słup i bariery. Pojazd został uszkodzony z przodu i z boku.

"W wyniku zdarzenia jedna osoba została zabrana do szpitala" - podali strażacy z Wołomina.

Kolizja w Nowych Grocholicach

Do kolejnego ze zdarzeń doszło w powiecie pruszkowskim. O godzinie 8:56 straż pożarna została wezwana do kolizji dwóch samochodów osobowych na skrzyżowaniu ulic Waryńskiego z Jesienną w Nowych Grocholicach.

"Po dojeździe na miejsce zdarzenia potwierdzono informację przekazaną przez zgłaszającego na numer alarmowy - w wyniku występujących warunków atmosferycznych i niedostosowania do nich techniki jazdy przez sprawcę, doszło do kolizji dwóch pojazdów. W zdarzeniu nie odnotowano osób poszkodowanych" - przekazała OSP Raszyn.

Strażacy zaapelowali o rozwagę na drogach. "Pamiętajmy, że lepiej jechać spokojniej i dojechać do celu 5 minut później, niż 'dodać gazu' i narazić siebie oraz innych na niebezpieczeństwo" - podkreślili.