W poniedziałek w podziemiach szpitala Bródnowskiego robotnicy odkryli rozkładające się ciało starszego mężczyzny. - To był pacjent z jednego z naszych oddziałów - poinformował rzecznik lecznicy.
Makabrycznego odkrycia dokonali robotnicy, którzy w bardzo niskim korytarzu, w podziemiach szpitala, dokonywali przeglądu instalacji. Pośród rur leżały rozkładające się zwłoki 67-letniego mężczyzny.
Jak dowiedzieliśmy się w Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim, to pacjent, który zaginął prawie dwa miesiące temu.
- Trafił on do nas na początku czerwca. Po trzech dniach zniknął. Zgłosiliśmy zaginięcie naszej ochronie i na policję - zapewnia Piotr Gołaszewski, rzecznik prasowy szpitala.
Był samotny
Dotarcie do miejsca, w którym znaleziono zwłoki, jest trudne. Aby się tam dostać, trzeba na kolanach przeczołgać się przez kilkadziesiąt metrów niskiego korytarza. - Zdarzały się przypadki, że nocowały tam bezdomne osoby - wspomina Gołaszewski.
Jak dodał, zmarły pacjent był samotny. W szpitalu nikt go nie odwiedził. - W dokumentacji nie było podanego numeru telefonu do nikogo z rodziny, tylko do znajomego. Próbowaliśmy nawiązać z nim kontakt, ale bezskutecznie - mówi rzecznik szpitala.
Sprawą zajmują się policja oraz prokuratura. Zbadają, czy do śmierci mężczyzny nie przyczyniły się osoby trzecie. Dla śledczych ważne będą wyniki sekcji zwłok. Pozwolą ustalić przyczynę śmierci.
Postepowanie w tej sprawie prowadzi północnopraska prokuratura. - Potwierdzam, że znaleziono ciało mężczyzny, który dwa miesiące temu zniknął z oddziału szpitala Bródnowskiego. Na razie nie wiemy w jakim kierunku pójdzie śledztwo i czy ktoś usłyszy zarzuty. Najpierw musimy wykonać liczne czynności, przede wszystkim sekcję zwłok - powiedział w rozmowie z tvnwarszawa.pl Paweł Nowak, zastępca prokuratora okręgowego.
bf/mz