Na scenie Teatru Powszechnego rozlano niezidentyfikowaną substancję. Kierownictwo sceny przekonuje, że kilku pracowników ma objawy zatrucia. Sprawą zajęła się policja.
O rozlaniu substancji władze teatru poinformowały w oświadczeniu wysłanym do mediów. Podają, że do incydentu doszło 3 grudnia.
"Objawy zatrucia"
"Pod koniec spektaklu "Upadanie", a tuż przed rozpoczęciem instalacji performatywnej "Przestrzeń prywatna", poświęconej sprawie czyścicieli kamienic, doszło do rozlania na Scenie Dużej Teatru Powszechnego w Warszawie niezidentyfikowanej substancji" – czytamy w oświadczeniu.
Z relacji pracowników sceny wynika, że tego dnia nic więcej się nie stało, ale następnego kilku pracowników teatru miało objawy zatrucia chemicznego, a jeden z nich musiał być hospitalizowany.
"Ze względów bezpieczeństwa Teatr Powszechny odwołał trzy pokazy spektaklu "Juliusz Cezar" 6, 7 i 8 grudnia" – podają przedstawiciele Powszechnego. Tłumaczą też, że spektakl "Upadanie" w formie tragifarsy "pokazuje podziały społeczne, a także mechanizm narastania prawicowego radykalizmu i przemocy w życiu publicznym".
W maju race i żrąca substancja
Kierownictwo teatru przekonuje, że ostatni incydent nie był jedyny. Przypominają wydarzenie z maja – chodzi o rozlanie we foyer substancji żrącej (która poparzyła jedną z pracownic teatralnej kawiarni) i próba odpalenia racy dymnej na widowni. "Mimo bardzo dokładnych nagrań wideo opublikowanych w mediach społecznościowych oraz monitoringu miejskiego i teatralnego, nie zidentyfikowano sprawców wydarzeń z 27 maja, a śledztwo zostało umorzone" - twierdzi dyrekcja.
Jak pisaliśmy, wówczas doszło do incydentów z użyciem rac i substancji żrącej podczas protestów przed teatrem znajdującym się na Pradze Południe. Narodowcy, wspierani przez środowiska katolickie, protestowali przeciwko spektaklowi, bo - jak twierdzą - sztuka obraża uczucia religijne. Powiewały flagi Obozu Radykalno-Narodowego oraz Młodzieży Wszechpolskiej. Drugie zgromadzenie to kontrmanifestacja osób opowiadających się za wolnością w sztuce, otwartym teatrem, brakiem cenzury
Sprawą z 3 grudnia zajęła się policja. - Podjęliśmy czynności, ale nie została zabezpieczona żadna substancja, bo obsługa teatru wyczyściła chemicznie to miejsce przed naszym przybiciem. Będziemy ustalali okoliczności całego zdarzenia, między innymi przesłuchiwali świadków – mówi tvnwarszawa.pl komisarz Joanna Węgrzyniak.
Policja potwierdza, że w sprawie żrącej substancji z 27 maja śledztwo zostało umorzone przez prokuraturę rejonową. - Nie stwierdzono znamion przestępstwa w zakresie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Jeżeli chodzi o spowodowanie obrażeń dłoni u jednej z pokrzywdzonych, to umorzono śledztwo z uwagi na niewykrycie sprawcy - tłumaczy Marcin Saduś z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
- Jeżeli chodzi zakłócenie porządku w teatrze i użycie środków pirotechnicznych, zostanie skierowany do sądu wniosek o ukaranie dwóch mężczyzn – zaznacza z kolei Joanna Węgrzyniak.
Zawrzało po "Klątwie"
Kontrowersje wokół Teatru Powszechnego pojawiły się po wystawieniu spektaklu "Klątwa" - sztuki opartej na dramacie Stanisława Wyspiańskiego, która wywołała kontrowersje. "Naturalnej wielkości pomnik Jana Pawła II zawisa nad sceną, na stryczku. Z tabliczką "obrońca pedofilów" - pisała "Gazeta Wyborcza" o spektaklu. Jest w nim też scena imitacji seksu oralnego aktorki z figurą papieża.
Przeciwko przestawieniu protestowali przedstawiciele środowisk narodowych oraz katolickich; Konferencja Episkopatu Polski oceniła, że spektakl "ma znamiona bluźnierstwa", a Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła z urzędu dochodzenie.
W środę policja poinformowała nas, że nadal trwają czynności w tej sprawie.
TAK WYGLĄDAŁY MAJOWE PROTESTY:
Manifestacje przed Teatrem Powszechnym
Manifestacje przed Teatrem Powszechnym
ran/r
Źródło zdjęcia głównego: MateuszWęgrzynWarszawa / CC BY SA / wikipedia