Zapłacili 1100 zł za pociąg do Rzymu. "Express Miłosierdzia" odwołany

Problemy z dojazdem
Źródło: TVN24

Jeden z sześciu pociągów wyczarterowanych biurom podróży, które organizowały wyjazdy na uroczystości kanonizacyjne do Rzymu, nie wyjechał z Warszawy. Jak informuje PKP Intercity, organizator nie zapłacił za kurs. Według organizatora, pielgrzymi do Watykanu pojadą autokarami.

Czytaj na tvn24.pl.

Pociąg miał wyjechać z Warszawy w piątek rano i zabrać 600 pielgrzymów. Nie wyjechał.

- Ze względu na brak umowy i płatności, pociąg został odwołany - podała w komunikacie rzeczniczka PKP Intercity Zuzanna Szopowska.

W rozmowie z tvn24.pl Marek Malisiewicz - organizator wyprawy - nie chciał odnosić się do tych zarzutów. Jak jednak podkreślił, wszyscy chętni na kanonizację pojadą, ale autokarami.

- Część osób już wyjechała z Warszawy. Pozostali musza dojechać do Częstochowy. Tam o godz. 15 mamy mszę świętą, potem wsiadamy do autokarów i jedziemy do Rzymu - zapewniał po godz. 11 Malisiewicz.

Nie był jednak w stanie potwierdzić, ile osób już wyjechało, a ile wyjedzie z Częstochowy. - Sytuacja jest dynamiczna - stwierdził.

"Musimy jeszcze coś dokupować"

W piątek rano, na dworcu w stolicy pojawili się pielgrzymi. - Jedziemy pociągiem do Częstochowy, a później autobusami do Rzymu. Było wczoraj trochę zamieszania, ale już dzisiaj jest w porządku - mówiła na antenie TVN24 jedna z uczestniczek wyprawy.

Inni byli mniej zadowoleni. - Dostaliśmy sms-a w nocy. Przez znajomych dowiedziałem się, że jeszcze muszę kupić bilet do Częstochowy, bo z Częstochowy będzie jechał autokar do Rzymu. Płaciliśmy za bilety, a teraz musimy jeszcze coś dokupować - żalił się uczestnik wyprawy, spotkany na dworcu w Warszawie.

Około godz. 14 150 pielgrzymów dotarło pociągiem Intercity do Częstochowy, następnie udali się Jasną Górę na wspólną modlitwę. Potem autokarami wyruszą w dalszą podróż do Watykanu.

Pociąg miał być wyczarterowany

Sprawa jest bardziej skomplikowana, bo według PKP Intercity, partnerem, który miał zapłacić za przejazd pociągu "Express Miłosierdzia", było biuro podróży Holiday Travel z Warszawy.

- Płatność miała wpłynąć do nas do 18 kwietnia. Ponieważ był to Wielki Piątek, zdecydowaliśmy, że zaczekamy. Tymczasem wczoraj biuro poinformowało nas, że nie ma kontaktu z osobą, która była inicjatorem wyjazdu do Rzymu i że nie ma środków na zapłacenie za pociąg - powiedziała Szopowska.

Rzeczniczka tłumaczyła też, że pociąg był przygotowywany na zasadzie czarteru, co oznacza, że spółka odpowiadała za zestawienie pociągu z określoną liczbą miejsc, zapewnienie jego obsługi oraz wytyczenie bezpiecznej trasy przejazdu. Biuro podróży zobowiązało się do uregulowania należności za czarterowany pociąg, która wyniosła 407 tys. złotych. Zamawiający wziął też na siebie dystrybucję biletów.

"Czuję się wrobiony"

Prezes Holiday Travel Ryszard Cetnarski poinformował jednak, że jego biuro nie sprzedało żadnych biletów.

- Jakiś czas temu przyszła do mnie osoba prywatna - pan Marek Milasiewicz - i poprosiła o pomoc w rozmowach z PKP Intercity. To on jest organizatorem tego wyjazdu - przekonywał w rozmowie z PAP Cetnarski.

Jak informuje PAP, Milasiewicz miał wówczas powiedzieć prezesowi biura, że pociągiem pojadą uczniowie z dawnych Kresów Wschodnich. Cetnarski zgodził się pomóc, jednak podkreśla, że "jego rola w tej sprawie jest żadna". - Czuje się wrobiony w niezbyt czystą sprawę; chciałem tylko pomóc dzieciom ze Wschodu - zapewnił.

Prezes Holiday Travel wyjaśnił też, że zgodził się on jedynie na "autoryzowanie" Milasiewicza w rozmowach z kolejami, jednak to organizator zobowiązał się, że ureguluje należność za podstawienie składu. Nie potrafił powiedzieć, czy i ile biletów Milasiewicz mógł sprzedać na odwołany pociąg.

Miejsce kosztowało 1100 zł

Miejsce siedzące w "Expresie Miłosierdzia" kosztowało 1100 zł, leżące było dwukrotnie droższe.

Odwołany pociąg miał zabrać pielgrzymów również z Częstochowy i Katowic.

mi/r

Czytaj także: