Rekrutacja przedszkolaków zaczęła się w środę. Choć w przeciwieństwie do ubiegłego roku serwer się nie zawiesił - to nie oznacza, że wszystko potoczy się po myśli tysięcy rodziców. W wielu dzielnicach dyrektorzy przedszkoli już zaznaczają, że chętnych będzie dwa razy więcej niż miejsc.
Prośby o miejsce w przedszkolach rodzice kierowali juz od samego rana - odkąd ruszyła elektroniczna rejestracja dzieci.
Urzędnicy nie podali dokładnej godziny rozpoczęcia rekrutacji do przedszkoli, żeby nie powtórzyć wpadki z ubiegłego roku, gdy serwer padł, bo tak wiele osób na raz chciało zarejestrować w systemie swoje dziecko.
Problemy na Białołęce
Tym razem strona zadziałała, ale działa też ta sama zasada, że lepiej szukać przedszkola nie tylko w swojej dzielnicy - bo nigdy nie wiadomo na kogo padnie. - Jeżeli nie oczekujemy miejsca w przedszkolu najbliższym miejsca zamieszkania, to przedszkole powinno się znaleźć - zaznacza Jolanta Lipszyc, dyrektor biura edukacji w ratuszu.
Na Białołęce problem w kółko się powtarza - w przedszkolu przy ulicy Odkrytej dyrekcja spodziewa się dwa razy więcej chętnych niż w placówce jest miejsc. Lepiej jest w Śródmieściu przy Sempołowskiej. - Mamy dzieci z Bemowa, Białołęki, a najwięcej z Ursynowa, bo można do nas dojechać metrem - mówi Maria Żelazek, dyrektor przedszkola w Śródmieściu.
Czas na czterolatki
Ministerstwo Edukacji Narodowej pracuje nad ustawą, która sprawi, że za pięć lat samorządy dostaną pieniądze na czterolatki. - Czyli każdy rodzic czterolatka, zainteresowany tym, żeby jego dziecko chodziło do przedszkola, będzie musiał mieć zagwarantowane miejsce w publicznej placówce – wyjaśnia Grzegorz Żurawski rzecznik Ministesrtwa Edukacji Narodowej.
Rekrutacja, która dzisiaj się zaczęła zostanie zakończona 28 marca. Dwa tygodnie później wyniki i odpowiedź na pytanie kto z kolejki po edukacje spokojnie może odejść.
Cyprian Jopek
ran