Kobieta z domu wyszła 29 marca 2006 roku. Nie zabrała żadnych dokumentów czy rzeczy osobistych. Była w siódmym miesiącu ciąży.
Przez kilka lat policjanci sprawdzali miejsca, w których mogłaby się zatrzymać, między innymi u rodziny, znajomych, przesłuchiwali osoby mogące pomóc w ustaleniu miejsca pobytu kobiety, przeczesywali okoliczne lasy, w tym także rozlewiska nad Wisłą.
Rodzina Wioletty przez te wszystkie lata żyła w nadziei, że ich córka i wnuczka się odnajdzie. - Ona powinna żyć. Pracowała i studiowała. Powinna żyć, a teraz co leżą gdzieś jej kości - mówi ze łzami w oczach babcia zamordowanej.
Policjanci z Archiwum X
Zagadkę zaginięcia dziewczyny udało się rozwiązać dopiero policjantom z tzw. Archiwum X, którzy zajmują się niewyjaśnionymi sprawami.
Przyjaciel Wioletty po pięciu latach podczas kolejnego przesłuchania przyznał się do winy i wskazał miejsce, gdzie zakopał zwłoki. Teraz grozi mu dożywocie. - Dla niego to już tylko stryczek, bo on już się nie nadaje do życia - ocenia babacia Wioletty.
Leszek Dawidowiczbf/ec