Z czarnymi flagami i w zwartym szyku. Narodowcy przeszli przez centrum

Narodowcy przeszli przez miasto
Źródło: Artur Węgrzynowicz/ tvnwarszawa.pl

Kilkuset narodowców w czwartek po południu przemaszerowało sprzed pomnika Romana Dmowskiego na plac Zamkowy. Tego dnia w stolicy odbyło się kilka manifestacji z okazji 1 maja.

- Przy Placu na Rozdrożu zebrało się prawie 500 osób - relacjonował reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz. Jak dodał, powodowało to utrudnienia w ruchu w Alejach Ujazdowskich w kierunku placu Trzech Krzyży.

Przed godziną 16 manifestanci wyruszyli sprzed pomnika Romana Dmowskiego, a na plac Zamkowy dotarli po godzinie 17.

- Obyło się bez żadnych incydentów. Było spokojnie - powiedział Robert Opas z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.

Przemarsz pod hasłem "Praca w Polsce dla Polaków" organizowany jest przez Autonomicznych Nacjonalistów. Wcześniej narodowcy spotkali się na placu Zbawiciela. Chcieli zaprotestować przeciwko artystycznej instalacji Tęcza. Było około 200 osób. Policja stale obstawiała plac.

Przemarsz Narodowców

Pochód SLD i OPZZ

"Nie pozwolimy rzucić się na kolana"

Pierwsza manifestacja z okazji święta 1 maja ruszyła o godzinie 10. Związkowcy zorganizowali wiec przed siedzibą OPZZ przy ulicy Kopernika.

- Ludzie pracy, nie jesteście sami, jest z nami postępowa Lewica, są z nami liderzy - zwracał się do manifestujących przewodniczący OPZZ Jan Guz. Swoje przemówienie rozpoczął od nawiązania do ofiar wypadków w pracy. Podkreślił, że w ubiegłym roku w pracy zginęło 300 osób. - W czasie dekady 5 tys. osób to wiele tragedii ludzkich. Wiemy, że wiele miejsc pracy nie spełnia warunków - mówił przewodniczący OPZZ.

- Sypie się polska demokracja, każdy o tym wie; coraz więcej biedy i ubóstwa, coraz więcej wykluczonych. Pamiętamy dzisiaj o 2,5 mln osób bez pracy, o 2,5 mln wypędzonych z kraju, by szukać środków na utrzymanie - mówił Guz. Jak dodał, wystąpił do prezydenta o odznaczenia dla robotników - "dano mi do zrozumienia, że odznaczenia nie są dla robotników" - mówił. - Razem przyjaciele, tylko razem możemy zwyciężyć, tylko razem możemy pokonać niegodziwości - dodał.

Manifestacje w Święto pracy

Do rządzących zwrócił się słowami: "Coraz częściej będziemy wychodzić na ulice. Wyjdziemy, by walczyć o swoje prawa, o postęp o cywilizację. Nie pozwolimy rzucić się na kolana (...). Bez dialogu nie ma postępu, bez dialogu nie ma Unii Europejskiej". "Dzisiaj żądamy od polskiej władzy wzrostu wynagrodzeń i wyrównania ich z wynagrodzeniami UE, bo ciężko pracujemy; większych nakładów na służbę zdrowia i ich uporządkowania" - dodał.

Pochód przed godziną 14. dotarł do parku Rydza-Śmigłego.

Jak mówi reporter tvnwarszawa.pl jedynym incydentem było przegrzanie się rządowej limuzyny.

Przegrzana limuzyna

Kolejni manifestanci zebrali się na skwerze Wisłockiego, przy rondzie de Gaullea. Domagali się "europejskiej płacy minimalnej" i "chleba nie spotów". Nie zgadzają się też na umowy "śmieciowe".

Manifestacje w Święto pracy

bf, wp, PAP/ec

Czytaj także: