- Urodziłam 8 kwietnia. Kilka dni później złożyłam wniosek o Wyprawkę Młodego Warszawiaka. Jeszcze jej nie otrzymałam, a mamy już sierpień - rozkłada ręce Agata. W paczce miały być zapakowane produkty pierwszej potrzeby dla maluchów.
Przypomnijmy: 27 września radni miasta zdecydowali o wprowadzeniu nowego wsparcia dla warszawskich rodzin.
To wyprawka dla noworodka niezbędna w pierwszych tygodniach życia, a w niej między innymi: tak zwany kosz Mojżesza lub pudełko z materacem dla noworodka, ubranka (body, pajacyk, skarpetki, spodenki, czapeczka), kocyk, ręcznik, pielucha wielorazowa z wkładami, zestaw higieniczny w etui (m.in. termometr do ciała, szczotka do włosów, aspirator, cążki, nożyczki, szczoteczka do dziąseł), termometr do kąpieli, gryzak, książeczka i produkty pielęgnacyjne.
Paczka miała trafić do maluchów urodzonych w Warszawie, po 1 kwietnia, a warunkiem jej otrzymania było płacenie podatków w stolicy.
Ale, jak się okazuje, wielu z rodziców na paczki czeka miesiącami, a produkty i tak już kupili.
Produkty trzeba było kupić
- Urodziłam 8 kwietnia. Kilka dni później złożyłam wniosek o Wyprawkę Młodego Warszawiaka. Jeszcze jej nie otrzymałam, a mamy już sierpień. Ani wyprawki, ani żadnego sygnału w tej sprawie, nic - rozkłada ręce Agata.
Jak dodaje, wszystko i tak już kupiła. - W wyprawce miały być produkty pierwszego użytku, nie mogłam czekać na nie kilka miesięcy, choć dopytując o szczegóły w urzędzie usłyszałam, że ubranka, które dostanę, będą na rozmiar 74 centymetry. Moje dziecko tyle jeszcze nie ma, więc jest jeszcze czas - mówi.
Niezadowolone są też osoby, które wyprawkę otrzymały, ale po czasie.
- Otrzymałam wyprawkę niby wartą 550 złotych i jestem w szoku. Córka urodziła się piątego kwietnia. Najpierw czekanie ponad trzy miesiące na tak wspaniałą wyprawkę, a w środku jeden wielki śmiech: kosz Mojżesza, body, ręcznik, kocyk, spodenki, skarpetki i paczka mokrych chusteczek plus pieluchy tetrowe. W programie pilotażowym było o wiele więcej rzeczy. Lepiej tę kwotę było przeznaczyć w formie bonu, aby rodzice sami kupili to, co dla dziecka jest potrzebne - komentuje z kolei Natalia.
Urzędnicy tłumaczą
Dlaczego rodzice tak długo czekają na miejską wyprawkę dla maluchów? - Czas oczekiwania przez rodziców na wyprawki uległ wydłużeniu ze względu na przeciągającą się procedurę przetargową - informuje Magdalena Łań z urzędu miasta.
O problemie z przetargiem informowaliśmy już na tvnwarszawa.pl. Urzędnicy nie dotrzymali terminów. Przetarg na dostawcę produktów dla młodych warszawiaków ogłoszono dopiero 29 marca, a wyprawki - zgodnie z zapowiedzią - miały trafić do maluchów urodzonych po 1 kwietnia. Otwarcie kopert zaplanowano dopiero na 6 maja, dlatego rodzice musieli czekać miesiącami.
Teraz ma być inaczej.
- Zgodnie z umową, w ostatnim tygodniu sierpnia dostarczone będą wyprawki, na które wnioski zostały złożone w kwietniu i maju. W kolejnych dniach sukcesywnie będą doręczane kolejne przesyłki – zapewnia Łań.
A matki opowiadają: - I co z tego? To, co dostaniemy w wyprawce, trzeba było już kupić.
Na pytanie, czy spóźnionej wyprawki nie można zastąpić bonem podarunkowym, nie dostaliśmy odpowiedzi z ratusza.
kz/pm
Źródło zdjęcia głównego: Natalia