- Udało się usunąć plamę. Oczywiście mogły pozostać jeszcze jakieś śladowe ilości substancji, ale strażacy kontrolują miejsce – poinformował nas w środę po południu Robert Dziubak z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej.
Jakie było źródło?
Na miejscu był reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz. - Strażacy pozostawili na kanale rękawy sorpcyjne, które są rozstawione pod mostem przy Marywilskiej. Tworzą podwójną zaporę, która ma zapobiegać rozprzestrzenianiu się substancji – relacjonował.
I zapewnił, że na wodzie nie widać już żadnych oleistych plam.
- Na razie nie udało się ustalić, co to za substancja ani skąd pochodzi. Prawdopodobnie wyciekła ze statku, który osiadł na dnie kanału w styczniu – dodał Dziubak.
- Trudno jest ustalić osobę winną wycieku. Prawdopodobnie dalsze postępowanie będzie prowadzone przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska - poinformowała z kolei Kinga Czerwińska z Komisariatu Rzecznego Policji.
"Sprawa została przekazana"
WIOŚ zajął się wyjaśnieniem okoliczności tej sprawy. Inspektorzy podejrzewają, że do wycieku doszło, gdy statek był podnoszony.
- Mając na uwadze powyższe ustalenia oraz fakt, że tego rodzaju działalność w zakresie żeglugi śródlądowej nie jest objęta obowiązkiem uzyskania pozwolenia na korzystanie z wód, sprawa ta została przekazana do dalszego prowadzenia do Państwowego Gospodarstwo Wodnego Wody Polskie, które są właściwe do podjęcia dalszych działań w sprawie - poinformował nas Krzysztof Gołębiewski z WIOŚ.
Dodał też, że Kanał Żerański jest we władaniu przedsiębiorstwa i to ono jest odpowiedzialne za jego uprzątnięcie i ewentualne wyegzekwowanie od sprawcy wycieku kosztów oczyszczenia wody. Gołębiewski zaznaczył, że WIOŚ będzie monitorował działania podejmowane w tej sprawie przez Wody Polskie.
Spróbowaliśmy skontaktować się z właścicielem statku, który osiadł w styczniu na Kanale Żerańskim. Bezskutecznie. W styczniu także nie chciał komentować sytuacji statku.
pk/b