Wisła podmywa Północny

fot. tvnwarszawa.pl
fot
Kolejny problem mostu Północnego. Silny nurt Wisły podmywa jego filary. Rzeka jest tam już o kilka metrów głębsza niż w planach. Budowniczowie zastanawiają się, jak umocnić dno, żeby nie doszło do katastrofy. Pierwsze kosztowne próby nie przyniosły rezultatów. Czy problem może opóźnić oddanie Północnego? Urzędnicy nie chcą o tym słyszeć.

Informacje tvnwarszawa.pl potwierdza Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych: - Rzeczywiście w okolicy jednego z filarów nurtowych po stronie bielańskiej doszło do erozji dna – mówi Agata Choińska, rzecznik ZMiD.

Erozja to efekt ubiegłorocznej fali powodziowej. Jednak, choć przechodziła ona przez Warszawę kilkanaście miesięcy temu, to silny nurt rzeki wciąż obniża dno w okolicach filarów mostu. Jak bardzo? Przedstawicielka ZMiD unika jednoznacznej odpowiedzi, tłumacząc się zmiennymi stanami Wisły. Według naszych informacji rzeka w okolicach podpór może być głębsza nawet o 7 metrów, a problem dotyczy w mniejszym stopniu jeszcze dwóch filarów.

Wykonawca ma problem

Kiedy w 2009 roku ruszała budowa mostu, dno znajdowało się na głębokości 7 metrów. Robotnicy wbili w nie grube na 1,5 metra pale, które spełniają funkcję fundamentów. Później ogrodzili je tzw. ścianami larsena i na samej górze tej konstrukcji utworzyli betonową ławę. Dopiero na nich ustawili filary mostu.

Na przełomie maja i czerwca 2010 roku prace przy budowie mostu znacznie utrudniła przechodząca Wisłą fala powodziowa. Kiedy woda już opadła, okazało się, że głębokość rzeki w okolicach podpór powiększyła się do 11 metrów.

Wisła podmywa Północny

Zabezpieczają dno rzeki

Wykonawca musi się ratować przed czarnym scenariuszem, czyli podmyciem filarów, bo to mogłoby grozić nawet zawaleniem mostu. Na szczęście to raczej mało prawdopodobne, ale na most nie będzie można bezpiecznie wpuścić samochodów, jeśli Pol Aqua nie zabezpieczy dna rzeki.

Dlatego już na początku lipca firma Sando, wchodząca w skład konsorcjum budującego most wysłała do pięciu firm zapytanie o cenę wykonania tzw. narzutu kamiennego – ten ma uzupełnić to co wymyła woda i umocnić dno rzeki.

Jedna ze wspomnianych firm dostarczyła w ubiegłym tygodniu na teren budowy 400 metrów sześciennych kamienia hydrotechnicznego. Został on wysypany na dno rzeki.

Udało nam się ustalić, że operacja się nie powiodła – nurt rozmył kamienie, a dno jeszcze się obniżyło. Głębokość w okolicach podpór mogła się zwiększyć nawet do 14 metrów.

Teraz budowniczowie głowią się, jaka technologia skutecznie zabezpieczy dno. Ma im w tym pomóc specjalnie wyłoniony ekspert z dziedziny budownictwa mostów – profesor Andrzej Jarominiak.

Kosztowne prace

Sposobów na umocnienie i uzupełnienie dna Wisły jest kilka. Jedną z nich są tzw. materace z faszyny (kratownica wykonana z wierzby). W kratownicę wsypywane są kamienie, a całość jest zatapiana w wodę. Można ułożyć kilka takich warstw, dopóki dno nie zostanie uzupełnione i umocnione. Inna metoda to zatapianie specjalnych bloków, które tworzą kamienie wsypane w metalową siatkę.

Każdy sposób będzie jednak kosztowny i czasochłonny.

Czy to oznacza, że oddanie mostu się opóźni? Wykonawca nie chce w ogóle na ten temat rozmawiać. Kiedy o to samo pytamy rzeczniczkę ZMiD odpowiada, że obowiązujący termin to wciąż koniec 2011 roku. Nie zmieniły go ani kłopoty z dostarczeniem na budowę przęseł mostu, nie zmieniają problemy z erozją dna.

Koszty operacji umacniania dna poniesie wykonawca.

Bartłomiej Frymus//mz

Przeczytaj też długą i trudną historię budowy mostu Północnego

Schemat wbijania pali fot
Schemat wbijania pali fot
Czytaj także: