Włochy stawiają na książki, a Wola nokautuje w internecie. Ochota trafia w dziesiątkę, a Ursynów gdzieś obok tarczy. Wcielając się rolę turysty, zapytałem w kolejnych ratuszach o historię i dzisiejsze atrakcje dzielnic. Zajrzałem też na ich strony internetowe.
Tydzień temu opisałem prawobrzeżną Warszawę. Dziś czas na 11 dzielnic lewego brzegu. Ofertę papierową i internetową nadal oceniam w szkolnej skali 1-6.
Na Bielanach książki wypożyczają
Rozpocząłem od najdalej wysuniętych na północ Bielan. W sterylnym i nowoczesnym urzędzie dzielnicy punkt informacyjny umieszczony jest tuż przy wejściu. Uśmiechnięta pracowniczka kieruje mnie do wydziału promocji. Nie ukrywam, że liczę na zdobycie świetnej książeczki "Bielany - przewodnik historyczno-sentymentalny". Przewodnik Jarosława Zielińskiego trafia w moje ręce, ale tylko na chwilę. Urzędnik może mi zaoferować wyłącznie wypożyczenie tej oraz dwóch innych książek - o historii świątyni kamedułów oraz przyrodzie. Nie korzystam z tej oferty, wychodzę jedynie z dwiema mapkami i kilkoma numerami gazety "Nasze Bielany".
Kolejne mapy przykuwają moją uwagę na stronie bielańskiego ratusza. Trzy szlaki spacerowe "Historyczne serce Bielan", "Majówka na Młocinach" oraz "Zielone płuca dzielnicy" są bardzo ciekawym pomysłem. Wiele do życzenia pozstawia jednak jakość ich wykonania. Mapek nie można nawet powiększyć.
Ocena: Papier: 3 Internet: 3+
Żoliborska kultura?
Na Żoliborzu formułkę tłumaczącą, w jakim celu przyszedłem, powtarzałem czterem kolejnym pracownikom urzędu. - Pan jest jakimś kolekcjonerem? - zapytał ze zdziwieniem jeden z nich. Kiedy trafiłem wreszcie do gabinetu rzecznika prasowego dzielnicy Andrzeja Kawki, byłem pewien, że zostanę zdekonspirowany. Ale zaabsorbowany pracą pan rzecznik nawet mnie nie poznał. Nie odrywając wzroku od monitora ofuknął i skierował do wydziału obsługi mieszkańców, gdzie podobno można kupić książkę o historii Żoliborza. Nie miałem jednak pomysłu, do którego okienka pobrać numerek, dlatego wyszedłem. Gorycz porażki osłodziłem sobie rurką z kremem z pawilonu sąsiadującego urzędem. Odwiedziłem też antykwariat złotoustego Krzysztofa Jastrzębskiego. Słuchając jego monologu, pomyślałem, że mógłby być dobrym rzecznikiem...
Witryna internetowa Żoliborza dostarcza nieco informacji historycznych. Na podstronie "Biblioteka żoliborska" zamieszczono okładki pięciu książek o dzielnicy, niestety do ściągnięcia tylko jedna: "Patroni żoliborskich ulic".
Ocena: Papier: 1 Internet: 3
Bemowska nowoczesność
Bemowo to jedyna dzielnica po tej stronie miasta, którą odwiedziłem z kamerą. Niewiele to pomogło, bo uzyskałem jedynie mapę po dzielnicy. Jej niewątpliwą zaletą jest materiał, z którego został wykonana. Można z niej zrobić praktyczny kapelusz ochraniający przed deszczem. - Generalnie nie jesteśmy turystyczną dzielnicą. Ciekawe miejsca można wypatrzeć na naszej stronie www. Stawiamy na internet, posiłkując się mapkami - powiedział mi rzecznik prasowy dzielnicy Michał Łukasik.
Wpisuję zatem w pasku przeglądarki www.bemowo.waw.pl. Opisy ciekawych miejsc są klarowne, zawierają lokalizator Google Maps, każdy wzbogacono zdjęciami, a wybrane filmami. Niestety, według władz dzielnicy na miano ciekawych zasłużyło wyłącznie siedem miejsc. Jeszcze gorzej prezentuje się zakładka poświęcona teoretycznie historii dzielnicy. W praktyce z siedmiu zdań tam zawartych żadne nie jest poświęcone historii. Mam świadomość, że Bemowo pielęgnuje wizerunek dzielnicy nowoczesnej, ale dwie strony tekstu o historii raczej nie zepsułyby strategii promocyjnej władz.
Ocena: Papier: 3 Internet: 3
Ursus wciąż bez pomysłu
Ciągnik z Ursusa odchodzi do lamusa - pisaliśmy w marcu 2009, kiedy dzielnica ogłosiła zmianę wizerunku dzielnicy, kojarzonej dotychczas z traktorami. Co zostało z planów po dwóch latach? Urzędniczka w Ursusie przyznaje, że promocja to pięta achillesowa dzielnicy. Na papierze nie oferuje nic, a w internecie też bieda: suchy rys historyczny i aplikacja "wirtualny spacer". Do spaceru realnego nie znajduję pretekstu.
Ocena: Papier: 1 Internet: 2
Włochy bardzo hojne
Humor poprawiła mi dopiero wizyta we Włochach. Urząd przy al. Krakowskiej opuszczałem obdarowany znakomitą książką Roberta Gawkowskiego "Moja dzielnica Włochy". Dr Gawkowski dał się poznać jako wytrawny znawca historii warszawskich klubów sportowych, ale okazuje się, że ma także ogromną wiedzę o Włochach, które od 20 lat zamieszkuje. Wyłącznie Rakowcowi poświęcona jest druga z otrzymanych publikacji autorstwa Henryka Sienkiewicza (nazwisko zobowiązuje). Na tych, którzy nie mają czasu na studiowanie historycznych pozycji, czeka krótki przewodnik "Warszawskie Włochy wczoraj, dziś, jutro" z 2009 roku, standardowa mapka oraz zestaw pocztówek (autorom tych ostatnich zabrakło jednak inwencji).
Zimnym prysznicem była dopiero wizyta na stronie internetowej. Doceniam, że uruchomiono specjalny serwis historyczny, ale doskwiera mi brak tras wycieczkowych i wyboru najciekawszych atrakcji dzielnicy.
Ocena: Papier: 5 Internet: 3
Mam ochotę na Ochotę
Z Włoch jadę na Ochotę. Wizyta w nowoczesnym ratuszu przy Grójeckiej przywraca mi wiarę w urzędników samorządu. Ochota to pierwszy urząd, w którym uzyskanie materiałów nie wiązało się z bieganiną po wyższych kondygnacjach. W punkcie informacyjnym na parterze dostaję dokładnie to, czego szukam. "Ochotnicy na spacer" to piguła informacji o historii dzielnicy i praktyczny przewodnik po dzisiejszych atrakcjach. Gwarantem wiarygodności jest autor - Jarosław Zieliński i wydawnictwo Veda, wyspecjalizowane w varsavianach. Mapka jest wisienką na torcie.
W internecie już tak słodko nie jest, ale w zakładce "Zawsze z Ochotą" można znaleźć historię dzielnicy, np. szczegółowe raporty z archeologicznych badań nad Redutą Ordona. Do tego krótka lista znanych miejsc, trzy trasy spacerowe i bibliografia dzielnicy (niestety tylko spis).
Ocena: Papier: 5 Internet: 3
Wola woli w internecie
Po wizycie na Woli w plecaku ląduje przewodnik po miejscach walk i pamięci z okresu Powstania Warszawskiego (do ściągnięcia stąd). Publikacja zawiera starannie dobrane fragmenty relacji naocznych świadków i fotografie. Doceniając to wydawnictwo, nie mogę uwierzyć, że dzielnica chce się kojarzyć wyłącznie z dramatycznymi wydarzeniami 1944 roku. Największy rozdział historii Woli stworzył przecież wielki przemysł, a dziś dzielnica może chwalić się kulturą i biznesem. Te aspekty uwzględniał wydany siłami urzędu w 2010 przewodnik "Spacerkiem poWoli", o który bezskutecznie się upominałem. Najwyraźniej nakład się wyczerpał. A szkoda.
Wszystkie kontrargumenty wytrąca mi jednak z ręki niemal wzorcowa oferta wirtualna. Na stronie urzędu poza tradycyjnym opisem historii, listy zabytków czy hoteli znajdziemy subiektywny "Przewodnik poWoli" w wersji PDF, oddzielne serwisy poświęcony królewskim elekcjom na Woli, wolskim judaikom i postindustrainemu dziedzictwu. Wszystko wymagałoby uporządkowania, poprawienia nawigacji, ale i tak Wola bije na głowę inne dzielnice.
Jakby tego było mało, dzielnica organizuje bezpłatne spacery prezentujące wielokulturowość Woli.
Ocena: Papier: 4 Internet: 5+
Śródmiejska nijakość
Znakomite spacery tematyczne organizuje także sąsiednie Śródmieście. Niestety w urzędzie przy Nowogrodzkiej nie udało mi się uzyskać żadnych publikacji. Zdziwiony urzędnik z punktu informacji odsyła do internetu, a tam znajduję m.in. spis wszystkich ulic, placów i skwerów, informacje o pochodzeniu nazwy dzielnicy, jej historię oraz galerię zdjęć. Ciekawie wygląda ścieżka literacka śladem "Lalki" Bolesława Prusa. Szkoda, że władze dzielnicy nie poszły za ciosem i nie zauważyły innych powieści, których akcje umiejscowiono w Śródmieściu. Potencjał jest ogromny.
Ocena: Papier: 1 Internet: 3+
Mokotów stawia na zieleń
Na Mokotowie też nie było łatwo. Od jednej urzędniczki dowiaduję się, że "mapki dopiero się drukują". Potem jej przełożona mówi mi wprost: "Mamy album, ale to drogie wydawnictwo. Nie mogę go panu dać". Ale i to mnie nie zniechęca, przecież nie wyjadę z Mokotowa jedynie z ulotką o "Księdze Mormona", którą wcisnęły mi przed urzędem wolontariuszki z Utah. Kilka minut gadania i wyższa rangą urzędniczka daje za wygraną. - Daj panu "Parki i zieleńce" - krzyczy do podwładnej. Udało się. Zeszyt z opisem mokotowskich parków jest mój.
A odpowiedź na pytanie, co warto zobaczyć na Mokotowie? Nie dostarczy jej strona internetowa dzielnicy. Jest co prawda spis zabytków, ale bez zdjęć i opisów. Może więc spacer z przewodnikiem? Niestety, ostatnie informacje w tej sekcji pochodzą z 2009 roku.
Ocena: Papier: 3- Internet: 2
Dwa słowa Ursynowa
Przedostatni przystanek na mojej trasie to Ursynów. Tam zdobywam "Dwa słowa o Ursynowie, czyli krótki przewodnik po Ursynowie". Historię od mezolitu do XXI wieku udało się autorom zmieścić na dwóch stronach. Budownictwu z wielkiej płyty, które stanowi o wizerunku Ursynowa, poświęcono dwa zdania. Ani jedno nie dotyczy serialu "Alternatywy 4", który rozsławił ursynowskie blokowiska.
Rozczarowuje też strona internetowa urzędu. Poza krótką informacją o zabytkach nie znajduję nic interesującego. Dzielnicowi spece od promocji powinni brać przykład z twórców strony ursynow.org.pl, którzy udowadniają, że Ursynów to dzielnica godna uwagi, także turysty.
Moje dwa słowa dla władz Ursynowa: można lepiej.
Ocena: Papier: 2 Internet: 2
Wilanów jak upadłe królestwo
Warszawską podróż kończę w królewskim Wilanowie. Do zaniedbanego urzędu wpadam tuż przed 16.00 i szybko go opuszczam. Wzbogacam się o dwie mapki. Jedna, z krótkim opisem najważniejszych miejsc, jest całkiem udana. Jak informuje mnie pracowniczka urzędu, na przewodniki i książki dzielnicy nie stać.
Na stronę internetowa najwyraźniej też nie, bo tam bieda aż piszczy. Tekst o historii dzielnicy i trzy fotografie to wszystko, co mogę w tym miejscu odnotować.
Ocena: Papier: 2 Internet: 2
Piotr Bakalarski//mz