Zakazany na Białorusi Wolny Chór, jeden z symboli protestów przeciwko reżimowi Aleksandra Łukaszenki, zaśpiewał "Mury" przed centrum handlowym Złote Tarasy. Nie spodobało się ochronie obiektu. "Tu zaraz też traficie do więzienia" - mieli powiedzieć Białorusinom ochroniarze. Przedstawicielka Złotych Tarasów powołuje się na regulamin i apolityczność centrum.
Sprawę nagłośniła w mediach społecznościowych Hanna Radziejowska, szefowa berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego, która opiekuje się chórem podczas jego pobytu w Polsce. Udostępniła film, na którym widać, że Wolny Chór, który zebrał się na placu przy Złotych Tarasach. "Zaśpiewali "Mury" jako akcję protestacyjną wobec drakońskiego wyroku "sądu" w Mińsku na Maszy Kalasnikova i Maksimie Znaku" - napisał w czwartek na Facebooku. Czytaj więcej o wyroku na tvn24.pl>>>
Jak relacjonowała Radziejowska, w trakcie występu do artystów podeszło kilku ochroniarzy Złotych Tarasów. Zagrozili, że wezwą policję i zażądali natychmiastowego przerwania. Mimo poinformowania, że chodzi tylko o jeden utwór, nalegali. "A kiedy usłyszeli, że (chórzyści - red.) są Białorusinami, którym za śpiewanie 'Murów' grozi w Mińsku więzienie, zwrócili się słowami: 'zaraz tu tez traficie do więzienia'. Przemoc słowna wobec słabszych i uchodźców, osób, które przeszły więzienia i tortury, gratulacje!" - napisała dalej Hanna Radziejowska.
Centrum odpowiada: personel szkolony z zakresu... obsługi klienta
O sprawę zapytaliśmy centrum handlowe. Przytoczyliśmy też słowa, które miały paść z ust ochroniarzy. "Centrum handlowe Złote Tarasy od początku swojej działalności jest neutralne politycznie, światopoglądowo oraz religijnie. Dodatkowo, regulamin obiektu jasno określa zasady dotyczące wszelkiego rodzaju zgromadzeń i konieczności zatwierdzenia ich przez zarządcę, o czym pracownicy ochrony poinformowali uczestników zgromadzenia na tzw. piazzy. Niestety, do biura administracji nie wpłynął żaden wniosek o możliwość organizacji wydarzenia - napisała Weronika Kendra, zajmująca marketingiem Złotych Tarasów.
"Odnosząc się natomiast do zarzutu dotyczącą nieodpowiedniego zachowania pracowników ochrony, chciałabym podkreślić, że personel firm serwisowych współpracujących ze Złotymi Tarasami jest regularnie szkolony z zakresu obsługi klienta oraz zapewnienia bezpieczeństwa na terenie centrum handlowego - podsumowała.
Wolny Chór ukrywa twarze, bo za śpiewanie jego członkom grożą represje
Wolny Chór (Volny Chor) występował w piątek w Muzeum Powstania Warszawskiego z koncertem "Mury runą!". Jego występy są zakazane na Białorusi. To jeden z najważniejszych symboli białoruskiej rewolucji. Podczas protestów jego członkowie pojawiali się na ulicach Mińska, by śpiewać tradycyjne białoruskie pieśni i hymny. - Ich działalność budziła i budzi w ludziach poczucie godności oraz patriotyzm, a co więcej - pomaga wszystkim poznać i zrozumieć Białoruś - opisywała przed koncertem Anna Kotonowicz, rzeczniczka Muzeum Powstania Warszawskiego.
Członków chóru dotykały prześladowania. Niektórych aresztowano, inni musieli uciekać z kraju w obawie o bezpieczeństwo. Dlatego w trakcie występów ukrywają twarze i imiona, a koncerty i teledyski nagrywają w "partyzanckich" warunkach. Jak mówiła Kotonowicz, w ostatnich miesiącach aresztowano blisko 30 członków chóru, którzy byli torturowani i otrzymali wysokie grzywny, będące często wielokrotnością miesięcznych wynagrodzeń. A wszystko to za śpiewanie tradycyjnych białoruskich pieśni.
Reżim Łukaszenki uznaje wykonywane przez nich utwory na ekstremistyczne. Za ich publiczne wykonywanie grozi od ośmiu do 15 lat więzienia.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Hanna Radziejowska / Facebook