Podwykonawca remontu miejskiego parku zwymyślał, a potem ruszył autem na pieszego, który zwrócił mu uwagę, że jedzie parkową alejką - tak wynika z filmu umieszczonego w internecie. Sprawą zajmuje się policja. - Na nagraniu widzimy, że niestety po obu stronach doszło do niepotrzebnej eskalacji emocji - zaznacza z kolei rzecznik urzędu dzielnicy Targówek.
W Parku Bródnowskim trwa rewitalizacja zbiorników wodnych. Z głównej alei, od kilku tygodni korzystają samochody dojeżdżające na teren budowy. Taki cel wskazywał też kierowca pomarańczowej toyoty z przyczepą kempingową, którego nagrał pod koniec stycznia jeden z administratorów kanału Stop Cham Warszawa w serwisie YouTube. Pomiędzy mężczyznami doszło do karczemnej awantury. - Zejdź na bok, człowieku, do tych samochodów jadę. Spier….. na bok, muszę tam dojechać, do samochodów! Czego nie rozumiesz? Polskich słów nie rozumiesz? - wrzeszczał wściekły kierowca zatrzymany na parkowej alejce. - Grzecznie proszę, spier….. Rozumiesz, frajerze?!
"Remontuję ten park"
Gdy nagrywający całą sytuację odpowiadał, że nie odjedzie, kierowca ruszył na niego. Autor filmu zareagował uderzeniem pięścią w maskę. Kierowca wysiadł z auta. Awantura trwała dalej. - Pan jedzie pojazdem silnikowym po parku - mówił mężczyzna zza kamery. - No i co z tego? Kim jesteś? Policjantem, strażą miejską? Nagrałeś mnie? To teraz wzywaj policję i spier…! - wrzeszczał kierowca. Wsiadł do auta i znów ruszył w stronę pieszego, który nadal nie schodził z alejki. Potem wysiadł i zaczął go szturchać. - Zejdź na bok. Musze przejechać. Jestem w pracy i remontuję ten park - krzyczał.
Ostatecznie jeszcze kilka razy ruszał toyotą w stronę autora nagrania, w końcu zmuszając go do zejścia na bok.
"Trzeba ukrócić tę patologię"
Do jazdy po parkowych alejkach i chodnikach uprawnione są wyłącznie służby, czyli na przykład policja, straż miejska czy pogotowie. Wyjątkiem są sytuacje, gdy alejka jest jedyną drogą dojazdu do terenu budowy, ale kierowca musi wtedy posiadać upoważnienie z urzędu dzielnicy.
Wykonawca prac w Parku Bródnowskim przekazał nam kilka tygodni temu - przy okazji poprzedniej awantury w tym samym miejscu - że jego pojazdy mają logotypy oraz identyfikatory "pojazd budowy". Za szybą pomarańczowej toyoty nie widać jednak niczego takiego. Zapytaliśmy, czy auto należało do firmy Ziel-Bud. - Widoczny na filmie mężczyzna nie jest pracownikiem naszej firmy, lecz właścicielem wynajętej przez nas firmy ochroniarskiej. Człowiek ten dostarczał widoczną na nagraniu przyczepę dla swoich pracowników ochraniających teren inwestycji - poinformował nas Wojciech Rukat z firmy Ziel-Bud.
Zapewnił też, że mężczyzna miał przepustkę upoważniającą do wjazdu na teren parku. - Otrzymał od nas stosowną reprymendę oraz został poinformowany o tym, że tego typu zachowania nie będą więcej tolerowane - zapewnił Rukat.
- Trzeba ukrócić tę patologię bo zaraz ktoś zostanie rozjechany cofającą 15-tonową ciężarówką. Jeśli w pobliżu znajdzie się osoba starsza, osoba o kulach, na wózku bądź niewidoma - dojdzie do tragedii - zaznaczył autor nagrania. Przekazał nam też, że po publikacji filmu, sytuacji postanowili przyjrzeć się policjanci.
- Sprawa została przekazana do Wydziału Ruchu Drogowego i będzie tam wyjaśniania - potwierdziła Irmina Sulich z Komendy Stołecznej Policji.
"Doszło do niepotrzebnej eskalacji emocji"
Film pokazaliśmy rzecznikowi Targówka Rafałowi Lasocie. - Na nagraniu widzimy, że niestety po obu stronach doszło do niepotrzebnej eskalacji emocji - zaznacza rzecznik w rozmowie z tvnwarszawa.pl. - Jeżeli ktoś zauważy nieprawidłowe działanie ze strony wykonawcy, prosimy o zgłaszanie tego do urzędu dzielnicy, a nie do mediów. My jesteśmy w stanie wymóc na wykonawcy odpowiednie zachowanie. Zajmuje się tym nasz wydział inwestycji. Inspektor, który opiekuje się tą inwestycją, codziennie sprawdza, co dzieje się na miejscu. Ma też możliwość, by wyciągnąć konsekwencje wobec firmy wykonawczej, gdy dochodzi do nieprawidłowości. A jeśli to nie będzie skutkowało, są jeszcze nasi prawnicy i burmistrzowie - zapowiada Lasota.
W rozmowie z tvnwarszawa.pl rzecznik zapewnił, że nagranie zostanie przekazane do wydziału inwestycji, a jego pracownicy zajmą się wyjaśnieniem sytuacji oraz ustaleniem, czy kierowca był upoważniony do wjazdu na teren parku. - Firma remontująca musi jakoś dojechać na miejsce prac. Innego dojazdu niestety nie ma, a roboty odbywają się w centrum parku. Oczywiście park można by zamknąć, ale uznaliśmy to za złe rozwiązanie. Pracownicy zostali uprzedzeni, że mają poruszać się po parku z minimalną prędkością i mają obowiązek zwracania uwagi na pieszych - podkreśla Lasota.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Stop Cham Warszawa / YouTube