Prokuratura będzie wyjaśniać wątek zatrudnienia kierowcy, który jest podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na trasie S8. Jak ujawniono, mężczyzna nie miał dużego doświadczenia w prowadzeniu autobusu miejskiego. W sobotę, na wniosek prokuratury, sąd aresztował mężczyznę na trzy miesiące.
Jak poinformowała prokuratura, sąd w sobotę zdecydował o areszcie dla mężczyzny. - Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Przyznał się do tego, że zażył amfetaminę, zanim rozpoczął zmianę, zanim wsiadł do autobusu. Będziemy to weryfikować – powiedziała Mirosława Chyr, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Dodała, że śledczy będą weryfikować wszystkie okoliczności wypadku na podstawie między innymi zeznań świadków i zapisu z rejestratorów w autobusie. - Czekamy, aż kierowca zostanie osadzony w areszcie w warunkach oddziału szpitalnego – zaznaczyła Chyr.
Adwokat zapowiada zażalenie
Do sprawy odniósł się również adwokat Tomasza U. - Pan podejrzany złożył wyjaśnienia. Nie zgadzamy się z tym, żeby stosowanie aresztu było właściwym środkiem, więc będziemy wnosili zażalenie do Sądu Okręgowego, prosząc o to, żeby inne środki były zastosowane – zapowiedział Roland Szymczykiewicz, adwokat kierowcy.
Jak podkreślił, sprawa "nie jest prosta i jednowymiarowa". – Chciałbym zaapelować do wszystkich, którzy o tej sprawie debatują o odrobinę powściągliwości, żeby nie wylewała się fala hejtu, ponieważ jest to tragedia również dla tego człowieka. On też ma rodzinę, też ma przyjaciół – zaznaczył Szymczykiewicz.
I dodał, że podejrzany dowiedział się w piątek o rozmiarach wypadku. – Wcześniej nie był świadomy, przytomny. Bardzo to przeżywa, jest to również jego osobista tragedia – mówił adwokat.
Zbadają procedury przewoźnika
Wcześniej prokurator mówiła też o dotychczasowych ustaleniach. - Podejrzany uprawnienia do kierowania autobusem uzyskał w kwietniu 2019 roku, zaś już w maju 2019, bez żadnego doświadczenia w prowadzeniu autobusu, został zatrudniony jako kierowca autobusu miejskiego – przekazała w sobotę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mirosława Chyr.
Dodała, że w ramach wszczętego przez prokuraturę śledztwa wyjaśniane będą wszystkie okoliczności, które mogły doprowadzić bądź przyczynić się do tego tragicznego w skutkach zdarzenia.
- Szczegółowego wyjaśnienia wymaga wątek zatrudnienia Tomasza U. jako kierowcy autobusu oraz okoliczności jego wyjazdu w dniu katastrofy autobusem z bazy. Prokuratorzy będą ustalać, jak wyglądają procedury badania kierowców na zawartość środków odurzających przed wyjazdem na miasto, czy kierowcy są badani – a jeśli tak, to jak często i w oparciu o jakie kryteria – podała Chyr.
W tym celu prokurator zabezpieczył dokumentację kierowcy znajdującą się w Zarządzie Transportu Miejskiego i w firmie Arriva, która go zatrudniała. - Wystąpił także do urzędu miasta stołecznego Warszawy o przekazanie dokumentacji dotyczącej bezpieczeństwa przy świadczeniu usług komunikacji miejskiej na terenie Warszawy oraz weryfikacji kompetencji i doświadczenia osób kierujących środkami komunikacji – podkreśliła.
Narkotyki w organizmie i kabinie autobusu
Według prokuratury, Tomasz U., będąc pod wpływem narkotyków, nie zachował bezpiecznej prędkości dostosowanej do warunków jazdy. - Wskutek tego nie udało mu się wyhamować autobusu, co doprowadziło do uderzenia pojazdu w barierę energochłonną na krawędzi drogi. Doszło do przerwania bariery, osunięcia się autobusu z wiaduktu na znajdującą się poniżej ścieżkę rowerową i rozpadu pojazdu na dwie części – podała prokurator Chyr.
Jeszcze przed sobotnim posiedzeniem sądu mówiła, że podejrzany odmówił udzielenia odpowiedzi na pytanie, czy przyznaje się do popełnienia zarzucanego mu czynu. - Wyjaśnił, że niewiele pamięta ze zdarzenia - poinformowała Chyr. W kabinie kierowcy znaleziono torebkę z zawartością pół grama amfetaminy.
- Ustalono, że amfetamina należała do podejrzanego, w związku z czym prokurator przedstawił mu również zarzut posiadania substancji psychoaktywnej. Do dalszych badań zabezpieczono plecak należący do kierującego, w którym ujawniono plastikową płytkę z nalotem białej substancji, jak wynika z opinii biegłych – amfetaminy – podała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej.
Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty, grozi mu do 15 lat więzienia.
13 razy karany za wykroczenia
W piątek Mirosława Chyr przekazała, że mężczyzna był w okresie od listopada 2014 roku do maja 2018 roku 13 razy karany za wykroczenia w ruchu drogowym. Jak ustalił portal tvn24.pl, cztery lata temu odebrano mu prawo jazdy, ponieważ przekroczył dozwoloną liczbę punktów karnych. Gdy odzyskał prawo jazdy, zatrudnił się w firmie świadczącej usługi transportowe.
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl