Ucieczka z miejsca kolizji, potrącenie policjantki, użycie przemocy wobec funkcjonariuszy i próba ich rozjechania - to lista czynów, za które odpowie przed sądem Paweł M. Mężczyzna uczestniczył wiosną w zderzeniu trzech aut na Mokotowie. Interwencja policji na miejscu zdarzenia zakończyła się pościgiem i strzałami.
Do kolizji doszło wieczorem 12 marca przy skrzyżowaniu Wołoskiej i Dąbrowskiego. Jak relacjonowaliśmy na tvnwarszawa.pl, uczestniczyły w niej volvo, toyota i daewoo matiz. Kierowca ostatniego z aut, usiłował uciec z miejsca zdarzenia. - Nie patrząc na polecenia (funkcjonariuszy – red.), próbował się oddalić. Odjeżdżając, potrącił policjantkę. Wtedy drugi funkcjonariusz postanowił skorzystać z broni służbowej i oddał kilka strzałów w kierunku odjeżdżającego kierowcy – opisywała Anna Kędzierzawska z Komendy Stołecznej Policji.
Policjanci odnaleźli później w rejonie Miłobędzkiej porzuconego matiza. Tego samego dnia zatrzymali także dwie osoby.
Akt oskarżenia
Jak dowiedzieliśmy się od Roberta Koniuszego, rzecznika Komendy Rejonowej Policji na Mokotowie, jednym z zatrzymanych był kierowca matiza Paweł M. Mężczyzna usłyszał wiosną zarzuty i na wniosek policji trafił na trzy miesiące do aresztu.
W jego sprawie do sądu skierowany został już akt oskarżenia. O jego szczegółach poinformowała nas rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz. - Paweł M. został oskarżony o ucieczkę przed pościgiem prowadzonym przez osoby uprawnione do kontroli ruchu drogowego, stosowanie przemocy w celu zmuszenia funkcjonariuszy policji do zaniechania prawnej czynności służbowej, narażenie funkcjonariuszy policji na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez kierowanie prowadzonego przez siebie pojazdu na funkcjonariuszy - wylicza prokurator.
- Nadto oskarżony potrącił interweniującą policjantkę, przez co spowodował u niej naruszenie czynności narządu ciała na okres trwający nie dłużej niż siedem dni - dodaje Skrzyniarz.
Mężczyźnie grozi do pięciu lat więzienia.
Padły strzały
Niedługo po zakończeniu policyjnej akcji na Mokotowie, do jednego z warszawskich szpitali trafił mężczyzna z raną postrzałową. Policja nie wykluczała wówczas, że jest on kierowcą, który uciekał przed kontrolą, bo w karoserii porzuconego auta ujawniono przestrzeliny. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, chodziło jednak o pasażera matiza, który został raniony w trakcie pościgu.
Wątek użycia broni służbowej w czasie interwencji przy Wołoskiej bada prokuratura. - W sprawie ewentualnego przekroczenia uprawnień lub też niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy policji toczy się odrębne postępowanie. Z uwagi na konieczność zabezpieczenia jego prawidłowego toku, prokuratura nie udziela szczegółowych informacji o sprawie - zastrzega prokurator Skrzyniarz.
Wewnętrzne postępowanie w tej sprawie toczyło się także w Komendzie Stołecznej Policji. - Użycie broni palnej przez policjantów jest ostatecznością. Za każdym razem sprawdzamy zasadność jej użycia. Nie inaczej było w tym przypadku. Biorąc pod uwagę zagrożenie dla życia i zdrowia policjantki, która ostatecznie została potrącona przez kierowcę, nasze czynności wykazały, że istniały podstawy prawne i faktyczne do wykorzystania broni palnej. Działania policjantów były zgodne z prawem, a przyczyn użycia broni i konsekwencji jej użycia należy dopatrywać się wyłączenie w bezprawnym zachowaniu kierowcy - informuje Sylwester Marczak, rzecznik KSP.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl