Mieszkańcy Gwiaździstej znaleźli się w sytuacji rodem ze starego dowcipu. Gdy pytają zarząd wspólnoty, czemu rozpoczął hałaśliwy remont w czasie, gdy oni muszą siedzieć w domach, słyszą tylko, że zarząd nic nie słyszy, bo przeszkadza mu... hałas remontowanych balkonów.
Koronawirus im niestraszny. 20 kwietnia na osiedlu przy Gwiaździstej 5 rozłożyli rusztowania i zaczęli kucie starych balkonów.
Beata, mieszkanka osiedla: – Większość z nas pracuje zdalnie. Cześć dzieci za chwilę, bo za dwa tygodnie, ma egzamin ósmoklasisty, część osób prowadzi zajęcia on-line, część ma szkolenia on-line. Nie ma mowy, żeby w huku młotów pneumatycznych takie zajęcia odbywać, przecież to nawet siebie nie słychać.
Pracownicy firmy wykonującej remont w pracy stawiają się o 8.00, odpalają sprzęt i kują. Kiedy nasz reporter Mateusz Szmelter był na miejscu po godzinie 17, relacjonował, że hałas nie ustawał: - Huk jest taki, że z ulicy słychać.
Zablokowali wjazd ciężarówek
O sprawie pierwsza napisała "Gazeta Stołeczna". Mieszkańcy postanowili interweniować, bo choć przyznają, że sami postulowali remont balkonów, to robili to przed wybuchem pandemii.
Agnieszka, mieszkanka osiedla: - W obliczy epidemii nie doszło do spotkania obligatoryjnego wspólnoty. Zarząd opierał się na uchwałach z poprzedniego roku, dotyczących gotowości mieszkańców do remontu. Ta gotowość oczywiście była, bo remont na naszym osiedlu jest potrzebny, ale ponieważ nie zostało zorganizowane spotkanie, nawet on-line, sprawozdanie, na którym moglibyśmy się wypowiedzieć, to koniec końców zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym.
Zaczęli więc słać do zarządu wspólnoty mieszkaniowej pytania. Ale ten nie odpowiadał, dlatego zablokowali wjazd ciężarówek na osiedle. - Nie otrzymaliśmy informacji o rozpoczęciu remontu. "Zbombardowaliśmy" zarząd pytaniami, ale nie odpowiadał na maile ani telefony. Później udaliśmy się do administracji, ale administracja dowiedziała się o remoncie wtedy, kiedy my – opisuje Agnieszka.
- Zrodził się konflikt, zablokowaliśmy wjazd pojazdów budowlanych na teren osiedla, ponieważ uznaliśmy, że skoro nie mamy informacji, mamy prawo nie wpuszczać obcych na nasz teren. To się skończyło wymianą zdań z zarządem. Następnego dnia w ochronie pojawiło się oficjalne pismo informujące o rozpoczęciu remontu - dodaje.
Robią hałas, zarząd nic słyszy
Mieszkali wrócili więc z pytaniami do zarządu. Chcieli wiedzieć, ile potrwa remont. Pytali też, czy prac nie dałoby się przesunąć w czasie. - Znowu zarząd nie zareagował na nasze pytania – twierdzi Agnieszka.
Także my próbowaliśmy się dodzwonić do biura zarządu. Próbę podjęliśmy jeszcze w ubiegłym tygodniu. Mężczyzna, który odebrał stacjonarny telefon, nie odpowiedział jednak na nasze pytania. - Nie słyszę, jest hałas – powtarzał jak mantrę. Każda kolejna próba kończyła się tak samo. W słuchawce słyszeliśmy jedynie huk.
Pytania wysłane mailem pozostały bez odpowiedzi.
Odwołali zarząd
Agnieszka: - Brak odpowiedzi ruszył lawinę w postaci zabrania podpisów o odwołanie zarządu i tak się stało. Mamy zarząd, który, mam nadzieję, będzie odpowiadał na potrzeby mieszkańców i ich słuchał. Jak na razie prace trwają, bo nie da się ich zatrzymać tak od ręki. Dziś zostały ustawione nowe rusztowania, był ogromny łomot.
Na środę zaplanowano spotkanie z kierownikiem budowy. - Być może uda nam się ustalić, co dalej – mówi Agnieszka.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl