Sąd uchylił w piątek mandat dla turystki ze Słowacji, którą na chodniku potrącił nastolatek na hulajnodze. I podważył dotychczasową interpretację przepisów, według której użytkownik hulajnogi traktowany był jak pieszy.
Do zdarzenia doszło w kwietniu tego roku. Kobieta przyjechała ze Słowacji z wizytą do swojego syna i jego rodziny. Spacerowała po Krakowskim Przedmieściu. Przystanęła przy Pałacu Prezydenckim, aby zrobić zdjęcie. Wtedy została potrącona przez nastolatka pędzącego na hulajnodze. Z rozbitą głową trafiła do szpitala, gdzie funkcjonariusze ukarali ją 50-złotowym mandatem, bo - według funkcjonariuszy - to ona spowodowała wypadek. - Teściowa od początku mówił, że nie zrobiła ani kroku - relacjonuje w rozmowie z tvnwarszawa.pl synowa kobiety.
Ale mandat przyjęła.
Odnalazł ją w internecie
O sprawie informowały media. Tak zainteresował się nią Wojciech Kotowski, ekspert zajmujący się wypadkami drogowymi. Był zbulwersowany mandatem dla Słowaczki. - Bo nie można poruszać się hulajnogą po chodniku. Po drugie, osoba podróżująca hulajnogą nie jest pieszym, a pieszy, który się po chodniku porusza, musi czuć się tam bezpiecznie - mówi tvnwarszawa.pl adwokat Paweł Stępień.
Kotowski zwrócił się do komendanta stołecznego policji z prośbą o uchylenie mandatu. Postanowił też odnaleźć pokrzywdzoną, co okazało się niełatwe. Policja nie chciała udostępnić danych osobowych kobiety. Odmowę Kotowski usłyszał także w konsulacie. W końcu znalazł Słowaczkę na Facebooku i postanowił do niej napisać.
W piątek sprawa trafiła na wokandę. Pełnomocnik kobiety przekonywał sąd, że mandat był niesłuszny. Jako argument posłużył mu film z monitoringu pokazujący moment zdarzenia. Widzimy na nim, że w stojącą turystkę (wcześniej robi mały krok) wjeżdża rozpędzony hulajnogista. Piesza i nastolatek upadają.
- Na nagraniu widać, że małoletni porusza się ze znaczną prędkością, znacznie szybciej niż osoby poruszające się pieszo. Widzimy też, że tuż przed zderzeniem ukarana zauważyła tę osobę, chciała zareagować, ale nie było już czasu, żeby się odsunąć - opisywał Paweł Stępień.
Decyzja sądu
W piątek Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście zdecydował o uchyleniu mandatu. Sędzia Łukasz Biliński argumentował, że osoba prowadząca hulajnogę nie może być traktowana jak pieszy, dlatego nie ma prawa poruszać się po chodniku, co jest wbrew dotychczasowej interpretacji przepisów dokonywanych przez policję. - Sąd podziela zdanie obrońców, osoba prowadząca hulajnogę elektryczną nie może być uznana za pieszego, brak też podstaw, żeby uznać ją za pojazd elektryczny - dowodził.
- Uchylenie mandatu przywróci elementarne poczucie sprawiedliwości obwinionej. Tym samy poprawi wizerunek Polski, trzeba zauważyć, że ukarana mandatem jest obywatelką Słowacji. Przyjechała na wakacje, nie dość, że skończyła w szpitalu, to została ukarana mandatem - komentuje adwokat kobiety.
- Rozstrzygnięcie jest słuszne i zgodne z naszymi oczekiwaniami. Nałożenie mandatu na pieszą poruszającą się chodnikiem, w którą wjechał małoletni poruszający się hulajnogą, było skandaliczne i karygodne. Być może wyrok wpłynie na małoletniego, który poruszał się hulajnogą elektryczną i wychowa go - podsumowuje Stępień.
Postanowienie sądu jest prawomocne.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl