Motorniczy przytrzasnął w drzwiach tramwaju nogę czteroletniego Aleksandra i ruszył. Chłopiec zginął na miejscu. Zaczął sie proces w sprawie tragicznego wypadku na ulicy Jagiellońskiej.
Chodzi o tragiczny wypadek, do którego doszło w połowie sierpnia 2022 roku na ulicy Jagiellońskiej, przy przystanku Batalionu Platerówek. Uczestniczył w nim tramwaj starego typu, jadący w kierunku pętli Żerań FSO. Czteroletnie dziecko zostało przytrzaśnięte drzwiami, tramwaj ciągnął chłopca wzdłuż torowiska. Czterolatka nie udało się uratować. Był pod opieką babci.
Motorniczy na ławie oskarżonych
Prokuratura w odczytanym w poniedziałek akcie oskarżenia podtrzymała zarzuty, jakie postawiła motorniczemu. Zdaniem śledczych, mężczyzna "umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym oraz przepisy instrukcji dla pracowników Tramwajów Warszawskich i nieumyślnie spowodował wypadek ze skutkiem śmiertelnym".
Jak wskazuje prokuratura, zebrany materiał dowodowy wskazuje na to, że w trakcie jazdy "motorniczy korzystał z telefonu i słuchawek, nieprawidłowo obserwował zdarzenia zachodzące w obrębie ostatnich drzwi, a po zamknięciu drzwi nie upewnił się, czy ruszenie z przystanku nie spowoduje zagrożenia dla pasażerów wysiadających i znajdujących się na przystanku. Na ocenę sytuacji wokół tramwaju poświecił zbyt mało czasu".
Obecny na sali rozpraw oskarżony motorniczy nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Przeprosił rodzinę zmarłego chłopca. - Jest mi bardzo przykro, że doszło do tego wypadku. Bardzo przepraszam - mówił.
Przesłuchają babcię
W trakcie rozprawy obrońca motorniczego adwokat Robert Ofiara wniósł u uzupełnienie materiału postępowania, zaznaczając, że kluczowe jest ustalenie, czy dziecko mogło wpaść pomiędzy peron a skład tramwaju i czy było widoczne dla motorniczego.
- Zgromadzony przez prokuraturę materiał jest niewystarczający do ustalenia tej okoliczności - podkreślił.
Pełnomocnik motorniczego wskazał również na kwestię pomiarów i wniósł, by prokuratura przeprowadziła eksperyment w miejscu zdarzenia w warunkach maksymalnie odpowiadających rzeczywistym. Sędzia Katarzyna Wanat nie przychyliła się do tego wniosku.
Następną rozprawę sąd wyznaczył na 13 maja. Przesłuchani mają zostać m.in. babcia zmarłego chłopca i świadek zdarzenia.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl