- Zaczynamy odżywać. Spadające statystyki dają nadzieję na poprawę. Wprawdzie zaburza je jeszcze Śląsk, natomiast na Mazowszu widzimy stabilizację - mówi dyrektor Śródmiejskiego Centrum Klinicznego i zarazem rzecznik Szpitala Bródnowskiego Piotr Gołaszewski.
W Szpitalu Bródnowskim zabiegi odwołane wcześniej przez zagrożenie koronawirusem realizowane są od początku maja.
Gołaszewski zaznacza, że - mimo trudnych warunków organizacyjnych - zwiększa się liczba przyjmowanych pacjentów. - Jeśli obecna sytuacja utrzyma się dłużej, to mam nadzieję, że na początku czerwca będziemy mogli mówić już o daleko idącym otwarciu - dodaje.
Szpital Bródnowski kontynuuje testowanie w kierunku COVID-19 pacjentów i pracowników oraz osoby przychodzące na zabiegi planowe. Rzecznik przyznaje, że proces ten wydłuża procedurę przyjęć, ale daje poczucie bezpieczeństwa.
Bródnowski. "Nawet 15-minutowe spóźnienie bardzo zaburza sytuację"
Obecnie szpital przyjmuje dziennie na zabiegi planowe maksymalnie tylko trzy osoby na oddział. Z pacjentami z tak zwanej kolejki oczekujących kontaktuje się telefonicznie, proponując nowe terminy. - Hołdujemy zasadzie, że ci, którzy pierwsi stracili swoje miejsce, powinni je także pierwsi odzyskać, do nich dzwonimy w pierwszej kolejności. Szukamy kompromisów, jeśli ktoś nie może podjąć proponowanego terminu, staramy się zaproponować inny - wyjaśnia dyrektor.
W ramach tych rozmów przeprowadzane są także teleporady, które pomagają poznać stan pacjenta. - W zakresie rehabilitacji natomiast możemy obsłużyć teraz około jednej trzeciej pacjentów, mimo iż zmaksymalizowaliśmy godziny przyjęć - zaznacza i dodaje, że ze względu na ograniczenia, w salach ćwiczeń może przebywać około 30 pacjentów. Wcześniej rehabilitowało się tam około stu osób.
W tej nowej rzeczywistości bardzo ważna jest punktualność. - W normalnych warunkach, gdy pacjent się spóźnił, nie miało to wielkiego znaczenia, staraliśmy się ułożyć tak wszystko, by mógł on zostać przyjęty na rehabilitację, a teraz nawet 15-minutowe spóźnienie bardzo zaburza sytuację i musimy pacjenta przesunąć na inny termin - zwraca uwagę Gołaszewski.
Czerniakowski. Więcej pacjentów w trybie pilnym
Szpital Czerniakowski również wdrożył nowe zasady postępowania. Rzecznik placówki Marcin Wiśniewski informuje, że opracowywane są specjalne procedury związane z wykonywaniem zabiegów i hospitalizacją planowych. - Szpital niezmiennie od początku epidemii udziela świadczeń zdrowotnych w trybie 24-godzinnym, wykonując zabiegi ostrodyżurowe, a także te o charakterze onkologicznym i ratującym życie pacjenta - przypomina.
- Od 18 maja szpital rozpoczął przygotowania do wznowienia przyjmowania pacjentów na pozostałe zabiegi - dodaje rzecznik i zapowiada, że szpital planuje także wkrótce wznowienie hospitalizacji i zabiegów planowych we wszystkich oddziałach. Ich liczba ma być uzależniona od liczby pacjentów trafiających do placówki w trybie pilnym.
Z uwagi na fakt, iż szpital MSWiA został przekształcony w szpital jednoimienny zakaźny i nie przyjmuje innych pacjentów, do Szpitala Czerniakowskiego trafia znacznie większa liczba pacjentów w trybie pilnym. - Ma to wpływ na zmniejszenie się liczby możliwych do przeprowadzenia zabiegów i hospitalizacji planowych - zwraca uwagę.
W szpitalu wciąż utrzymany jest zakaz odwiedzin. Natomiast wizyty w poradniach specjalistycznych odbywają się stacjonarnie bądź w trybie teleporad, w zależności od rodzaju poradni i problemu zdrowotnego.
CZD. Działa, ale w ograniczonej formie
W Centrum Zdrowia Dziecka od 13 marca przyjęcia planowe, a także wizyty ambulatoryjne, diagnostyczne oraz rehabilitacyjne były zawieszone. Ograniczenia te nie dotyczyły przyjęć pilnych i niezbędnych. Od 18 maja w tym szpitalu zwiększono liczbę przyjmowanych pacjentów ambulatoryjnych w wybranych poradniach specjalistycznych. - W pierwszej kolejności przyjmowani są pacjenci pierwszorazowi oraz wymagający bezpośredniej interwencji lekarskiej, których wizyty z powodu pandemii zostały odwołane - mówi Katarzyna Gardzińska z CZD. Szpital zwiększył też liczbę pacjentów hospitalizowanych i uruchomił teleporady.
W Instytucie Matki i Dziecka również ruszyły w ubiegłym tygodniu poradnie: neurologiczna, logopedyczna, kardiologiczna i ortopedyczna. - To jednak działanie w ograniczonej formie: najpilniejsze przypadki i pacjenci, którzy faktycznie potrzebują konsultacji. Reszta przypadków obsługiwana jest telefonicznie - zastrzega Katarzyna Jankowska z biura prasowego IMiD. Przypomina, że tydzień wcześniej ruszyły poradnie chirurgiczna oraz ortodontyczna.
Przyjęcia planowe wznowione zostały także w Szpitalu Bielańskim, ale - jak zaznacza dyrektor szpitala Dorota Gałczyńska-Zych, ze względu na procedury wprowadzone w związku z pandemią, liczba zabiegów jest ograniczona.
Banacha. Rozszerzają działalność w trybie planowym
W Centrum Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego pacjenci też przyjmowani są zgodnie z wewnętrznymi procedurami epidemiologicznymi i - jak podkreśla dyrekcja placówki- procedury te są na bieżąco aktualizowane w związku ze zmieniającą się sytuacją epidemiczną. - Funkcjonowanie poradni przyszpitalnych uległo zmianie - ograniczono po ogłoszeniu stanu epidemii przyjmowanie pacjentów w trybie planowym, uruchomiono teleporady. Nieprzerwanie byli przyjmowani chorzy ze wskazań pilnych oraz pacjenci oddziałów onkologii, hematologii, wymagający immunoterapii i objęci leczeniem w ramach programów lekowych - wymienia Robert Krawczyk, dyrektor UCK WUM.
Obecnie stopniowo rozszerzana jest działalność w trybie planowym, przy zachowaniu zaleceń służb epidemiologicznych. - O przyspieszeniu przyjęcia zawsze decyduje lekarz i sytuacja kliniczna chorego - podkreślają władze UCK. Jak wyjaśniają, dotyczy to wszystkich oddziałów, poza tymi, które są wskazane przez wojewodę mazowieckiego jako dedykowane chorym z SARS-CoV-2 - oddział obserwacyjno-izolacyjny i pediatrii, oddział psychiatrii dla dzieci i młodzieży, oddział intensywnej terapii dla dzieci.
- Sytuacja epidemiczna w szpitalu jest cały czas monitorowana, zasady przyjęć aktualizowane, w związku z tym nie jest możliwe określenie terminu pełnego przywrócenia działalności szpitali - podkreśla dyrekcja placówki.
Instytut Onkologii. "Żadna operacja ratująca życie nie została odpuszczona"
Z kolei w Narodowym Instytucie Onkologii pacjenci byli przyjmowani przez cały okres pandemii i nie były odwołane jakiekolwiek zajęcia planowe. Jak podkreśla rzecznik instytutu Mariusz Gierej, onkologia jest dziedziną ratującą ludzkie życie. - W związku z tym w naszym instytucie, żadna operacja, chemia, czy też radioterapia, która była konieczna do ratowania życia pacjenta, nie została odpuszczona w okresie pandemii - podkreśla.
Ograniczone zostały jedynie te wizyty, które nie ratowały życia pacjenta - głównie profilaktyka i wizyty kontrolne. - Nie mogliśmy zbędnie narażać pacjentów na kontakt z innymi chorymi. Każdy przypadek był jednak rozpatrywany indywidualnie. Lekarze oceniali ryzyko, czy coś się stanie, jeśli dany pacjent przyjdzie na wizytę kontrolną za dwa miesiące, a nie za miesiąc i wówczas podejmowali decyzje - wyjaśnia.
"Personel otrzymał zakaz pracy w innych szpitalach"
Od początku epidemii w instytucie wprowadzone zostały specjalne zasady zarządzania dla personelu i dla pacjentów. - Nasz personel otrzymał zakaz pracy w innych szpitalach, zwłaszcza jednoimiennych oraz w pogotowiach. To było trudne, bo każdy sam musiał podjąć decyzję, gdzie będzie pracować, ale ostatecznie okazało się także zbawienne, ponieważ wykluczyło ryzyko przenoszenia wirusa między placówkami - mówi dyrektor.
W pewnym momencie to właśnie szpitale lub DPS-y były ogniskami zakażeń. - Biorąc pod uwagę, że pacjenci dotknięci chorobą nowotworową mają osłabiony system immunologiczny, była to de facto decyzja ratująca im życie. Wprowadziliśmy także zasadę, że lekarze nie przemieszczają się pomiędzy oddziałami, tylko pracują w jednym - wylicza dalej.
Natomiast pacjenci wchodzący do placówki przechodzą wcześniej wywiad epidemiologiczny, jest im mierzona temperatura, a do środka wpuszczani są bez osób towarzyszących. - Powodowało to kolejki przed instytutem, ale dzięki temu ograniczyliśmy niebezpieczeństwo transmisji wirusa - zaznacza.
Gierej przyznaje także, że mimo środków bezpieczeństwa, bardzo zauważalny był spadek frekwencji na zabiegach i wizytach planowych. - Niestety część pacjentów z obawy przed zakażeniem zaniechała leczenia. Generalnie można powiedzieć, że było to od 15-30 procent pacjentów - przyznaje. - Apelowaliśmy do chorych, by nie popełniali błędu i kontynuowali leczenie. Szczęśliwie od połowy kwietnia zauważamy już trend odwrotny, coraz więcej pacjentów pojawia się w instytucie i wszystko wraca do normy - podkreśla.
Autorka/Autor: mp/b
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24