Dziki na Pradze Północ zauważył pan Olek, który w piątek około godziny 22.30 jechał przez Wybrzeże Helskie.
- Jechaliśmy od strony północnej bramy w kierunku bramy południowej zoo, kiedy nagle zauważyłem pyszczek wychylający się zza muru. Dość szybko zorientowaliśmy się, że to dziki, które próbują przejść przez jezdnię, dlatego zatrzymałem samochód, włączyłem światła awaryjne. Otworzyliśmy drzwi po obu stronach i daliśmy im przestrzeń do tego, aby mogły spróbować jeszcze raz - opisywał sytuację w rozmowie z redakcją Kontaktu 24.
Jak dodał, po chwili matka spróbowała po raz kolejny wyjść na jezdnię, a za nią pomaszerowały wszystkie młode. - Przeszły na drugą stronę, pod mur zoo, a my pojechaliśmy dalej - powiedział mężczyzna.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO
Autor nagrania apeluje o reagowanie na podobne sytuacje
- Niestety, w okolicy nie było żadnych służb, więc postanowiliśmy zadzwonić pod numer alarmowy, ale tam powiedziano nam, że to nie do nich należy zgłosić sprawę. Próbowaliśmy skontaktować się również ze strażą miejską i komisariatem policji, aby ktoś zabezpieczył to miejsce, bo przecież zwierzęta albo doszłyby do kolejnego przejścia, albo próbowały wrócić nad rzekę - wyjaśnił.
Relacjonował, że po około 25 minutach wrócił w okolice zoo, ale nie było tam żadnych służb. Nie zastał też już rodziny dzików. - Uznaliśmy, że musiały znaleźć dla siebie jakieś miejsce - opisywał pan Olek.
Mężczyzna wyjaśnił, że postanowił przesłać do nas nagranie, aby uczulić na takie sytuacje w mieście. - Chcielibyśmy zwrócić uwagę na takie sytuacje i by na nie reagować, nie przechodzić obojętnie - powiedział.
Autorka/Autor: est, kk/b
Źródło: Kontakt 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24