Samolot lecący z Warszawy do Zielonej Góry musiał zawrócić po starcie z Okęcia, gdy na pokładzie wykryta została usterka. Pasażerowie przesiedli się do drugiej maszyny, ale ta znów musiała wracać do stolicy. Okazało się, że jeszcze na pasie startowym doszło do potrącenia zająca.
Oba incydenty wydarzyły się we wtorek. Jak dowiedział się nasz reporter Artur Węgrzynowicz, lot z Warszawy do Zielonej Góry wykonywany był samolotem Polskich Linii Lotniczych LOT Dash 8-400. Maszyna niedługo po pierwszym starcie musiała zawrócić na Lotnisko Chopina z powodu usterki technicznej. Przewoźnik podstawił drugi samolot, ale gdy ten wzbił się w powietrze, piloci po raz kolejny dostrzegli powód do powrotu do Warszawy.
W serwisie YouTube zostało zamieszczone nagranie rozmowy pomiędzy załogą a kontrolerem lotów. Pilot przekazał w niej, że podczas startu na pasie minął zająca i prosił służby lotniskowe o sprawdzenie, czy nie doszło do potrącenia zwierzęcia. Gdy jego przypuszczenia się potwierdziły, musiał zawrócić.
Kilkunastu pasażerów na pokładzie
O weryfikację naszych ustaleń poprosiliśmy rzecznika PLL LOT Krzysztofa Moczulskiego. - Potwierdzam, że samolot zawrócił za pierwszym razem z powodu usterki technicznej oraz za drugim razem z powodu potrącenia zająca - przekazał Moczulski.
Jak dodał, na pokładzie maszyny było kilkunastu pasażerów. - Lot do Zielonej Góry został wykonany następnego dnia o godzinie 7.20 - zaznaczył.
W rozmowie z tvnwarszawa.pl wyjaśnił też, że potrącenie zająca nie spowodowało żadnych szkód w maszynie, ale pilot musiał zawrócić, by upewnić się, że wszystko jest w porządku. - Powrót na lotnisko to standardowa procedura w takiej sytuacji, ponieważ w Zielonej Górze nie ma mechanika, który ma uprawnienia do zajmowania się tym typem samolotów - mówił Moczulski. Dodał też, że również w pierwszym przypadku decyzja o powrocie na Okęcie zapadła z powodu braku obsługi technicznej na zielonogórskim lotnisku.
Śmigłowiec na stacji paliw
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock