"Nie chcemy, żeby po cichu odbierano nam teren". Klub z Okęcia stracił działkę i jeszcze musi zapłacić

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Sporny fragment działki przy ulicy Radarowej
Sporny fragment działki przy ulicy RadarowejMateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
wideo 2/2
Sporny fragment działki przy ulicy RadarowejMateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl

Na czwartoligowy klub RKS Okęcie spadły kolejne problemy. Jego władze znów muszą walczyć z urzędnikami o prawo do użytkowania terenów przy Radarowej. Kością niezgody stał się mały fragment działki, który zdaniem dzielnicy Włochy był wykorzystywany bezprawnie. Z tego tytułu domaga się od klubu blisko ćwierć miliona złotych.

Choć ubiegły sezon zakończył się dla klubu z Radarowej awansem na szczebel IV ligi, to wciąż musi się mierzyć z problemami administracyjnymi, które wynikają z zaszłości. Wiosną klub wypowiedział umowę najmu części terenu Wojewódzkiemu Ośrodkowi Ruchu Drogowego, która pozwalała finansować częściowo działalność sportową. Wypowiedział, ponieważ ratusz dopatrzył się uchybień w umowie podpisanej 12 lat wcześniej.

Pod koniec czerwca po nawałnicy i podtopieniu Radarowej boczne boisko zamieniło się w basen. Do tego w klubie są przyzwyczajeni, ale tym razem zalało także murawę głównego stadionu. Koszt jej renowacji wyceniono na kilkanaście tysięcy złotych.

W ostatnich dniach prezes dowiedział się, że włochowski urząd dzielnicy zajął część pięciohektarowej działki użytkowanej przez RKS Okęcie. Chodziło o fragment o powierzchni około 860 metrów kwadratowych, wynajmowany dealerowi samochodów. Niewielki, ale pieniądze z wynajmu zasilały budżet niebogatego klubu.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Sporne 860 metrów kwadratowych

Skąd problem? Teren przy Radarowej jest własnością miasta użytkowaną przez klub. Cała działka opisana jest w ewidencji numerem 72, ale w przeszłości na jej obszar składały się dwie odrębne parcele. Pierwsza, o dawnym numerze 25, ma powierzchnię bliską 45 tysięcy metrów kwadratowych, druga - stary numer 1/1 - odpowiadała powierzchni wynajmowanej pod salon samochodowy.

- RKS Okęcie dysponuje jedynie decyzją do użytkowania części działki numer 72, przy czym teren, zajmowany przez Motortest nie znajduje się w granicach obszaru objętego decyzją. Nie istnieje dokument, które świadczy o tym, że klub miał prawo do korzystania z tej części działki - wskazuje Janusz Ćwikła z Urzędu Dzielnicy Włochy. Urzędnicy utrzymują, że klub nie tylko bezprawnie korzystał z terenu, ale dodatkowo przeznaczył go na cele niezwiązane z działalnością sportową.

Pod jednym z postów na Facebooku prezesa klubu Stanisława Gajlewicza, w którym poruszał on problem działki, można odnaleźć komentarz urzędu dzielnicy mówiący o tym, że "RKS 'Okęcie' wywodzi swoje 'władztwo' co do dawnej działki nr 1/1 jedynie na podstawie wypisu z rejestrów gruntów". W dokumencie zaznaczono bowiem, że działka numer 72, której władającym jest klub składa się z dawnych działek numer 25 i 1/1. "UD Włochy podjął działania dotyczące weryfikacji zapisów w tym rejestrze w pozycji 'władający'" - dodano.

Dawna działka o numerze 1/1 przy RadarowejGoogle Maps

Klub oczekuje zwrotu terenu

Prezes RKS Okęcie nie zgadza się z tym stanowiskiem. Jego zdaniem klub miał prawo do użytkowania całej powierzchni oznaczonej jako działka numer 72. Przekonuje też, że urzędnicy nie przedstawili żadnych dokumentów, które potwierdzałyby, że jest inaczej.

- Urząd dzielnicy doszedł do wniosku, że dawna działka 1/1, która dziś nie istnieje, jest w jego władaniu - twierdzi Stanisław Gajlewicz. Opisuje, że wypowiedział umowę z firmą Motortest ze względu na uwagi urzędników, że klub nie ma prawa do wykorzystywania terenu na działalność pozasportową. - Chodziło o to, by wszystko odbywało się zgodnie z przepisami. Była w tym racja, że nie otrzymaliśmy zgody miasta na wynajem - przyznaje prezes.  

Umowa wygasała 30 czerwca. Dopiero wtedy klub odkrył, że teren zajmowany przez salon samochodowy trafił w ręce dzielnicy. - Najpierw urzędnicy wymusili na nas wypowiedzenie umowy, a później działka została przejęta przez nich protokołem odbioru terenu. Dowiedzieliśmy się o tym, gdy pod koniec czerwca chcieliśmy formalnie zamknąć sprawę wynajmu. Przedstawiciele firmy powiedzieli, że nie podpiszą nam protokołu odbioru, bo został on już sporządzony podczas spotkania z pracownikami urzędu dzielnicy - relacjonuje w rozmowie z tvnwrszawa.pl Stanisław Gajlewicz.

Pod koniec lipca klub skierował do urzędu dzielnicy pismo z wezwaniem do wydania nieruchomości. - Wezwaliśmy burmistrza do tego, by zwrócił nam działkę. Zobaczymy, jak dzielnica zachowa się wobec naszego wezwania. Analizujemy tę sytuację wspólnie z naszym prawnikiem. Nie chcemy pozwolić, żeby po cichu odbierano nam teren. Bo dziś odbierają nam część wynajmowaną przez Hyundaia (Motortest - red.), a jutro możemy dowiedzieć się, że ta sama historia powtórzy się w przypadku terenu zajmowanego przez Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego - zaznacza Gajlewicz.

Urząd domaga się ćwierć miliona złotych

Ale na utracie terenu, którego wynajem zasilał klubowe konto, problem się nie kończy. Włochowski ratusz od 2017 roku przesyła wezwania do zapłaty "za bezumowne korzystanie z części działki". W sumie za lata 2014-2017 naliczono ponad 122 tysiące złotych należności, kolejne 66 tysięcy za okres od 2017 do 2019 roku oraz 58 tysięcy bieżący rok (do 30 czerwca). Razem to 246 tysięcy złotych.

- W związku z tym, że RKS Okęcie nie dokonał wpłat naliczonych kwot z tytułu bezumownego korzystania z gruntu, dochodzenie tych należności nastąpi na drodze sądowej - zaznacza Ćwikła. I dodaje, że urząd dzielnicy skierował już do sądu rejonowego pozwy o zapłatę należności za lata 2014-2019. - Takie postępowanie to konieczność związana z zachowaniem dyscypliny finansów publicznych i obowiązkami zarządu dzielnicy - dodaje.

Prezes Gajlewicz nie ukrywa rozczarowania postępowaniem urzędników. Jak zapewnia, wszystkie pieniądze z wynajmu działki były przeznaczane na cele statutowe (szkolenia dzieci, zakup sprzętu, utrzymanie klubu czy działalność społeczną). - Jesteśmy Organizacją Pożytku Publicznego, więc co roku publikujemy sprawozdanie finansowe - dodaje. Wspomina też jedno z wystąpień w tej sprawie podczas lutowej sesji rady dzielnicy. - Zapowiedziałem, że zwrócimy się do sądu o rozstrzygnięcie, kto jest władającym działką. Burmistrz Włoch Jarosław Karcz nie komentował wówczas tej zapowiedzi i nie protestował. Ale jak widzimy, dzielnica postąpiła zupełnie inaczej - mówi Gajlewicz.

WORD nie ma umowy, ale nie wyprowadza się

Wiosną opisaliśmy na tvnwarszawa.pl problemy RKS-u dotyczące działki, z której korzysta Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego. Klub nie miał prawa do jej wynajęcia na działalność niezwiązaną ze sportem, ponieważ nie uzyskał formalnego pozwolenia ze stołecznego ratusza. Urząd dopatrzył się uchybienia po 12 latach od podpisania umowy między ośrodkiem a klubem. Gajlewicz zadeklarował chęć naprawienia błędu, o którym nie wiedział, bo prezesem jest od niedawna. Dlatego wypowiedział umowę z WORD i zwrócił się do miasta o zgodę na użytkowanie tego terenu przez ośrodek, by móc podpisać nowy kontrakt.

Ratusz odmówił. I cały czas prowadzi postępowanie kontrolne. Może ono skończyć się umorzeniem, odebraniem części lub całości terenu. Tej ostatniej ewentualności władze i sympatycy RKS Okęcie obawiają się najbardziej, bo oznaczałaby ona wyrzucenie klubu z Radarowej.

- Po zgromadzeniu materiału dowodowego możliwe będzie stwierdzenie, w jakiej części RKS Okęcie korzysta z gruntu niezgodnie z prawem i w stosunku do tej części ewentualnie wydanie decyzji o stwierdzeniu wygaśnięcia użytkowania - informuje rzeczniczka ratusza Karolina Gałecka. Nie wiadomo, kiedy skończy się kontrola.

Formalnie umowa z WORD wygasła z końcem maja, ale przy Radarowej nadal odbywają się egzaminy na prawo jazdy. - Sytuacja jest patowa. WORD użytkuje obecnie ten teren bez umowy. Nie wiadomo, co będzie dalej. Poinformowałem o tym marszałka województwa mazowieckiego, któremu podlega ten podmiot - zaznacza Stanisław Gajlewicz. Ale klub nie uzyskał dotychczas żadnej odpowiedzi w tej sprawie.

"Poczekamy aż zostanie wszczęte postępowanie eksmisyjne"

Dyrektor WORD w Warszawie Dariusz Szczygielski wyjaśnia w rozmowie z tvnwarszawa.pl, że powodem nieopuszczenia placówki przy Radarowej są między innymi względy finansowe. Jak twierdzi, ośrodek poniósł nakłady, które miały zostać zwrócone przez klub w miesięcznych ratach.

- Zgodnie z umową część wynagrodzenia, które płaciliśmy za korzystanie z terenu przy Radarowej miała wracać do WORD-u w okresie trwania umowy - zaznacza. - Wypowiedzenie umowy powodowało, że WORD nie zaspokoił swoich wierzytelności. Jesteśmy jednostką sektora publicznego i nie możemy pozwolić sobie na taką sytuację - zastrzega Szczygielski.

Dodaje też, że WORD nie uczestniczy w żaden sposób w sporze między ratuszem a klubem. - Postanowiliśmy, że zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców będziemy przeprowadzać tam egzaminy na prawo jazdy przynajmniej, dopóki sprawa zwrotu poniesionych przez nas nakładów nie zostanie rozstrzygnięta, poczekamy aż zostanie wszczęte postępowanie eksmisyjne. Póki co, wypełniamy naszą misję i mamy nadzieję, że pozostaniemy w tej lokalizacji dla dobra mieszkańców, a miasto zmieni zdanie i wyrazi zgodę, by RKS mógł nadal wynajmować nam teren - mówi dyrektor WORD.

Autorka/Autor:Klaudia Kamieniarz

Źródło: tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl