Na czwartoligowy klub RKS Okęcie spadły kolejne problemy. Jego władze znów muszą walczyć z urzędnikami o prawo do użytkowania terenów przy Radarowej. Kością niezgody stał się mały fragment działki, który zdaniem dzielnicy Włochy był wykorzystywany bezprawnie. Z tego tytułu domaga się od klubu blisko ćwierć miliona złotych.
Choć ubiegły sezon zakończył się dla klubu z Radarowej awansem na szczebel IV ligi, to wciąż musi się mierzyć z problemami administracyjnymi, które wynikają z zaszłości. Wiosną klub wypowiedział umowę najmu części terenu Wojewódzkiemu Ośrodkowi Ruchu Drogowego, która pozwalała finansować częściowo działalność sportową. Wypowiedział, ponieważ ratusz dopatrzył się uchybień w umowie podpisanej 12 lat wcześniej.
Pod koniec czerwca po nawałnicy i podtopieniu Radarowej boczne boisko zamieniło się w basen. Do tego w klubie są przyzwyczajeni, ale tym razem zalało także murawę głównego stadionu. Koszt jej renowacji wyceniono na kilkanaście tysięcy złotych.
W ostatnich dniach prezes dowiedział się, że włochowski urząd dzielnicy zajął część pięciohektarowej działki użytkowanej przez RKS Okęcie. Chodziło o fragment o powierzchni około 860 metrów kwadratowych, wynajmowany dealerowi samochodów. Niewielki, ale pieniądze z wynajmu zasilały budżet niebogatego klubu.
Sporne 860 metrów kwadratowych
Skąd problem? Teren przy Radarowej jest własnością miasta użytkowaną przez klub. Cała działka opisana jest w ewidencji numerem 72, ale w przeszłości na jej obszar składały się dwie odrębne parcele. Pierwsza, o dawnym numerze 25, ma powierzchnię bliską 45 tysięcy metrów kwadratowych, druga - stary numer 1/1 - odpowiadała powierzchni wynajmowanej pod salon samochodowy.
- RKS Okęcie dysponuje jedynie decyzją do użytkowania części działki numer 72, przy czym teren, zajmowany przez Motortest nie znajduje się w granicach obszaru objętego decyzją. Nie istnieje dokument, które świadczy o tym, że klub miał prawo do korzystania z tej części działki - wskazuje Janusz Ćwikła z Urzędu Dzielnicy Włochy. Urzędnicy utrzymują, że klub nie tylko bezprawnie korzystał z terenu, ale dodatkowo przeznaczył go na cele niezwiązane z działalnością sportową.
Pod jednym z postów na Facebooku prezesa klubu Stanisława Gajlewicza, w którym poruszał on problem działki, można odnaleźć komentarz urzędu dzielnicy mówiący o tym, że "RKS 'Okęcie' wywodzi swoje 'władztwo' co do dawnej działki nr 1/1 jedynie na podstawie wypisu z rejestrów gruntów". W dokumencie zaznaczono bowiem, że działka numer 72, której władającym jest klub składa się z dawnych działek numer 25 i 1/1. "UD Włochy podjął działania dotyczące weryfikacji zapisów w tym rejestrze w pozycji 'władający'" - dodano.
Klub oczekuje zwrotu terenu
Prezes RKS Okęcie nie zgadza się z tym stanowiskiem. Jego zdaniem klub miał prawo do użytkowania całej powierzchni oznaczonej jako działka numer 72. Przekonuje też, że urzędnicy nie przedstawili żadnych dokumentów, które potwierdzałyby, że jest inaczej.
- Urząd dzielnicy doszedł do wniosku, że dawna działka 1/1, która dziś nie istnieje, jest w jego władaniu - twierdzi Stanisław Gajlewicz. Opisuje, że wypowiedział umowę z firmą Motortest ze względu na uwagi urzędników, że klub nie ma prawa do wykorzystywania terenu na działalność pozasportową. - Chodziło o to, by wszystko odbywało się zgodnie z przepisami. Była w tym racja, że nie otrzymaliśmy zgody miasta na wynajem - przyznaje prezes.
Umowa wygasała 30 czerwca. Dopiero wtedy klub odkrył, że teren zajmowany przez salon samochodowy trafił w ręce dzielnicy. - Najpierw urzędnicy wymusili na nas wypowiedzenie umowy, a później działka została przejęta przez nich protokołem odbioru terenu. Dowiedzieliśmy się o tym, gdy pod koniec czerwca chcieliśmy formalnie zamknąć sprawę wynajmu. Przedstawiciele firmy powiedzieli, że nie podpiszą nam protokołu odbioru, bo został on już sporządzony podczas spotkania z pracownikami urzędu dzielnicy - relacjonuje w rozmowie z tvnwrszawa.pl Stanisław Gajlewicz.
Pod koniec lipca klub skierował do urzędu dzielnicy pismo z wezwaniem do wydania nieruchomości. - Wezwaliśmy burmistrza do tego, by zwrócił nam działkę. Zobaczymy, jak dzielnica zachowa się wobec naszego wezwania. Analizujemy tę sytuację wspólnie z naszym prawnikiem. Nie chcemy pozwolić, żeby po cichu odbierano nam teren. Bo dziś odbierają nam część wynajmowaną przez Hyundaia (Motortest - red.), a jutro możemy dowiedzieć się, że ta sama historia powtórzy się w przypadku terenu zajmowanego przez Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego - zaznacza Gajlewicz.
Urząd domaga się ćwierć miliona złotych
Ale na utracie terenu, którego wynajem zasilał klubowe konto, problem się nie kończy. Włochowski ratusz od 2017 roku przesyła wezwania do zapłaty "za bezumowne korzystanie z części działki". W sumie za lata 2014-2017 naliczono ponad 122 tysiące złotych należności, kolejne 66 tysięcy za okres od 2017 do 2019 roku oraz 58 tysięcy bieżący rok (do 30 czerwca). Razem to 246 tysięcy złotych.
- W związku z tym, że RKS Okęcie nie dokonał wpłat naliczonych kwot z tytułu bezumownego korzystania z gruntu, dochodzenie tych należności nastąpi na drodze sądowej - zaznacza Ćwikła. I dodaje, że urząd dzielnicy skierował już do sądu rejonowego pozwy o zapłatę należności za lata 2014-2019. - Takie postępowanie to konieczność związana z zachowaniem dyscypliny finansów publicznych i obowiązkami zarządu dzielnicy - dodaje.
Prezes Gajlewicz nie ukrywa rozczarowania postępowaniem urzędników. Jak zapewnia, wszystkie pieniądze z wynajmu działki były przeznaczane na cele statutowe (szkolenia dzieci, zakup sprzętu, utrzymanie klubu czy działalność społeczną). - Jesteśmy Organizacją Pożytku Publicznego, więc co roku publikujemy sprawozdanie finansowe - dodaje. Wspomina też jedno z wystąpień w tej sprawie podczas lutowej sesji rady dzielnicy. - Zapowiedziałem, że zwrócimy się do sądu o rozstrzygnięcie, kto jest władającym działką. Burmistrz Włoch Jarosław Karcz nie komentował wówczas tej zapowiedzi i nie protestował. Ale jak widzimy, dzielnica postąpiła zupełnie inaczej - mówi Gajlewicz.
WORD nie ma umowy, ale nie wyprowadza się
Wiosną opisaliśmy na tvnwarszawa.pl problemy RKS-u dotyczące działki, z której korzysta Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego. Klub nie miał prawa do jej wynajęcia na działalność niezwiązaną ze sportem, ponieważ nie uzyskał formalnego pozwolenia ze stołecznego ratusza. Urząd dopatrzył się uchybienia po 12 latach od podpisania umowy między ośrodkiem a klubem. Gajlewicz zadeklarował chęć naprawienia błędu, o którym nie wiedział, bo prezesem jest od niedawna. Dlatego wypowiedział umowę z WORD i zwrócił się do miasta o zgodę na użytkowanie tego terenu przez ośrodek, by móc podpisać nowy kontrakt.
Ratusz odmówił. I cały czas prowadzi postępowanie kontrolne. Może ono skończyć się umorzeniem, odebraniem części lub całości terenu. Tej ostatniej ewentualności władze i sympatycy RKS Okęcie obawiają się najbardziej, bo oznaczałaby ona wyrzucenie klubu z Radarowej.
- Po zgromadzeniu materiału dowodowego możliwe będzie stwierdzenie, w jakiej części RKS Okęcie korzysta z gruntu niezgodnie z prawem i w stosunku do tej części ewentualnie wydanie decyzji o stwierdzeniu wygaśnięcia użytkowania - informuje rzeczniczka ratusza Karolina Gałecka. Nie wiadomo, kiedy skończy się kontrola.
Formalnie umowa z WORD wygasła z końcem maja, ale przy Radarowej nadal odbywają się egzaminy na prawo jazdy. - Sytuacja jest patowa. WORD użytkuje obecnie ten teren bez umowy. Nie wiadomo, co będzie dalej. Poinformowałem o tym marszałka województwa mazowieckiego, któremu podlega ten podmiot - zaznacza Stanisław Gajlewicz. Ale klub nie uzyskał dotychczas żadnej odpowiedzi w tej sprawie.
"Poczekamy aż zostanie wszczęte postępowanie eksmisyjne"
Dyrektor WORD w Warszawie Dariusz Szczygielski wyjaśnia w rozmowie z tvnwarszawa.pl, że powodem nieopuszczenia placówki przy Radarowej są między innymi względy finansowe. Jak twierdzi, ośrodek poniósł nakłady, które miały zostać zwrócone przez klub w miesięcznych ratach.
- Zgodnie z umową część wynagrodzenia, które płaciliśmy za korzystanie z terenu przy Radarowej miała wracać do WORD-u w okresie trwania umowy - zaznacza. - Wypowiedzenie umowy powodowało, że WORD nie zaspokoił swoich wierzytelności. Jesteśmy jednostką sektora publicznego i nie możemy pozwolić sobie na taką sytuację - zastrzega Szczygielski.
Dodaje też, że WORD nie uczestniczy w żaden sposób w sporze między ratuszem a klubem. - Postanowiliśmy, że zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców będziemy przeprowadzać tam egzaminy na prawo jazdy przynajmniej, dopóki sprawa zwrotu poniesionych przez nas nakładów nie zostanie rozstrzygnięta, poczekamy aż zostanie wszczęte postępowanie eksmisyjne. Póki co, wypełniamy naszą misję i mamy nadzieję, że pozostaniemy w tej lokalizacji dla dobra mieszkańców, a miasto zmieni zdanie i wyrazi zgodę, by RKS mógł nadal wynajmować nam teren - mówi dyrektor WORD.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl