W Robotniczym Klubie Sportowym "Okęcie" trenuje około 180 dzieci, są też seniorzy i medaliści. Klub ma pieniądze na działalność między innymi dzięki temu, że od kilku lat wynajmuje część działki Wojewódzkiemu Ośrodkowi Ruchu Drogowego. Ale to nie podoba się urzędnikom. Co prawda przekonują, że nie odbiorą terenu przeznaczonego do celów sportowych, ale prezes klubu ma wątpliwości.
We wtorek klub otrzymał pismo od stołecznego ratusza - zostali powiadomieni o "wszczęciu z urzędu postępowania administracyjnego w sprawie wygaśnięcia prawa użytkowania ustanowionego na rzecz RKS Okęcie". Chodzi o pięciohektarową działkę położoną przy Radarowej 1. Mieszczą się tam obiekty sportowe klubu, w tym trzy boiska. Część działki wynajmowana jest też pod klub tenisowy, inna część - Wojewódzkiemu Ośrodkowi Ruchu Drogowego. I o ile sportowy charakter boisk do tenisa czy squasha nie budzi wątpliwości urzędników, to problemem okazało się dla nich wynajmowanie działki temu WORD-owi. Według prezesa RKS "Okęcie" Stanisława Gajlewicza, to żadna nowość - klub podpisał mowę z WORD-em w 2008 roku, czyli 12 lat temu.
- Od czerwca 2019 roku przewodniczący Komisji Kultury i Sportu Sławomir Sosnowski wnioskował o odebranie terenu klubowi "żeby przywrócić mu sportową funkcję". Zarzucano nam nieprawidłowości formalne i jedną z nich ma być właśnie umowa z WORD-em - mówi nam Gajlewicz.
Miało być pozwolenie na wynajem - jest postępowanie i odmowa
Przyznaje też, że kiedy pojawiły się te zarzuty, przejrzał dokładnie dokumenty i okazało się, że klub nie ma formalnego pozwolenia na wynajem gruntu dla WORD-u. Prezes o tym nie wiedział, bo swoją funkcję sprawuje od niedawna. Deklaruje, że chciał to naprawić. - W listopadzie 2019 roku wypowiedziałem umowę z WORD. Wygaśnie z końcem maja. Jednocześnie zwróciłem się do miasta o pozwolenie na użytkowanie tego terenu przez WORD. Mógłbym wtedy podpisać kolejną umowę z ośrodkiem i działać w pełni legalnie - opowiada Gajlewicz.
Tymczasem we wtorek, oprócz pisma o wszczęciu postępowania, otrzymał drugi dokument od ratusza. - O odmowie pozwolenia na użytkowanie terenu przez WORD. I teraz wygląda to tak: chciałem to wyprostować, żeby było legalnie. Zamiast tego zostało wszczęte postępowanie. WORD musi się wyprowadzić, a my musimy walczyć o sport - mówi prezes Gajlewicz.
Ta decyzja dla WORD też stanowi problem - rocznie egzaminy zdaje tu kilkadziesiąt tysięcy kierowców.
Co więcej, prezes klubu twierdzi, że ma dokument z 2010 roku, w którym miasto potwierdziło, że otrzymuje od WORD-u podatek od nieruchomości. - Urzędnicy od dawna wiedzą o tej działalności, to nie jest dla nich nowość - zwraca uwagę. - Ja wiem, że ten teren jest wart fortunę. Na komisjach sportu i sesjach Rady Warszawy sugerowałem, że trzeba uchwalić plan miejscowego zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu na działalność sportową. Nie ma jednak woli, żeby to zatwierdzić - dodaje.
Ratusz zaprzecza: nie chcemy odebrać klubowi terenu na cele sportowe
Ratusz w sprawie przesłanego do RKS "Okęcie" pisma wydał specjalny komunikat. Tłumaczy w nim, że "część nieruchomości stowarzyszenie wykorzystuje na inne cele, wynajmując je - bez zgody miasta - Wojewódzkiemu Ośrodkowi Ruchu Drogowego w Warszawie, co jest niezgodnie z przeznaczeniem określonym w decyzji o jej oddaniu tj. z celem sportowym".
Urzędnicy podkreślają, że jedynie wszczęli postępowanie, które ustali, czy istnieją przesłanki do wygaszenia klubowi prawa użytkowania w części, w której nieruchomość nie jest wykorzystywana zgodnie z prawem. "Nie jest natomiast prowadzone żadne postępowanie dotyczące odebrania Robotniczemu Klubowi Sportowemu 'Okęcie' terenu wykorzystywanego na cele sportowe. Warszawa nie zamierza go przeznaczać na inne cele" - przekonuje miasto i twierdzi, że postępowanie nie może się zakończyć wygaśnięciem prawa użytkowania w tej części, w której klub korzysta z niego zgodnie z celem.
A więc to oznacza, że jeśli urzędnicy dopatrzą się nieprawidłowości, to mogą odebrać klubowi teren, na którym działa WORD. Tyle że - jak twierdzi Gajlewicz - to właśnie dzięki wynajmowi mają pieniądze na działalność sportową.
"Dzięki wynajmowi nie musimy prosić miasta o finansowanie"
- Każdą złotówkę, którą otrzymujemy z wynajmu, przeznaczamy na cele statutowe jak szkolenia dzieci, utrzymanie klubu czy działalność społeczna. Jesteśmy Organizacją Pożytku Publicznego, więc co roku publikujemy sprawozdanie finansowe. Sugerowanie, że klub na tym zarabia jest nie w porządku, bo dzięki tym środkom nie musimy prosić miasta, żeby nas finansowało - zaznacza prezes.
Chwali się też wynikami swoich podopiecznych: - W klubie trenuje 180 dzieci, mamy też drużynę seniorów i medalistów w podnoszeniu ciężarów. My jako beniaminek w lidze okręgowej wskoczymy teraz do czwartej ligi, wchodzimy piętro wyżej, mamy świetnego trenera. A jeśli wszystko się zabetonuje, to gdzie te dzieciaki będą trenować? Lepiej, żeby cały dzień siedziały przed komputerem?
Gajlewicz wie, że dla kogoś może być to tylko mały, nic nieznaczący klub - dla niego to coś więcej. - Dla mnie to jest taka kropla, która przelewa czarę goryczy. Nie mamy już Sarmaty, Marymontu, Świtu. Nie wiadomo, co stanie się z Polonią. Kluby padają jeden po drugim. To znaczy, że dzieje się coś złego. Za jakiś czas okaże się, że dwumilionowe miasto ma tylko Legię i żadnych szans na amatorskie granie - podsumowuje smutno.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl / Facebook, RKS "Okęcie"