Na środowej konferencji w Sejmie poseł KO Jan Grabiec zaapelował do rządu o stanowcze działania w sprawie podwyżek cen gazu. Jak podkreślił, są one ogromnym obciążeniem dla Polaków.
Koalicja Obywatelska: przepisy miały być tarczą, a są czarną dziurą
- Ta rażąca niesprawiedliwość jest czymś, co jest odpowiedzialnością rządu, co powinno zostać zniwelowane. Jeśli premier Morawiecki, jeśli rząd PiS w najbliższych dniach nie przedstawi projektu rozwiązującego problem tych skandalicznych podwyżek, to w pierwszych dniach stycznia Koalicja Obywatelska przedstawi w Sejmie projekt ustawy, który zagwarantuje wszystkim obywatelom, że nie zostaną pokrzywdzeni przez ten bubel prawny, jakim jest tarcza antyinflacyjna - zapowiedział Grabiec.
Wyjaśnił, że jego partia zaproponuje rozwiązania ustawowe, które zagwarantują, że każdy, kto dostał "ten kilkusetprocentowy rachunek z podwyżkami", będzie mógł zyskać wycofanie tych podwyżek i "będzie mógł zapłacić za gaz tak, jak wszyscy inni". - To jest po prostu skandal, że rząd przygotowuje takie przepisy, które kompletnie nie działają. Miały być tarczą, a są tak naprawdę czarną dziurą, jeśli chodzi o portfele Polaków - ocenił poseł.
Podkreślił przy tym, że liczy się każdy dzień. - Dla wielu gospodarstw domowych, zwłaszcza samotnych emerytów, czy samotnych rodziców wychowujących kilkoro dzieci, może się okazać, że przez te drastyczne podwyżki cen gazu, zabraknie środków na życie: na lekarstwa, na produkty żywnościowe do końca miesiąca - dodał.
Grabiec przypomniał, że jako pierwsza o podwyżkach zaalarmowała wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. Dodał, że np. w Radomiu w lokalach zarządzanych przez samorząd podwyżki będą wynosić około 400 procent. - Każdy, kto dostał taki niepokojący rachunek, zapowiedź, czy już decyzja o kilkusetprocentowej podwyżce może się zgłosić do najbliższego biura poselskiego, posła Koalicji Obywatelskiej i otrzyma tam pomoc - zapewnił.
Kaznowska: wszystkie obiekty użyteczności publicznej dotkną olbrzymie podwyżki
Wiceprezydent Kaznowska przypomniała, że w ramach Polskiego Ładu Warszawa tylko w przyszłym roku ma stracić 1,5 miliarda złotych dochodów. - Teraz okazuje się, że w ramach galopującej inflacji musimy liczyć się z olbrzymimi podwyżkami cen: energii elektrycznej, gazu - powiedziała.
Jak wymieniła, Warszawa to prawie tysiąc placówek oświatowych. - To 11 szpitali, to ponad 110 przychodni, to instytucje kultury. Wszystkie te obiekty użyteczności publicznej, w tym obiekty sportowe dotkną te olbrzymie podwyżki - zaznaczyła. Jak wymieniła, kolejne podwyżki dotyczą ośrodków i sportu i rekreacji - 390 procent na rok przyszły, 490 procent w trzech obiektach. I to, co jest też dla mnie zadziwiające, spółka PGNiG startująca w przetargu w jednym naszym ośrodku sportowym proponuje nam podwyżkę 390 procent, w drugim ośrodku sportowym przetargu podwyżkę 490 procent. To kwestia do ważnego wyjaśnienia - zastrzegła.
Podała też przykład mieszkańca, który jeszcze w grudniu zapłaci za gaz 231,33 złotych, ale już w styczniu będzie musiał zapłacić 1500,02 złotych co miesiąc. Oceniła, że jest to "nie do udźwignięcia", zwłaszcza dla osób, które zarabiają niewiele, albo ich emerytura wynosi jedynie 1400 złotych.
Grabiec zapowiedział, że w najbliższych dniach członkowie jego partii będą zbierać informacje, by ustalić jakie nieścisłości zawierają obowiązujące przepisy.
Jak tłumaczy to PGNiG? – Spółka startuje w przetargach i jest monopolistą. Dostawców gazu w Polsce nie ma zbyt wielu. Bardzo często zdarza się, że spółki nie starują w przetargach, mamy czasami jedną ofertę, a zdarza się, że powtarzamy procedury przetargowe, ponieważ nikt się nie zgłasza do przetargu - wskazała Kaznowska. Podała, że zdarzały się przypadki, że miasto ogłaszało nawet po dwa lub trzy przetargi, ale ceny nadal okazywały się olbrzymie.
Komentarz PGNiG
O sprawę reporterka TVN24 zapytała PGNiG. Jak czytamy w odpowiedzi "przykład podany przez wiceprezydent Warszawy dotyczy oferty przygotowanej na bazie cen paliwa gazowego, obowiązujących w danym dniu na Towarowej Giełdzie Energii (TGE), w tym przypadku w samym szczycie giełdowych notowań".
Jednocześnie wskazano, że opisany przez wiceprezydent Warszawy wzrost cen dla ZGN Warszawa-Włochy o 980% dla lokatorów nie ma nic wspólnego z działalnością PGNiG Obrót Detaliczny.
"Nasza firma nie składała oferty w przedmiotowym przetargu. Jak widać jednak na tym przykładzie, nie tylko PGNiG, ale i inne prywatne podmioty są zmuszone do oferowania wyższych cen wynikających z sytuacji na otwartym rynku gazu. Jak każda spółka prawa handlowego, PGNiG Obrót Detaliczny musi w ofercie uwzględniać cenę po jakiej może gaz zakupić, aby móc go następnie odsprzedać klientom. Spółka nie może oferować sprzedaży paliwa gazowego poniżej kosztów zakupu, a podstawowym źródłem zaopatrzenia PGNiG Obrót Detaliczny jest właśnie Towarowa Giełda Energii" - przekazał Departament Komunikacji PGNiG.
Jak dodano, "w przypadku klientów instytucjonalnych, PGNiG Obrót Detaliczny kształtuje ceny w oparciu o bieżącą sytuację rynkową, w tym oczywiście o notowania gazu na Towarowej Giełdzie Energii, które w ostatnim czasie osiągają historycznie wysokie poziomy".
"W dniu 21 grudnia 2021 roku cena paliwa gazowego (spot) na TGE była blisko 750 proc. wyższa od tej z 21 grudnia 2020 r. oraz blisko 1000 proc. wyższa od ceny z 21 grudnia 2019 roku. Wzrost cen na TGE przekłada się wprost na wzrost cen dla klientów końcowych PGNiG Obrót Detaliczny" - napisano w odpowiedzi.
Podkreślono, że "odbiorcy instytucjonalni, a do takich zaliczają się również placówki medyczne, kupują gaz od PGNiG Obrót Detaliczny na zasadach rynkowych, na podstawie cenników i ofert opartych o rachunek ekonomiczny, zgodnie z przeprowadzoną w prawie energetycznym detaryfikacją na skutek wyroku TSUE z 10 września 2015 r.".
"Rekordowe wzrosty na giełdach w Europie i Polsce, są niezależne od działań PGNiG Obrót Detaliczny i wynikają przede wszystkim z bardzo wysokiego zapotrzebowania europejskich gospodarek na gaz ziemny oraz działań głównego dostawcy gazu do Europy, który nie korzysta w pełni z istniejących możliwości technicznych tranzytu gazu w kierunku krajów Europy Zachodniej. Niewystarczająca podaż gazu ziemnego, wynikająca głównie z polityki Gazpromu, w połączeniu z bardzo niskim poziomem zapełnienia europejskich magazynów tego paliwa (zwłaszcza tych, którymi zarządza Gazprom, np. w Austrii, Holandii, Niemczech), wywołuje niepewność na rynkach i przekłada się na drastyczne wzrosty cen" - stwierdzono.
W 2022 wyższe rachunki za gaz
Wcześniej, sytuację skomentował także w środę rzecznik rządu Piotr Mueller. - Pytanie co to są za spółki, bo spółki państwowe, jeżeli chodzi o taryfy indywidualne, mają określone maksima. Nie znam tego konkretnego przypadku. Jest faktycznie wyzwanie w przypadku prywatnych spółek, które np. miały źle podpisane kontrakty długoterminowe i przez to ceny gazu wzrastają. My przygotowaliśmy przede wszystkim obniżkę podatków i w zakresie gazu i w zakresie cen energii elektrycznej i zakresie paliw. To jest jeden element tarczy inflacyjnej, a z drugiej strony tarczę osłonową. Jeżeli będą potrzebne jakiekolwiek inne działania, jesteśmy na nie otwarci - zapewnił rzecznik.
17 grudnia prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził nowe taryfy na sprzedaż gazu dla PGNiG Obrót Detaliczny oraz na dystrybucję tego paliwa dla Polskiej Spółki Gazownictwa. Stawka taryfy za paliwo gazowe miała wzrosnąć o około 83 procent netto, a w sumie przeciętny rachunek miał wzrosnąć o 54 procent.
Jak wyjaśnił URE, dla statystycznego odbiorcy w grupie W-1.1 zużywającego gaz jedynie do przygotowania posiłków wzrost ma być tylko trochę niższy - wyniesie 41 procent. W przypadku odbiorców z grupy W 2.1 - grzejących wodę, w tym "kuchenkowiczów" - płatność ma wzrosnąć o 54 proc., czyli o 56 zł netto miesięcznie. Natomiast odbiorcy zużywający największe ilości paliwa, tj. ogrzewający gazem domy (grupa taryfowa W-3.6), mają zapłacić o około 174 zł netto miesięcznie więcej (wzrost płatności o 58 proc.).
Autorka/Autor: katke/r
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24