Miejscy aktywiści zwracają uwagę na rozrzucone hulajnogi elektryczne na ulicach stolicy. O parkingi dla nich upominają się za pośrednictwem interpelacji radni, jednak wiceprezydent stolicy Robert Soszyński odpowiada, że urzędnicy czekają na odpowiednie przepisy. Tymczasem od kilku miesięcy taki parking działa w Krakowie.
W sobotę, aktywiści ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze udostępnili na Twitterze zdjęcia porozrzucanych hulajnóg na Grochowskiej. "Kto im zabroni? Bo przecież nie Warszawa, której nie spieszy się do wprowadzania jakichkolwiek regulacji, chociaż inne miasta próbują to robić" - napisali.
O to, czy w Warszawie nie mogłyby powstać parkingi dla hulajnóg elektrycznych, zapytali radni Aleksandra Śniegocka-Goździk z Rady Warszawy oraz Michał Hausman radny dzielnicy Włochy. Zachęcili, aby ratusz porozmawiał z operatorami, a później, w porozumieniu z nimi stworzył miejsca, gdzie będzie można zostawiać hulajnogi.
Do sprawy odniósł się wiceprezydent Warszawy.
Soszyński: problemem jest brak przepisów
Robert Soszyński przyznał, że problem z hulajnogami elektrycznymi w mieście jest, ale - jego zdaniem - winny jest rząd, który od ponad roku pracuje nad regulacjami dotyczącymi przepisów.
"Podstawowym źródłem opisywanych problemów jest brak regulacji prawnych na poziomie ustawowym, określających czym jest tzw. UTO, jak i gdzie należy się nim poruszać oraz jakie zasady obowiązują jego użytkowników" – napisał w odpowiedzi Soszyński.
Zapewnił jednocześnie, że stołeczny ratusz o swoich pomysłach, jak poprawić bezpieczeństwo użytkowników hulajnóg, już w 2018 roku poinformował Ministerstwo Infrastruktury. Ponowne pismo zostało wystosowane w kwietniu 2019 roku. Natomiast, we wrześniu 2019 roku, w ramach konsultacji społecznych prowadzonych przez Ministerstwo Infrastruktury, złożone zostały obszerne uwagi do projektu ustawy dotyczącej UTO.
"Z ogólnie dostępnych informacji wynika, że niestety zaawansowanie procesu legislacyjnego nie uległo zmianie" – odpowiedział wiceprezydent.
Czy zatem ratusz zamierza "działać na własną rękę"? Z odpowiedzi Soszyńskiego wynika, że nie. "Bez odpowiednich przepisów, samorządy nie dysponują praktycznie żadnymi narzędziami umożliwiającymi współpracę z operatorami hulajnóg elektrycznych. W szczególności zaś nie ma możliwości ograniczenia wjazdu w wyznaczone strefy, ograniczenia prędkości czy uporządkowania zasad parkowania. Istniejące przepisy nie pozwalają również na limitowanie lub koncesjonowanie tego typu działalności, ani na uzależnienie zgody na działalność od spełnienia określonych warunków" – stwierdził.
W Krakowie się da
Z kolei krakowscy urzędnicy postanowili nie czekać na przepisy. Po rozmowach tamtejszego Zarządu Transportu Publicznego z operatorami postanowiono, że na terenie Starego Miasta i Kazimierza powstaną parkingi dla hulajnóg, zwane przez urzędników "punktami mobilności". Może skorzystać z nich każdy, niezależnie od tego, czy wypożyczył sprzęt, czy też porusza się własnym. Takie rozwiązanie od lat stosowane jest na przykład w Tel Awiwie.
Parkingi to po prostu wymalowane farbą miejsca, gdzie można zostawić hulajnogę. Krakowscy urzędnicy najpierw ogłosili przetarg na ich utworzenie, ale ostatecznie wyznaczyli je sami. Na razie jest ich 150.
Na Plantach hulajnogi zwalniają same
Zdecydowano też, że elektryczne hulajnogi będą mogły poruszać się po Plantach i miejskich parkach z maksymalną prędkością 15 kilometrów na godzinę. Czyli wolniej, niż 25 km/h jakie zapisano w rządowym projekcie. - Hulajnogi potrafią się rozpędzić. Niektóre firmy wypierały się, że ich użytkownicy jeżdżą szybko, ale z tym jest różnie. My chcieliśmy, żeby przede wszystkim piesi byli bezpieczni na chodnikach. Dlatego w miejscach, gdzie jest większa liczba pieszych, prędkość wynosi do 15 km/h - powiedział nam Sebastian Kowal z ZTP.
W hulajnogach został zamontowany system, który w momencie, kiedy wjadą na teren objęty zakazem, np. na Planty, spowoduje, że pojazdy zwolnią same. - Stopniowo, nie gwałtownie - zaznaczał Kowal.
Podczas obrad krakowskiej komisji infrastruktury jeden z radnych Łukasz Wantuch postulował, żeby hulajnogi elektryczne w ogóle nie miały możliwości wstępu do parków i na Planty. Jednak żaden z samorządowców go nie poparł. Sebastian Kowal zwraca uwagę, że korzystający z hulajnóg są traktowani jak piesi, a pieszym nie można zakazać wstępu do parków.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: ZTP