Trwa proces w sprawie wypadku autobusu miejskiego na trasie S8. We wtorek sąd wysłuchał zeznań świadków. - Na kamerze widać kierującego pojazdem. Zamykają mu się oczy, o 12.37 zasnął, pięć sekund później doszło do wypadku - tak o kierowcy Tomaszu U. mówił policjant odpowiedzialny za zabezpieczenie monitoringu. - Część autobusu przeleciała przez barierkę, część osób została wyrzucona - wspominał rowerzysta, który udzielał pasażerom pierwszej pomocy.
Proces w sprawie wypadku autobusu miejskiego na trasie S8 toczy się od początku lutego przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Do zdarzenia doszło w czerwcu 2020 roku. Autobus linii 186, którym podróżowało 40 osób, przebił bariery energochłonne i spadł z wiaduktu na nasyp Wisłostrady. W wyniku wypadku zmarła jedna osoba, a kilkanaście trafiło do szpitala, z czego trzy były w stanie ciężkim. Tomasz U. przyznał się, że spowodował wypadek oraz że miał amfetaminę i ją zażył.
Policjant: na kamerze widać kierującego, zamykają mu się oczy
Podczas wtorkowej rozprawy zeznania składali świadkowie, funkcjonariusze oraz koordynator ds. nadzoru przewozu z firmy Arriva, która zatrudniała Tomasza U.
- Na kamerze widać kierującego pojazdem. Zamykają mu się oczy, o 12.37.53 sekundy zasnął, pięć sekund później doszło do wypadku - zeznawał zaraz po wypadku funkcjonariusz policji odpowiedzialny za zabezpieczenie monitoringu z pojazdu.
We wtorek nie był w stanie sobie przypomnieć wszystkich szczegółów sprawy, dlatego sędzia Wojciech Małek odczytał jego zeznania z akt.
Kamil: część osób wypadła z autobusu
Zdarzenie doskonale pamiętali za to bezpośredni świadkowie. Kamil, rowerzysta, który widział spadający z mostu pojazd, ledwie panował nad emocjami. Sędzia upewniał się nawet, czy może kontynuować składanie zeznań.
- Jechałem do pracy rowerem od strony Żerania, pod wiaduktem na Trasie Toruńskiej. Wtedy doszło do zdarzenia, część autobusu przeleciała przez barierkę, część osób została wyrzucona. Pomagałem na początku tym, którzy wypadli, potem wyciągnąć z pojazdu kobietę, która zginęła. Próbowaliśmy jej pomóc, ale po źrenicach i oddechu widać było, że jest bardzo źle - relacjonował sądowi mężczyzna.
Opowiadał, jak pomagał poszkodowanym znaleźć telefony, skontaktować się z bliskimi. Potem i jemu zrobiło się słabo - udzielając pomocy uszkodził sobie rękę. Świadek zeznał, że w tym czasie inny rowerzysta wyważył przednie okno i pomagał wydostać się kierowcy. - Wydaje mi się, że kierowca się oddalił - dodał.
Maja: rozległ się potworny huk, jakby kontener ze szkłem spadał
Maja i Aleksander, dwoje studentów, jechało autem tuż za autobusem. - Wyglądało to tak, jakby autobus chciał zmienić pas. Zaczął delikatnie skręcać, a potem rozległ się potworny huk, jakby kontener ze szkłem spadał - zeznała dziewczyna. Mówiła, że wysiadła i zaczęła się rozglądać, komu można pomóc, a jej chłopak dzwonił na numer alarmowy.
- Jechaliśmy kończącym się pasem i nic szczególnego się nie działo aż do momentu, kiedy kierowca powinien zmienić pas i wtedy doszło do wypadku - zeznawał Aleksander. Chłopak z wiaduktu relacjonował dyspozytorce pogotowia, co się dzieje.
- Udzielaliśmy też pomocy pani, która była w ciężkim szoku, usiadła na ziemi, zabraliśmy ją do auta - mówiła przed sądem Maja.
Przedstawiciel przewoźnika: kierowca zawsze mógł zgłosić złe samopoczucie
Sąd przesłuchał też koordynatora ds. nadzoru przewozu z Arrivy. Mężczyzna zeznał, że kierowca mógł zawsze - zarówno przed pracą, jak i w trakcie - zgłosić złe samopoczucie i nie kontynuować jazdy. Stwierdził, że stan techniczny pojazdów był kontrolowany zarówno w warsztacie po zakończonej jeździe, jak i rano przed wyjazdem na trasę przez kierowcę. Kierujący byli sprawdzani pod kątem trzeźwości przed podjęciem pracy, a autobus, który zjechał z wiaduktu, miał wbudowany alkomat.
- W tym czasie żadna firma przewozowa w Warszawie nie prowadziła badań pod kątem środków odurzających, wydaje mi się, że firma nie ma prawnych możliwości - zeznał koordynator.
Obrona chce ekspertyzy dotyczącej stanu wiaduktu
Mecenas Ewa Waszkowiak powiedziała PAP, że obrona czeka na rozpatrzenie wniosku o powołanie biegłego w zakresie konstrukcji budowlanej wiaduktu. Odpowiedni wniosek został złożony jeszcze na poprzedniej rozprawie. Sędzia Wojciech Małek we wtorek zapowiedział, że o powołaniu biegłego zdecyduje po uzupełniającym przesłuchaniu autora już powstałej ekspertyzy o przyczynach wypadku.
Kolejna rozprawa odbędzie się 24 maja, sąd będzie kontynuował przesłuchania świadków.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl