Śledczy czekają na opinię biegłego z zakresu pożarnictwa. Ma ona pomóc w ustaleniu przyczyny pożaru, w którym w połowie października spłonęło około 50 samochodów. - Wciąż trwają czynności procesowe z udziałem pokrzywdzonych, mające na celu między innymi ustalenie wysokości szkód poniesionych przez nich w związku ze zdarzeniem przy ulicy Górczewskiej 181 - informuje prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Po pożarze budynek H (osiedle przy Górczewskiej 181 składa się z kilkunastu takich obiektów) został skontrolowany przez nadzór budowlany. Znajduje się w nim 68 mieszkań, ze względu na popękany strop nad garażem lokatorzy nie mogą do nich wrócić. Dowiedzieli się też, że ubezpieczenie nieruchomości nie obejmuje zapewnienia im tymczasowego lokum, a wspólnota mieszkaniowa nie ma środków na opłacenie dla nich wynajmu bądź zakwaterowania w hotelach.
Pomagają sąsiedzi i darczyńcy
Pomóc próbowało miasto, ale realne szanse na uzyskanie takiego wsparcia miało niewiele osób. - Możemy wynająć mieszkania socjalne poszkodowanym rodzinom, które nie są w stanie samodzielnie zapewnić sobie schronienia - mówi Krzysztof Strzałkowski, burmistrz Woli, cytowany w komunikacie urzędu dzielnicy. - Dotychczas otrzymaliśmy jeden wniosek o taki wynajem i rodzina ta otrzymała już klucze do mieszkania. Trzeba jednak mieć świadomość, że taki lokal, choć zapewnia dach nad głową i zabezpieczenie najbardziej podstawowych potrzeb, nie daje on jednak takiego komfortu jak lokal, który mieszkańcy musieli opuścić – dodaje.
O lokal socjalny mogły ubiegać się wyłącznie osoby, które były właścicielami mieszkań w budynku H. Dodatkowymi warunkami było to, by było ono jedynym dostępnym mieszkaniem dla gospodarstwa domowego, a dana rodzina nie ma możliwości "zabezpieczenia sobie potrzeb mieszkaniowych na własną rękę".
Burmistrz o luce w przepisach
Władze Woli twierdzą, że sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby blok należał do miasta albo spółdzielni mieszkaniowej. Jako jedyne rozwiązanie tego problemu wskazują zmianę przepisów odnoszących się do wspólnot mieszkaniowych. Jako przykład przytaczają sytuację związaną z pożarem przy ulicy Esperanto 16, do którego doszło w lutym. Budynek należał do spółdzielni mieszkaniowej i zapewniła ona wszystkim poszkodowanym lokale tymczasowe lub wypłaciła ekwiwalent.
- To swego rodzaju luka, którą rząd mógłby naprawić, nakładając na wspólnoty mieszkaniowe obowiązek wykupu ubezpieczeń obejmujących lokale zastępcze w takich okolicznościach - wyjaśnia Strzałkowski. - W obecnym stanie prawnym członkom wspólnot pozostaje kontrola zakresu polis, jakie zawierają w ich imieniu administratorzy czy zarządy - zaznacza.
Mieszkańcy, którzy na własną rękę znaleźli tymczasowe lokum, wciąż żyją w niepewności i czekają na ekspertyzę dotyczącą stanu technicznego budynku. Dopiero po jej przygotowaniu będzie wiadomo, czy blok H nadaje się do remontu i wspólnota będzie mogła rozpocząć jego planowanie. W związku z ich trudną sytuacją sąsiedzi i znajomi angażują się w akcje pomocy. Uruchomiona została zbiórka pieniędzy na rzecz poszkodowanych, w której zebrano dotychczas ponad 55 tysięcy złotych. W mediach społecznościowych trwają też licytacje na rzecz lokatorów. Wolski urząd dzielnicy podaje, że kolejne dwie zbiórki prowadzi administracja budynku, a następną uruchomiła Szkoła Podstawowa nr 351 im. Bolesława Prusa.
Przypominają zasady bezpieczeństwa
Wolscy urzędnicy przypominają też o zasadach bezpieczeństwa pożarowego. Jedną z podstawowych zasad odnoszących się do budynków wielorodzinnych jest zachowanie porządku w częściach wspólnych. Nie wolno składować materiałów palnych na korytarzach, klatkach schodowych, przejściach w piwnicach i na nieużytkowanych poddaszach.
Zestaw zasad został umieszczony na grafikach przygotowanych przez dzielnicę.
Autorka/Autor: kk/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mieszkaniec osiedla