W jednym z klubów sportowych na Pradze Północ doszło do serii kradzieży. - Klientki traciły głównie portfele z gotówką, dokumentami i kartami płatniczymi - poinformowali policja.
Do kradzieży dochodziło od 5 czerwca. W krótkich odstępach czasu ktoś włamał się do kilku szafek w damskiej szatni. Klientki traciły głównie portfele z gotówką, dokumentami i kartami płatniczymi. Jednej z kobiet zaginął też telefon komórkowy. W kolejnych dwóch przypadkach klientki utraciły paszport i słuchawki bezprzewodowe. Łączna wartość strat, jakie poniosły wszystkie pokrzywdzone, wyniosła prawie dziewięć tysięcy złotych.
Wyjaśnieniem sprawy zajęli się policjanci z komendy na Pradze Północ. Pomogli także pracownicy klubu. Zebrane informacje doprowadziły mundurowych do 40-letniej kobiety, która była widziana w klubie za każdym razem, kiedy dochodziło do kradzieży.
Niepotrzebne "zdobycze" lądowały w studzienkach kanalizacyjnych
- Kiedy 40-latka ponownie zjawiła się w obiekcie, policjanci wkroczyli do akcji i zatrzymali ją. Kobieta zaprzeczała, by miała cokolwiek wspólnego z tymi zdarzeniami. Jednak policjanci udowodnili jej, że kłamała. Przeszukali też jej mieszkanie. Znaleźli torbę sportową, która opatrzona była inicjałami jednej z okradzionych kobiet. W trakcie przeszukania znaleźli również okulary należące do tej samej pokrzywdzonej - poinformowała komisarz Paulina Onyszko ze stołecznej policji.
Policjanci podają, że 40-latka przyznała się w końcu do dokonanych przestępstw. Wyjaśniła również, jak pozbywała się zbędnych dokumentów, które znajdowały się w skradzionych portfelach. Funkcjonariusze dowiedzieli się, że kobieta wrzucała je do koszy na śmieci oraz do studzienek kanalizacyjnych. Policjanci sprawdzili te miejsca. Okazało się, że do jednej ze studzienek trafił również skradziony w klubie telefon komórkowy, który kobieta bała się sprzedać.
- Policjanci prowadzący tę sprawę przedstawili kobiecie dwa zarzuty dotyczące ośmiu kradzieży z włamaniem oraz dwóch kradzieży, których dokonała w czynie ciągłym. Za te przestępstwa 40-latce może grozić kara do 10 lat pozbawienia wolności - wyjaśniła Onyszko.
Przeczytaj także: Próba kradzieży katalizatora w Ursusie. Nastolatkowie przyłapani na gorącym uczynku
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KRP VI