Policjant skazany za przekroczenie uprawnień złożył apelację. "Grozi mi dożywotnie usunięcie z policji"

Protest Obywateli RP podczas marszu narodowców 1 sierpnia 2017 roku
Protest Obywateli RP podczas marszu narodowców 1 sierpnia 2017 roku
Źródło: TVN 24
Sąd skazał sierżanta Krzysztofa Słupka na karę dwóch miesięcy więzienia za przekroczenie uprawnień i atak na uczestnika protestu przeciwko marszowi narodowców 1 sierpnia 2017 roku. Policjant postanowił odwołać się od wyroku.

- Każdy wie, że wyrok sądu w mojej sprawie w praktyce oznacza dożywotnie usunięcie w szeregów policji. Dlatego złożyłem apelację i liczę na to, że tym razem ktoś rozsądny pochyli się nad tą sprawą - przyznał Krzysztof Słupek.

Według Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieście 1 sierpnia 2017 roku około godziny 17.00 w Alejach Jerozolimskich, sierżant Słupek przekroczył swoje uprawnienia. Podczas czynności legitymowania ustalonej osoby uderzył i popchnął stojącego w pobliżu Adama Cz., a także chwycił go, szarpał i powalił na ziemię, czym - zdaniem sądu - "działał na szkodę interesu prywatnego".

Relacja skazanego policjanta

W rozmowie z PAP, policjant szczegółowo opisał, jak wyglądało tamto zajście z jego perspektywy. - Sytuacja była napięta, bo wzdłuż trasy przemarszu poruszała się kontrmanifestacja organizacji Obywatele RP. Na polecenie jednego z dowódców mieliśmy wylegitymować osoby poruszające się w kontrmanifestacji - opowiada Słupek.

Wskazał, że wtedy wybrał pierwszą osobę - kobietę niosącą transparent. - Przedstawiłem się, podałem przyczynę interwencji i poprosiłem o okazanie dokumentu tożsamości. Ale kobieta mnie zignorowała i próbowała się oddalić, więc przeprowadziłem ją pod pobliską ścianę budynku, gdzie jej możliwości manewru będą ograniczone - mówił policjant.

Dopiero wtedy kobieta okazała dokument. Wówczas na miejscu pojawił się Adam Cz. - Mężczyzna zaczął się na mnie wpychać i krzyczeć mi w twarz, że to oburzające, mam mu pokazać legitymację i mu się przedstawić, bo inaczej moje działania są bezprawne. Był napastliwy i agresywny, więc powiedziałem, że albo da mi wykonać moją pracę, albo użyję w stosunku do niego środków przymusu - relacjonuje Słupek.

Adam Cz. nazwał interweniującego policjanta gestapowcem. Dopiero wtedy Słupek zareagował i używając środków przymusu bezpośredniego, zatrzymał mężczyznę. Adamowi Cz. postawiono zarzut znieważenia funkcjonariusza publicznego.

- O sprawie właściwie zapomniałem do czasu, gdy rok później wyszło na jaw, że został on uniewinniony, ponieważ - jak argumentował sąd - mężczyzna był wzburzony i w związku z tym miał prawo nazwać policjanta gestapowcem - twierdzi skazany policjant.

Wsparcie od komendanta

Jak podkreśla funkcjonariusz, aby bronić swojego dobrego imienia, zamieścił w Internecie nagranie ze zdarzenia, które w jego ocenie podważa relację mężczyzny występującego w roli pokrzywdzonego.

Sierżanta Słupka wspierają koledzy ze stołecznej komendy. - Decyzją Komendanta Głównego Policji otrzyma on pełną pomoc prawną. Wierzymy, że sąd drugiej instancji weźmie pod uwagę wszystkie okoliczności przemawiające na korzyść funkcjonariusza - zapewnia Mariusz Mrozek z KSP.

Na tvnwraszawa.pl informowaliśmy również o zawiadomieniu do prokuratury, które ratusz złożył po marszu narodowców z 11 listopada 2019 roku:

Marsz narodowców - zawiadomienie do prokuratury

Ratusz zawiadamia prokuraturę po marszu narodowców
Źródło: TVN24
Ratusz zawiadamia prokuraturę po marszu narodowców
Ratusz zawiadamia prokuraturę po marszu narodowców
Teraz oglądasz
Race, petardy i biało-czerwone flagi na Marszu Niepodległości
Race, petardy i biało-czerwone flagi na Marszu Niepodległości
Teraz oglądasz
Incydenty w czasie marszu narodowców
Incydenty w czasie marszu narodowców
Teraz oglądasz
Podsumowanie marszu narodowców
Podsumowanie marszu narodowców
Teraz oglądasz
Czytaj także: