Po tym, jak policja umorzyła dochodzenie w sprawie zniszczonych tablic Tchorka, zażalenie złożył stołeczny konserwator zabytków. Interweniował też poseł Michał Szczerba. W odpowiedzi zastępca Komendanta Głównego Policji przyznał, że mokotowscy funkcjonariusze przedwcześnie umorzyli postępowanie. "Czynności są w toku" - przekazał.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba uzyskał odpowiedź na pismo wysłane do Komendanta Głównego Policji dotyczące umorzenia dochodzenia przez mokotowską komendę w sprawie uszkodzenia zabytkowych tablic Tchorka. Do aktów wandalizmu doszło w październiku ubiegłego roku. Straty zostały oszacowanie na ponad 25 tysięcy złotych. Chodzi o tablice przy adresach: Sandomierska 23, Skolimowska 5, Belgijska 11, Rakowiecka 61. Na początku stycznia stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki poinformował, że policja umorzyła dochodzenie, "z powodu niewykrycia sprawcy przestępstwa". Choć do uszkodzenia tablic przyznali się - jak informował konserwator - członkowie klubu "Gazety Polskiej".
W piśmie z 12 stycznia poseł Szczerba zwrócił się do Jarosława Szymczyka, Komendanta Głównego Policji, "o pilne przedstawienie wyjaśnień w niniejszej sprawie, informacji o ewentualnym podjęciu na nowo umorzonego dochodzenia po ujawnieniu okoliczności wskazujących, że umorzenie postępowania było niezasadne (...) oraz podjęcie działań zmierzających do wyciągnięcia konsekwencji służbowych wobec funkcjonariuszy prowadzących postępowanie w niniejszej sprawie".
"Umorzenie było przedwczesne"
W czwartek Michał Szczerba przekazał portalowi tvnwarszawa.pl odpowiedź na swoją interwencję. Odpowiedzi udzielił zastępca Komendanta Głównego Policji Paweł Dobrodziej. Funkcjonariusz przyznał, że umorzenie dochodzenia było błędem. Dobrodziej stwierdził, że "dokonano analizy materiałów postępowania przygotowawczego, dotyczącego aktów wandalizmów dokonanych w miejscach pamięci znajdujących się na terenie dzielnicy Warszawa Mokotów. W wyniku przeprowadzonych czynności stwierdzono, że umorzenie dochodzenia i wpisanie go do rejestru przestępstw było przedwczesne, a tym samym stojące w sprzeczności z dyspozycją art. 325f k.p.k., wskazującą na przesłanki wydania powyższej decyzji brak dostatecznych podstaw do wykrycia sprawcy w drodze czynności procesowych. W związku z powyższym, w przedmiotowej sprawie wdrożono czynności wyjaśniające w trybie art. 134i ust. 4 ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 roku o Policji. Czynności te pozostają w toku". - napisał Dobrodziej.
Zniszczone tablice Tchorka
Napis "Niemcy" zamiast "hitlerowcy" na tablicach pamięci ofiar okupacji pojawiły się na początku października. Wcześniej Krasucki informował, że tablice z piaskowca "zostały oszpecone tandetnymi, przyklejonymi na trwały klej wycinankami z pianki". Wśród adresów, gdzie doszło do uszkodzeń, wymienił: Nowy Świat 59, Krakowskie Przedmieście 62, Wolska 58, Grójecka 24, czy Barską 4. Jak wówczas oceniał, zniszczonych tablic zostało grubo ponad setka. To zdecydowana większość ze 165 zachowanych. Klej z plakietek zostawił trwały ślad na piaskowcu.
Krasucki informował też, że sprawa została zgłoszona na policję, ze wskazaniem nie tylko na uszkodzenie mienia, ale też na znieważenie miejsc pamięci. "Kto jest takim wandalem? Pod pretekstem walki z "kłamstwem historycznym" plakietki wieszali członkowie warszawskiego Klubu "Gazety Polskiej". O czym zresztą sami chętnie mówili" - napisał wówczas w mediach społecznościowych. I dodał: "Najbardziej mnie w tym wszystkim smuci fakt, że debata historyczna w ich wydaniu przyjęła tak ordynarną formę i zamiast łączyć w dyskusji tylko jeszcze bardziej dzieli. Brawo! Mając nieograniczony dostęp do mediów, do prasy, publikacji w sieci wybrali taką niszczycielską formę, której ofiarą padły zabytkowe, zaprojektowane w 1948 r. przez Karola Tchorka tablice".
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl