"W czwartek, tuż po godzinie 10, strażnicy miejscy z V Oddziału Terenowego otrzymali zgłoszenie o "nietrzeźwym" mężczyźnie leżącym na schodach przed sklepem, znajdującym się u zbiegu ul. Marymonckiej i Alei Zjednoczenia. Patrol, który podjął interwencję, zastał tam leżącego 66-latka" – opisano w komunikacie stołecznej straży miejskiej. "Od mężczyzny nie było czuć zapachu alkoholu. Kontakt z nim był utrudniony, puls ledwo wyczuwalny, a jego ciało było wiotkie" - dodano.
ZOBACZ TAKŻE: 80-latka szła o kulach, nagle upadła na chodnik.
Strażnicy wezwali karetkę pogotowia i ułożyli mężczyznę w bezpiecznej pozycji. Zauważyli też, że ma zestaw leków. Ruchem głowy 66-latek potwierdził, że jest chory. Do momentu przybycia karetki, funkcjonariusze opiekowali się mężczyzną. Został przewieziony do szpitala.
"Zwracajmy uwagę na osoby leżące. Nie zawsze jest to skutek nadużycia alkoholu. Jeden telefon może uratować czyjeś życie" - apelują strażnicy.
Gwałtownie zahamował i trafił do szpitala
Dochodziła godzina 17 w czwartek, gdy strażnicy miejscy z Oddziału Ochrony Środowiska patrolowali ulicę Augustówka, gdzie zauważyli na leżącego mężczyznę, a obok niego przewrócony rower. Zatrzymali radiowóz i podeszli do niego. Wyjaśnił, że podczas jazdy rowerem gwałtownie zahamował. W wyniku tego przednie koło się zablokowało, a on upadł na jezdnię, uderzając głową i barkiem o twardą nawierzchnię.
Miał mdłości, ale większym problemem był dla niego dotkliwy ból barku. Strażnicy wezwali pogotowie ratunkowe i okryli go kocem termicznym
Mężczyzna trafił do szpitala, a rowerem zaopiekował się jego znajomy.
Autorka/Autor: pop
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: straż miejska