Lokal przy Foksal był niemal gotowy na wielkie otwarcie. Jednak nigdy do tego nie doszło, bo do środka dostali się podpalacze. Wszystko uchwycił monitoring, a podejrzanych złapała już policja. Zdaniem prokuratury, klub chcieli puścić z dymem właściciele konkurencyjnego biznesu.
Na zdjęciach z monitoringu widać dokładnie przebieg zdarzenia. Nie ma żadnych wątpliwości, że doszło do podpalenia. Obrazy zarejestrowane przez kamery przypominają sceny, jakich Warszawa nie widziała od lat 90. ubiegłego stulecia, gdy przestępcy w poczuciu bezkarności podpalali konkurencyjne lokale lub te, których właściciele nie chcieli płacić haraczu. Albo podkładali w nich bomby. Wydawało się, że to już przeszłość. Nagrania z wnętrza klubu przy Foksal pokazują, że niekoniecznie.
Ostatnie prace
- Planowaliśmy wielkie trzydniowe otwarcie. Mieliśmy już zakontraktowanych światowej sławy DJ-ów. Wszystko było przygotowane - mówił Maciej Śliwiński, członek zarządu Fashion Poland Group, spółki, która wraz z właścicielem budynku przy Foksal, czyli Warszawskim Towarzystwem Wioślarskim, opracowała całe przedsięwzięcie.
Na trzech piętrach odnowionej kamienicy miały znaleźć się klub, restauracja, butik, galeria i przestrzeń biurowa. - To projekt, który zrodził się pięć lat temu. Od trzech lat prowadziliśmy remont całego budynku, który kosztował 12 milionów złotych. FHouse Warsaw to nasze najważniejsze dziecko, największy projekt. Cały budynek miał być stworzony z myślą o logo światowej telewizji modowej Fashion TV - zaznaczył Śliwiński.
Nowe miejsce promowane było jako "pierwszy taki koncept na świecie" łączący "modę, lifestyle i muzykę klubową". Nad wystrojem pracowali architekci i projektanci wnętrz. Wszystko miało być starannie dopracowane, by oddać unikatowy i ekskluzywny klimat lokalu.
Godzina 5.23 - włamanie
Ambitne plany zostały przerwane rankiem 16 września. W budynku wybuchł pożar. Właściciele od początku nie mieli wątpliwości, że doszło do podpalenia. - Mamy nagranie, na którym widać całą akcję - od wybicia szyby w oknie od strony ulicy Foksal, poprzez wejście i działania wewnątrz budynku - mówił Śliwiński.
Kamera w stróżówce na parterze uchwyciła, jak przez okno wślizguje się mężczyzna w szarej bluzie, spodniach moro, czapce z daszkiem i rękawiczkach. Wpada do środka. Rozgląda się. Wychyla na korytarz i wraca do okna, by od jednego z kompanów odebrać dwie reklamówki. Chwilę później w oknie pojawia się drugi mężczyzna - czarna bluza, ciemne spodnie, czapka z daszkiem, rękawiczki i łom w ręku. Gdy ci dwaj znikają już z kadru, na parapet wdrapuje się trzeci. Ma na sobie ciemną bluzę z jasną wstawką z przodu, ciemne spodnie, czapkę z daszkiem, rękawiczki. Wchodząc, zostawia na parapecie przedmiot przypominający łom.
Kolejne kamery - dwie przy wejściu głównym w kształcie diamentu, następna obok wejścia do restauracji, ta w rogu sali na parterze - zarejestrowały, co wydarzyło się w kolejnych sekundach. Na każdym z ujęć widać, jak cała trójka biega po pomieszczeniach i rozlewa coś po podłodze. Z kolei dwie kamery umieszczone nad windą i klatką schodową uchwyciły moment, gdy do pomieszczenia wpada baniak z płynem, wokół którego powstaje coraz większa plama.
Godzina 5.26 - pożar
Dziesięć sekund przed 5.26 wybucha pożar. Na każdym z nagrań widać w tym czasie błysk. Potem pojawiają się płomienie. W tym samym czasie trójka mężczyzn wpada do stróżówki i szybko wyskakuje przez okno - to samo, którym weszli do środka. Obraz staje się coraz bardziej niewyraźny, do pomieszczenia dociera już dym i pył unoszony w powietrzu.
Pod koniec września Bogusław Siennicki, prezes Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego, w rozmowie z "Gazetą Stołeczną", która opisała wtedy całe zdarzenie, relacjonował, że w budynku uruchomił się alarm antywłamaniowy. Kilka minut później na miejscu zjawili się pracownicy firmy ochroniarskiej. To oni zauważyli, że wybuchł pożar.
Strażacy gasili go przez ponad dwie godziny. Płomienie nie naruszyły elewacji budynku. - W wyniku podpalenia spłonęła za to cała klatka schodowa. Ogień na szczęście nie doszedł na wyższe piętra, jednak na parterze wszystko uległo zniszczeniu, a w budynku osadziło się mnóstwo sadzy, jest wiele szkód - opisywał Śliwiński.
Zbrojna grupa przestępcza
Nagrania z monitoringu zostały zabezpieczone przez policję. Śledztwem zajęli się funkcjonariusze z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw. Nadzorem objęła je prokuratura. Początkowo nikt nie chciał zdradzać kulisów postępowania ani tłumaczyć, dlaczego sprawa trafiła do Komendy Stołecznej Policji.
Wszystko wyjaśniło się w połowie listopada, gdy policjanci pochwalili się rozbiciem zorganizowanej grupy przestępczej "Famy". Zdaniem śledczych, miała ona charakter zbrojny, a jej członkowie mają na koncie między innymi napady metodą "na policjanta", wymuszenia i rozboje. Pięciu z nich powiązano też z wrześniowymi wydarzeniami na Foksal.
- Jak ustalono, w podpaleniu lokalu przy ulicy Foksal brało udział pięć osób. Podejrzani działali w ramach ustalonego podziału ról - informuje Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Cała piątka usłyszała zarzuty "sprowadzenia pożaru w celu zmuszenia przedsiębiorcy do zaprzestania prowadzenia działalności gospodarczej". Na wniosek prokuratora podejrzani trafili do aresztu.
Zwalczanie konkurencji ogniem
Na tym jednak nie koniec, bo zarzuty postawiono też dwóm mężczyznom - 50-latkowi i jego o rok starszemu znajomemu - którzy mieli zlecić podpalenie. - Zleceniodawcami było dwóch przedsiębiorców prowadzących konkurencyjną działalność wobec pokrzywdzonej spółki. Zostali zatrzymani 13 listopada 2019 roku - dodaje Łapczyński.
Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, to właściciel jednego z klubów w centrum Warszawy oraz jego wspólnik. Śledczy twierdzą, że podejrzani nie chcieli dopuścić do otwarcia lokalu przy Foksal. Do pożaru doszło w momencie, gdy prace remontowe były na ukończeniu. Wewnątrz była też już większość sprzętu. Biegli oszacowali straty na 5,5 miliona złotych. - Mężczyźni nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Jeden z nich złożył wyjaśnienia sprzeczne ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym - zastrzega Łapczyński.
Obaj zostali aresztowani. Grozi im do 10 lat więzienia.
Właściciele FHouse Warsaw nie zamierzają rezygnować z otwarcia klubu. Przy Foksal trwa usuwanie skutków pożaru. Inauguracja zapowiadana jest na pierwszy kwartał 2020 roku.
Pożar klubu przy Foksal - zatrzymania
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fashion Poland Group