Jeden z operatorów komórkowych stracił telefony i akcesoria za 21 tysięcy złotych. Policjanci ustalili, kto może stać za kradzieżą. Kobieta przebywała w domu ojca swojego chłopaka. Gdy policja pojawiła się na miejscu, para wyskoczyła przez okno.
Kilka miesięcy temu kierownictwo jednego z operatorów sieci komórkowej zorientowało się, że od pewnego czasu z magazynu firmy zaczęły znikać telefony, akcesoria telefoniczne oraz inne przedmioty. Przeprowadzona kontrola wykazała brak 11 aparatów, pary słuchawek, dwóch głośników bezprzewodowych, twardego dysku, dwóch powerbanków oraz odtwarzacza i rejestratora. Straty oszacowano na ponad 21 000 złotych.
Sprawa trafiła na policję. Funkcjonariusze ze Śródmieścia wytypowali osobę mogącą mieć związek z tym przestępstwem. Podejrzenie padło na jedną z pracownic pokrzywdzonego.
Kłamał, by dać czas na ucieczkę
- Po wykryciu braków kobieta nie pojawiła się już w pracy i przestała odbierać telefony od swojego pracodawcy. 36-latka "zapadła się pod ziemię", jednak policjanci ustalili, gdzie ukrywa się kobieta - przekazał w komunikacie podinspektor Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji Warszawa I. Okazało się, że kobieta schronienie znalazła w domu ojca swojego chłopaka w gminie Grodzisk Mazowiecki.
Kiedy policjanci zapukali do drzwi, przed budynek wyszedł mężczyzna i zaczął się zarzekać, że kobiety, o którą pytają, w ogóle nie zna, a syna ostatni raz widział dwa lata temu. - Kłamał, chcąc w ten sposób dać czas synowi i jego dziewczynie na ucieczkę. Para próbowała wyskoczyć przez okno z tyłu domu. Nie wiedziała jednak, że budynek jest otoczony - dodał Szumiata.
Kobieta i mężczyzna zostali zatrzymani. Po sprawdzeniu okazało się, że partner 36-latki jest poszukiwany przez Sąd Rejonowy w Grodzisku Mazowieckim w celu odbycia kary dwóch lat więzienia za oszustwa.
"Kradła, aby mieć pieniądze na spłatę rat"
Jak poinformowała policja, kobieta usłyszała zarzut kradzieży, do którego się przyznała. - Stwierdziła, że kradła, aby mieć pieniądze na spłatę rat za mieszkanie - opisał Szumiata.
Policjanci ustalili, gdzie 36-latka pozostawiła wszystkie "fanty". Lombardy, do których trafiły skradzione przedmioty, sprzedały prawie cały towar. Policjanci odzyskali tylko jeden telefon.
Za popełnione przestępstwo 36-latce grozi teraz do pięciu lat więzienia.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KRP Warszawa I