"Florentynkę" 78 lat temu zrabowali hitlerowcy. Policjanci namierzyli obraz na aukcji

Policjanci zapobiegli licytacji zaginionego obrazu "Florentynka"
Policjanci udaremnili sprzedaż zaginionego obrazu
Źródło: KRP I
Kilka dni temu "Florentynka" miała zostać zlicytowana na aukcji w Warszawie. Obraz od lat figurował w rejestrach dzieł zaginionych. Policjanci zapobiegli jego sprzedaży. Teraz wyjaśniają, jakim sposobem wszedł w posiadanie osoby, która przekazała go do domu aukcyjnego.

"Florentynka" to określenie dzieła Edwarda Okunia, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli polskiego modernizmu, które oryginalnie zatytułowane zostało "Donzella". Zwyczajowa nazwa obrazu nawiązywała do pochodzenia przedstawionej na nim kobiety - Compiuty Donzelli, uznawanej za pierwszą poetkę, tworzącą w języku włoskim w XIII-wiecznej Florencji. Obraz powstał w 1910 roku. Policja podaje, że od 78 lat figurował jako utracony, ponieważ pod koniec II wojny światowej Niemcy zrabowali go z warszawskiej galerii sztuki.

Kilka dni temu trafił do jednego ze stołecznych domów aukcyjnych, gdzie miał zostać zlicytowany. Jak poinformował oficer prasowy śródmiejskiej policji Robert Szumiata, sprzedaż dzieła sztuki została udaremniona przez funkcjonariuszy z wydziału dochodzeniowo-śledczego komendy na Wilczej. Działali oni we współpracy z policjantami Komendy Stołecznej Policji, na podstawie postanowienia o przeszukaniu wydanego przez Prokuraturę Rejonową dla Warszawy Śródmieścia.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Policja: obraz mógłby bezpowrotnie zniknąć z rynku

- Gdyby nie policjanci, odnalezione dzieło sztuki mogłoby znowu zniknąć bezpowrotnie z rynku, dlatego tak ważne było niedopuszczenie do jego sprzedaży - wyjaśnia Szumiata. - Obraz został zabezpieczony przez pracowników Muzeum Narodowego w Warszawie i tam też został przewieziony w eskorcie policji, gdzie w odpowiednich warunkach będzie przechowywany i zdeponowany do czasu zakończenia śledztwa - dodał.

Policjanci wyjaśniają, w jaki sposób osoba, która przekazała obraz do domu aukcyjnego, weszła w jego posiadanie. - Od tego będzie zależał charakter przyszłych zarzutów - zastrzega Szumiata. Śledztwo jest nadzorowane przez prokuraturę.

Czytaj także: