Przed Pałacem Kultury i Nauki odbył się w piątek Strajk Kryzysowy. Protestujący przeszli przed Ministerstwo Sprawiedliwości. Protest jest on odpowiedzią na brak węgla, rosnące ceny energii i żywności.
Wydarzenie zostało zainicjowane przez aktywistki Dominikę Lasotę i Wiktorię Jędroszkowiak z inicjatywy Wschód. Do strajku dołączyła się także Agrounia, Strajk Kobiet czy Akcja Demokracja. Strajk Kryzysowy sformułował trzy postulaty. Pierwszym z nich jest odejście od sprowadzanych z Rosji paliw kopalnych i wspierania wojny Putina. Drugim - natychmiastowe postawienie na odnawialne źródła energii, a trzecim - koniec okradania społeczeństwa przez bogacące się na kryzysie spółki energetyczne.
Protestujący przed godziną 18.00 zaczęli się gromadzić przy Pałacu Kultury i Nauki, na wysokości Alej Jerozolimskich. Manifestacja rozpoczęła się chwilę po godzinie 18, bo - jak relacjonował nasz reporter - uczestnicy nie znali dokładnie miejsca zgromadzenia, więc szukali się dookoła Pałacu Kultury i Nauki.
Gdy już się odnaleźli, przeszli z transparentami "Paliwa kopalne to życie marne", "Politycy hipokryci", czy z hasłem "on/ona się bawi a my zamarzamy" i wizerunkiem polityków Prawa i Sprawiedliwości. Były też obecne hasła antywojenne: "Skończcie biznesy z Putinem", "Nie wojnie".
"Czas zainicjować nieoczywiste sojusze"
Pomysłodawcą wydarzenia jest inicjatywa Wschód. "W dobie kryzysu czas zawierać nieoczywiste sojusze. Wschód łączy siły z OSK i Akcją Demokracją, by wspólnie powiedzieć "dość" finansowaniu rosyjskich paliw kopalnych, zbijaniu fortuny na aktualnych kryzysach przez spółki energetyczne i blokowaniu sprawiedliwej transformacji. Wysokie ceny, skutki wojny w Ukrainie i przerażająca zima uderza w nas wszystkich. Nie ma naszej zgody na to, by nasi rządzący dalej mieli ludzkie bezpieczeństwo za nic" - napisano na Facebooku.
Również Akcja Demokracja przyłączyła się do Strajku Kryzysowego. "Dołączyliśmy, bo aktywistki i aktywiści Akcji Demokracji z całej Polski, jasno mówią, że boją się kryzysu, rosnących cen energii. Łączy nas wkurzenie na brak działań władz oraz troska o ludzi w nadchodzących miesiącach" - tłumaczy organizacja.
"Społeczeństwo jest zbyt bierne"
O idei Strajku Kryzysowego mówił Michał Kołodziejczyk z Agrounii, na kilka dni przed jego rozpoczęciem. Tłumaczył, że rządzący zobaczyli, że społeczeństwo jest bierne, że nie daje żadnych sygnałów ostrzegawczych. Mówił, że jest bardzo mało strajków, pikiet, mówienia, że jest źle oraz dobrej organizacji. - Jeżeli widzimy, że PiS idzie dalej i się z tym nie zgadzamy, to nie możemy mówić, że za ten kryzys, za bardzo wysokie rachunki, które teraz płacimy, odpowiada tylko rząd. Odpowiadamy my sami, bo biernie przyglądamy się temu, co oni robią - zaznaczył Kołodziejczyk w wideo, opublikowanym na stronie ugrupowania.
Lider Agrounii twierdził, że społeczeństwo nie potrafi się spotkać w jednym miejscu i jednym celu. - Mamy ze sobą kontakt, ale ciągle nie potrafimy sobie wybrać formy, daty, godziny, miejsca, żeby pokazać, że jako społeczeństwo to wszystko widzimy. Ale znaleźli się tacy ludzie, którzy taką datę znaleźli. Powiedziałem, że do nich dołączam, że jest najwyższa pora rozpocząć strajk kryzysowy - powiedział w nagraniu lider Agrounii.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński/tvnwarszawa.pl