Ukrainka została pobita i okradziona, gdy szła odebrać córkę z bemowskiego przedszkola. Jej historię nagłośnił Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Teraz prokuratura informuje o zarzutach i potwierdza: do ataku doszło na tle narodowościowym.
Jak poinformowała nas Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, podejrzana w budynku Prokuratury Rejonowej Warszawa Żoliborz pojawiła się w piątek. Wtedy też usłyszała zarzuty.
- Podejrzana jest o to, że w dniu 1 czerwca publicznie znieważyła obywatelkę Ukrainy oraz stosowała wobec niej przemoc, poprzez bicie pięściami po głowie, spoliczkowanie oraz drapanie po ciele, które to zachowania podjęła z powodu przynależności narodowej pokrzywdzonej, dokonując jednocześnie kradzieży szczególnie zuchwałej, polegającej na zerwaniu z szyi pokrzywdzonej złotego łańcuszka wraz ze złotym krzyżykiem, których łączna wartość wynosiła około 2500 złotych - powiedziała Skrzyniarz.
Zaznaczyła, że zatrzymanie podejrzanej i jej doprowadzenie nastąpiło na polecenie prokuratora. - Joanna W. w toku czynności przesłuchania przyznała się częściowo do przedstawionego jej zarzutu. Wobec podejrzanej zastosowano środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji z zakazem zbliżania się do pokrzywdzonej oraz kontaktowania się z nią - dodała.
"Jesteś ukraińską prostytutką"
Sprawę opisał w mediach społecznościowych Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Poszkodowana to obywatelka Ukrainy Hanna, która od sześciu lat mieszka w Polsce. Kobieta szła na początku czerwca do przedszkola, by odebrać z niego córkę. Została zaatakowana, gdy na ulicy Powstańców Śląskich odebrała telefon i zaczęła prowadzić rozmowę w języku ukraińskim.
Z relacji Ośrodka wynika, że Hannę napadła nieznana jej kobieta. Miała wielokrotnie uderzać ją w głowę pięściami i wyzywać. Z jej ust padły między innymi słowa cytowane we wpisie: "jesteś ukraińską prostytutką, szm… jeb…, spie…… na Ukrainę, ja pracuję i płacę podatki, więc dostajesz 500+". Napastniczka nie reagowała na słowa Hanny, która próbowała się bronić, mówiąc, że też mieszka w Polsce i od kilku lat płaci tu podatki.
Ciosy w głowę
"W pewnym momencie agresorka wyrwała z rąk Hanny telefon i rzuciła go w trawę, jednocześnie drapiąc ciało Ukrainki. Kiedy telefon zaczął dzwonić, Hanna chciała pobiec po niego, lecz napastniczka ją spoliczkowała i ponownie zaatakowała od tyłu, bijąc po głowie i powodując krwotok z ucha ofiary. W tym momencie agresywna kobieta zerwała też z szyi Ukrainki złoty łańcuszek z krzyżykiem" - opisuje OMZRiK.
Poszkodowana zaczęła krzyczeć i wzywać innych na ratunek. "W tym czasie nieznany mężczyzna krzyknął z balkonu, że filmuje całe zajście przez telefon i zejdzie, by udzielić pomocy Ukraince, zaś inna przechodząca osoba zadzwoniła na policję" - dodano.
Gdy atakująca usłyszała, że wezwano policje, zaczęła uciekać. Próbowała ją zatrzymać sama poszkodowana, jak i mężczyzna z balkonu, który zszedł na dół. Ośrodek podaje, że on sam również został podrapany, a napastniczce udało się zbiec.
Informowaliśmy też o ataku na dwie obywatelki Ukrainy pod Płońskiem:
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock