Niemal cztery lata temu zginęła 16-letnia Magda, która na rolkach zjechała po niedokończonej ścieżce rowerowej. Prokuratura skierowała właśnie do sądu akt oskarżenia w tej sprawie przeciwko urzędnikom. Na ławie oskarżonych mają zasiąść między innymi były burmistrz Bielan i jego zastępca. Ten pierwszy odniósł się do sprawy w oświadczeniu.
Feralna ścieżka ma około 150 metrów długości. Jest stroma - biegnie przez park położony na Skarpie Wiślanej. Łączy położoną na górze ulicę Kolektorską z biegnącą dołem ulicą Gdańską. Gdy 31 marca 2017 roku doszło do tragedii, ścieżka nie była ukończona - ani formalnie, ani praktycznie. Projekt organizacji ruchu wciąż czekał na zatwierdzenie, a na obu końcach brakowało tak zwanych "włączeń" - asfalt był przerwany.
16-letnia Magda zjechała ścieżką na rolkach. Straciła równowagę właśnie na pasie luźnej ziemi, tuż przed chodnikiem. Wpadła wprost pod koła nadjeżdżającego auta. Zginęła na miejscu.
Rodzice dziewczyny od początku twierdzili, że czekająca na poprawki droga nie była ani dobrze zabezpieczona, ani właściwie oznakowana. - Kierowca, który potrącił naszą córkę, jedynie domknął "śmiertelną pułapkę" zastawioną przez budowniczych ścieżki - mówił nam ojciec 16-latki. O wątpliwościach wokół inwestycji pisaliśmy wcześniej na tvnwarszawa.pl.
Cztery osoby objęte aktem oskarżenia
Wątek odpowiedniego zabezpieczenia inwestycji zainteresował prokuraturę rok po wypadku. Śledztwo dobiegło właśnie końca. - Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do sądu 22 stycznia 2021 roku - informuje prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Obejmuje on cztery osoby, które zdaniem śledczych nie dopełniły swoich obowiązków w związku z budową ścieżki rowerowej. Były burmistrz Bielan Tomasz Mencina (wyraził zgodę na publikację nazwiska) oskarżony jest o niezapewnienie bezpiecznego użytkowania obiektu budowlanego oraz nieutrzymanie obiektu budowlanego w stanie zapewniającym bezpieczeństwo jego użytkowania. Drugim podejrzanym o "niezapewnienie bezpiecznego użytkowania obiektu budowlanego" jest były wiceburmistrz Bielan Artur W.
Grozi im grzywna, ograniczenie wolności lub do dwóch lat więzienia.
Trzecia osoba, która ma zasiąść na ławie oskarżonych to bielański urzędnik pełniący nadzór inwestorski nad budową ścieżki Tomasz G. Prokuratura oskarża go o "odebranie zakończonych robót budowlanych ścieżki rowerowej w stanie pozostawiającym różniący się poziomem o 20 centymetrów pas niezabudowanej ziemi, między końcem ścieżki a pasem drogowym ulicy Gdańskiej i niezabezpieczenie tak pozostawionej ścieżki, czym narażono użytkowników ścieżki, w tym Magdalenę K., na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu".
Czwarta osoba to kierownik budowy Waldemar W. z Zakładu Remontów i Konserwacji Dróg. Został oskarżony o "zakończenie robót budowlanych w sposób niezapewniający bezpieczeństwa użytkowania obiektu budowlanego, co mogło powodować zagrożenie osób będących użytkownikami ścieżki rowerowej oraz narażenia użytkowników ścieżki, w tym Magdaleny K. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia".
Tomaszowi G. oraz Waldemarowi W. grozi do trzech lat więzienia.
Stanowisko byłego burmistrza
Do sprawy odniósł się w oświadczeniu wysłanym do naszej redakcji Tomasz Mencina. Ocenił, że wniesienie aktu oskarżenia jest "całkowicie bezpodstawne i nie ma żadnego uzasadnienia w zgromadzonym materiale dowodowym". "Decyzję o postawieniu mi zarzutów Prokuratura podjęła całkowicie bezpodstawnie już w lipcu 2019 r., pomimo braku przesłuchania w sprawie osób, które odpowiadały za przygotowanie i realizację przedmiotowej inwestycji. Potwierdzeniem bezzasadności działań Prokuratury wobec mnie było "uzasadnienie" postanowienia o przedstawieniu zarzutów, które ograniczyło się do wskazania, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy dał podstawę do postawienia mi zarzutów" – napisał.
I stwierdził, że dopiero na jego wniosek przez ostatnie półtora roku w postępowaniu zostały przeprowadzone dowody z przesłuchania kilkunastu świadków, w tym osób bezpośrednio zaangażowanych w przygotowanie i realizację inwestycji po stronie urzędu dzielnicy. "Jak również funkcjonariuszy służb mundurowych odpowiedzialnych za zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańców. Z zeznań przesłuchanych w sprawie świadków nie wynikają jakiekolwiek nieprawidłowości w realizacji inwestycji, której dotyczy sprawa. Tym bardziej żaden z przesłuchanych w sprawie świadków nie wskazywał, abym w jakikolwiek sposób ingerował w sposób realizacji inwestycji, którą realizował Wydział Infrastruktury Urzędu Dzielnicy Bielany m. st. Warszawy nadzorowany przez innego Członka Zarządu Dzielnicy Bielany" – napisał dalej Mencina.
Dodał, że przedstawił także dowód z opinii biegłego sądowego z zakresu architektury, "który całkowicie podważył wnioski dotyczące rzekomych nieprawidłowości w realizacji inwestycji sformułowane przez biegłego powołanego przez Prokuraturę". "W konsekwencji złożyłem wniosek o umorzenie postępowania wobec mojej osoby pozostając w przekonaniu, że zostanie on przez Prokuraturę uwzględniony wobec oczywistego braku podstaw do wniesienia aktu oskarżenia. Prokuratura jednak całkowicie zignorowała wszystkie zgłoszone przeze mnie i przeprowadzone w sprawie dowody. Co więcej, zignorowała także wnioski powołanego przez siebie biegłego, który w wydanej w sprawie opinii wyraźnie wskazywał, że osób odpowiedzialnych za rzekome nieprawidłowości w realizacji inwestycji należy poszukiwać w Wydziale Infrastruktury, a nie w Zarządzie Dzielnicy Bielany m. st. Warszawy” – podkreślił. Jego zdaniem nie było faktycznych podstaw oskarżenia, a prokuratura zdecydowała się na "wniesienie aktu oskarżenia opartego o nieobowiązujące przepisy prawa, tj. uchylony art. 90 prawa budowlanego oraz art. 91a prawa budowlanego, który w nauce prawa wskazywany jest jako przepis naruszający wszelkie reguły odpowiedzialności karnej za przestępstwa. Takie działania Prokuratury wobec mnie, które nie znajdują żadnego uzasadnienia prawnego, ani faktycznego, można wytłumaczyć jedynie motywacją pozamerytoryczną".
Zapowiedział też, że walkę o "obronę swojego dobrego imienia" będzie kontynuował przed sądem.
Ścieżka dokończona po wypadku
Ścieżka została dokończona dopiero kilka tygodni po wypadku. Na jej początku i końcu ustawiono znaki ostrzegające przed niebezpiecznym zjazdem. Jest zakaz poruszania się po niej na rolkach, wrotkach i deskorolkach. Przy spadku pojawiły się spowalniacze i wielki napis ostrzegawczy "ZWOLNIJ". Na Gdańskiej wprowadzono ograniczenie prędkości do 30 kilometrów na godzinę, powstały też progi zwalniające.
O wprowadzenie zmian apelowała tuż po wypadku policja. Jednak jej zdaniem, na ścieżce w ogóle nie powinien być dopuszczony ruch rowerowy.
Po remoncie ulicy Gdańskiej w 2019 roku przy krawężniku na wysokości ścieżki rowerowej została ustawiona barierka. - Na etapie projektowania, Biuro Polityki Mobilności i Transportu m.st. Warszawy wniosło uwagi do projektu organizacji ruchu w części dotyczącej połączenia ulicy Gdańskiej ze ścieżką rowerową poprowadzoną przez park Stawy Kellera. Zmiana polegała między innymi na likwidacji słupków wygrodzeniowych i zastąpieniu ich barierkami - przekazała nam latem ubiegłego roku rzeczniczka bielańskiego urzędu dzielnicy Magdalena Borek.
Źródło: tvnwarszawa.pl