Warsaw Summer Jazz Days. Al Di Meola, Dave Holland i inni

Gitarzysta Al Di Meola i basista Dave Holland to największe gwiazdy rozpoczynającego się w środę festiwalu Warsaw Summer Jazz Days. Ale warto skorzystać z okazji, by przyjrzeć się także tym mniej znanym, ale świecącym coraz intensywniej, jak saksofonista Immanuel Wilkins, wibrafonista Joel Ross czy basistka Linda Oh.

W tym roku najważniejszy festiwal jazzowy potrwa aż pięć dni. Polską scenę będzie reprezentować pięć zespołów.

Powrót Tymona i nowa płyta Obary

Szczególnie cieszy koncert Tymona Tymańskiego, który pod koniec ubiegłego roku wrócił do yassowego grania jednorazowym charytatywnym koncertem zespołu Miłość w gdańskim klubie Ucho. Tamtemu występowi towarzyszyła promocja winyla "Miłość & Lester Bowie - Live in Gdynia". Kilka dni temu muzyk zapowiedział także reedycję legendarnej płyty "P.O.L.O.V.I.R.U.S." grupy Kury, której był spiritus movens.

"Nowy zespół Tymona Tymańskiego nawiązuje do twórczości kwintetu Miłość, jednak nie jest jej bezpośrednią kontynuacją, muzycy koncentrują się na zupełnie nowym repertuarze oraz twórczości Theloniousa Monka - wybitnego amerykańskiego pianisty jazzowego oraz kompozytora, który przyczynił się do znacznego poszerzenia repertuaru i brzmienia nowoczesnego jazzu na całym świecie" - czytamy w zapowiedzi organizatora.

Maciej Obara przywozi do Stodoły przedpremierowo "Frozen Silence", czyli swoją trzecią płytę nagraną dla prestiżowej wytwórni ECM. Jak tłumaczy nasz czołowy eksportowy saksofonista, materiał pochodzi z okresu lockdownu i jest inspirowany czasem spędzonym w Karkonoszach, stanem pełnego odłączenia od codzienności oraz cywilizacji. Nowy album Obara nagrał w sprawdzonym polsko-norweskim kwartecie z Dominikiem Wanią (fortepian), Ole Mortenem Vaaganem (bas) oraz Gardem Nilssenem (perkusja).

Jazzowa improwizacja, rockowa energia, elektroniczne brzmienia to z kolei charakterystyka zespołu Niechęć, który - dzięki przekraczaniu gatunkowych granic - miał szansę zagrać na dużych letnich festiwalach, niekoniecznie jazzowych, takich jak gdyński Open’er, katowicki Tauron czy czeska Colours of Ostrava.

Polski skład uzupełni zdolny saksofonista młodego pokolenia Marek Pospieszalski, który w Warszawie zaprezentuje się w oktecie.

Holland, Meola, Carter - gwiazdy z ojczyzny jazzu

Największym magnesem dla publiczność będą jednak gwiazdy z ojczyzny jazzu, czyli Stanów Zjednoczonych. Tą najbardziej rozpoznawalną w programie tegorocznego Warsaw Summer Jazz Days jest Al Di Meola. Gitarzysta na szerokie wody wypłynął na początku lat 70., gdy Chick Corea zaprosił go do swojej znakomitej grupy Return to Forever. W tej samej dekadzie nagrał już na własne konto krążki, które do dziś robią wrażenie: "Land Of The Midnight Sun", "Elegant Gypsy" i "Cassino". Ale największą popularność przyniósł mu udział w gitarowym supertrio z Johnem McLaughlinem i Paco De Lucią. Czarną okładkę z kolorowymi nazwiskami trzech tuzów zna prawdopodobnie każdy fan płyt winylowych, który wertował pudełka z jazzem. Koncertówka "Friday Night in San Francisco" wyszła w ogromnym nakładzie i przyniosła twórcom rozpoznawalność wykraczającą poza krąg słuchaczy jazzu. W Stodole Al Di Meola pojawi się w kwartecie z udziałem m.in. polskiego gitarzysty osiadłego w Anglii Adama Palmy.

Innym zawodnikiem wagi ciężkiej, którego będziemy podziwiać w Warszawie, jest Dave Holland. To basista, który bez krzty przesady może powiedzieć o sobie: "grałem z największymi, tak, z Milesem Davisem również". "Gościł na festiwalu już kilkukrotnie z różnymi tuzami światowego jazzu, a teraz pojawi się ze swoimi sprawdzonymi przyjaciółmi" - zapowiadają koncert Hollanda organizatorzy. A ci sprawdzeni przyjaciele to: Kris Davis (fortepian), Jaleel Shaw (saksofon) i Nasheet Waits (perkusja).

- Jest coraz mniej starych gwiazd, wielcy odchodzą, a tych, którzy nadal grają, coraz trudniej zapraszać, bo stawki są ogromne. Przychodzą młodzi, ale nie są już tak rozpoznawalni, bo pozycja jazzu nie jest taka jak kiedyś - mówi Mariusz Adamiak, pomysłodawca i szef Warsaw Summer Jazz Days. Czarnego konia festiwalu Adamiak upatruje zaś w New York United. Za grupą stoją guru nowojorskiej awangardy, saksofonista Daniel Carter oraz znacznie młodszy, przybywający ze świata elektroniki Duńczyk Tobias Wilner. Za rytm odpowiadać będą Federico Ughi (perkusja) i znany ze współpracy z Wu-Tang Clanem Djibril Toure (bas). - Moim zdaniem to będzie jedno z najciekawszych wydarzeń festiwalu - spekuluje nasz rozmówca.

Wilkins, Ross, Oh - młodzi, zdolni, pracowici

Wielkie oczekiwania wywołuje też kwartet Immanuela Wilkinsa. Choć ten amerykański saksofonista nie ma jeszcze trzydziestki może się pochwalić nagrodą za najlepszy album jazzowy przyznawaną przez "New York Timesa". Krytycy wyróżnili go za debiutancką płytę "Omega", która ukazała się pod szyldem Blue Note w 2020 roku. Z jego porywającym brzmieniem mogli zapoznać się warszawscy jazzfani pod koniec ubiegłego roku, kiedy wystąpił w klubie Jassmine.

- To obecnie jeden z najlepszych alcistów na świecie, wielu słuchaczy winduje go wręcz do numeru jeden - zauważa Adamiak. - Od kilku lat obserwowałem także wibrafonistę Joela Rossa. Raz byłem już bliski organizacji jego występu, bo pojawił się na europejskiej trasie koncertowej, ale nie byłem do końca przekonany. I dobrze, że się wstrzymałem, bo dopiero w tym większym składzie, z którym teraz podróżuje, objawił się jego talent także jako aranżera. To jest fenomenalna propozycja. Wiem, co mówię. Jako fan Modern Jazz Quartet mam bardzo wysoko zawieszoną poprzeczkę, jeśli chodzi o wibrafon - zachęca szef festiwalu.

Ręce zaciera również przed koncertem kwartetu basistki Lindy Oh. W ostatnich latach ta młoda amerykańska artystka grała i nagrywała z takimi mistrzami, jak Wayne Shorter, Vijay Iyer, Pat Metheny, Kenny Barron, Joe Lovano czy Dave Douglas.

Noc londyńskiego jazzu

Dziś szanująca się impreza jazzowa w line upie musi mieć także muzyków z Anglii, bo w opinii wielu właśnie tam dzieje się teraz najwięcej ciekawego. Na Warsaw Summer Jazz Days trójka wykonawców z Wysp została skumulowana jednego wieczoru pod hasłem London Jazz Night.

A będą to Ebi Soda, Doom Cannon Quartet i Chelsea Carmichael Quintet. Szczególnie interesująco zapowiada się ta ostatnia pozycja. Pod własnym nazwiskiem saksofonistka Chelsea Carmichael zadebiutowała dwa lata temu albumem "The River Doesn't Like Strangers", wydanym w Native Rebel Recordings, czyli labelu Shabaki Hutchingsa, centralnej postaci londyńskiej sceny. I od razu zdobyła uznanie.

- Londyńczyków zapraszamy nieprzerwanie od kilku lat, to obowiązkowy kierunek dla organizatorów festiwali. Londyn to tygiel stylistyczny, etniczny, z silną reprezentacją kobiet, to bardzo charakterystyczne dla tego środowiska - wyjaśnia Mariusz Adamiak. - Ale nie wykluczam, że za rok coś zmienimy - dodaje enigmatycznie.

Wszystkie koncerty festiwalu odbywają się w klubie Stodoła (Batorego 10) i rozpoczynają się o godzinie 19. Wstęp na pierwszy dzień jest darmowy.

Warsaw Summer Jazz Days 2023 - program

Środa, 5 lipca - Niechęć, Tymon Tymański YassTet Czwartek, 6 lipca - Marek Pospieszalski Oktet, Wojtek Mazolewski Quintet, Al Di Meola Trio Piątek, 7 lipca - London Jazz Night: Ebi Soda, Doom Cannon Quartet, Chelsea Carmichael Quintet Sobota, 8 lipca - Immanuel Wilkins Quartet, Linda May Han Oh Quintet, New York United Niedziela, 9 lipca - Maciej Obara Quartet, Joel Ross Nonet, Dave Holland Quartet

Czytaj także: