Pytanie jak najbardziej zasadne, bo instalacja płonęła już kilka razy. Tęcza stanęła na pl. Zbawiciela w czerwcu 2012 r. Wcześniej, podczas polskiej prezydencji, zdobiła plac przed Parlamentem Europejskim. Po raz pierwszy została podpalona 13 października 2012 roku. Spłonęło wówczas pół instalacji. Podpalacza zatrzymała policja. Po raz drugi instalacja zapłonęła podczas sylwestrowej nocy 2012/13. Zajęła się od fajerwerków - według straży miejskiej nie było to podpalenie. Po raz trzeci podpalona została 4 stycznia 2013 roku. Policja nie ujęła wtedy sprawców. Podpalaczy nie złapano także 24 lipca 2013 roku. Podczas rekonstrukcji instalacji po czwartym pożarze - w nocy 7/8 listopada 2013 roku nieznany sprawca wyrwał część odnowionych kwiatów. Prezydent Warszawy zapowiedziała, że tyle razy, ile tęcza zostanie zniszczona - ratusz podejmie się jej odbudowania. Podczas obchodów ubiegłorocznego Święta Niepodległości - tęcza spłonęła doszczętnie. Ratusz po raz kolejny podjął decyzję o jej odbudowie.- Tęcza jest symbolem przeciwstawienia się aktom wandalizmu. Kosztowało nas to już ponad 100 tysięcy złotych, podczas gdy te pieniądze moglibyśmy wydać na coś innego - mówi Agnieszka Kłąb, rzeczniczka ratusza.
Tęcza pod ochroną
Instalacja przez narodowe środowiska radykalne kojarzona jest z symboliką LGBT (lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transseksualnych), którego flaga ma tęczowe barwy. W kwietniu podczas ponownego montażu instalacji demonstranci Ruchu Narodowego próbowali zablokować jej odbudowę. Doszło do zamieszek z policją, zatrzymanych zostało 25 osób. Ponownie zakwitła 29 kwietnia. Do udekorowania instalacji zużyto 22 300 kolorowych kwiatów, zamontowano nowy system przeciwpożarowy i monitoring. Placu Zbawiciela pilnuje straż miejska i policja.
"Panuje atmosfera oblężenia i paranoi"
Lider Ruchu Narodowego przyznaje, że ochrona, którą miasto zapewnia nowej konstrukcji jest bardzo dobra. - Panuje atmosfera oblężenia i paranoi wokół instalacji, śmiałkowie, którzy będą chcieli ją zniszczyć będą mieli utrudnione zadanie - mówi Krzysztof Bosak. Natomiast odcina się od aktów wandalizmu. - Jesteśmy zwolennikami działania w granicach prawa, zarówno ze strony miasta, jak i strony mieszkańców i przeciwników tęczy. Aczkolwiek nastroje są gorące - mówi.
- Jeżeli będą jej tak pilnować, to może upilnują - dodaje.
W przededniu odsłonięcia barierek nowo odbudowanej tęczy RN złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez prezydenta miasta, Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, Stołecznego Konserwatora Zabytków oraz osób im podległych. Bosak twierdzi, że tęcza narusza przepisy prawa budowlanego i stawia zarzut niegospodarności w związku z kolejnymi remontami instalacji.
Ruch Narodowy odcina się od aktów wandalizmu
"Dzięki tęczy poznaliśmy nazwiska osób, które mają ksenofobiczne poglądy"
Autorką tęczy jest artystka Julia Wójcik. Podkreśla, jak ważny jest fakt, że ozdoby tworzone do jej odbudowania przygotowali wolontariusze na warsztatach w Instytucie Adama Mickiewicza a także fakt, jak gorącą debatę publiczną wywołała instalacja.
- To nie tęcza dzieli, a osoby, które ją niszczą, uważając, że nawiązuje do symboliki środowisk LGBT i dlatego należy ją usunąć z przestrzeni publicznej. Te osoby wytwarzają klimat, który dzieli Polskę - Odbiór tęczy jest żywy w przestrzeni społecznej - jej odbiór, tworzenie i odbudowywanie. Jako artysta kontekstualny zwracam na to uwagę, że tęcza wywołuje dyskusję na żywo dotyczącą realnych problemów z tożsamością Polaków - mówi.
22 300 sztucznych kwiatów na warsztatach artystycznych przygotowali wolontariusze. Artystka zapowiada jednak, że nie podejmie się więcej odbudowania instalacji. - Uważam, ze cierpliwość warszawiaków, którzy dobrowolnie pomagają, by ją odbudować została mocno nadszarpnięta - nie dokonałam tego ja, a ci, którzy ewentualnie zniszczą ponownie tęczę - podsumowuje Wójcik.
Artystka odbudowała tęczę po raz ostatni
Tęcza wywołuje debatę publiczną na żywo
Umowa na tęczę do końca 2015 roku
Jeżeli tym razem nie dojdzie do aktów wandalizmu, a służby porządkowe nie dopuszczą do ewentualnych prób zniszczenia instalacji, zgodnie z ustaleniami ma postać jeszcze 17 miesięcy. – Do 31 grudnia 2015 roku - taka jest treść ą porozumienia pomiędzy nami a Instytutem Adama Mickiewicza – mówi Agnieszka Kłąb, rzeczniczka ratusza.
Katarzyna Śmierciak k.smierciak@tvn.pl